Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Wojewódzki Urząd Pracy

Udawał arystokratę i oszukał Romario. Są kolejne ofiary \"finansisty\"

Podawał się za arystokratę i wybitnego finansistę. Ostatnio twierdził, że jest dyrektorem finansowym z astronomiczną pensją. Jesienią ponownie zasiądzie na ławie oskarżonych.
Udawał arystokratę i oszukał Romario. Są kolejne ofiary \"finansisty\"
(Policja)
Pochodzący z Biłgoraja Piotr O. odpowie za oszustwa, jakich miał dopuścić się w latach 2006 – 2012. Część tych wyczynów przypada na okres, kiedy odsiadywał jeszcze wyrok za poprzednie wyłudzenia.

Początki

Pierwsze problemy z wymiarem sprawiedliwości Piotr O. miał już pod koniec lat 90. 47-letni dziś technik z Biłgoraja wyjechał wówczas do Wielkiej Brytanii. Podawał się tam za lekarza, finansistę i arystokratę. Nie zrobił kariery i wrócił do kraju.

W 1997 roku wypłacił z konta Pierwszego Banku Komercyjnego w Lublinie ponad 20 tys. zł. Posłużył się przy tym fałszywymi czekami. Dostał 1,5 roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Z wyrokiem na karku wyjechał do Niemiec. Tam ponownie sięgnął po fałszywy czek. Próba wypłacenia w ten sposób 4 milionów marek skończyła się kilkumiesięczną odsiadką.

W 1999 roku Piotr O. był już wolny. Postanowił raz jeszcze poszukać szczęścia w Wielkiej Brytanii. Poznał tam byłego piłkarza, który zajmował się doradztwem finansowym.

Romario

Po paru latach Piotr O. obracał już sporymi pieniędzmi. Miał pomagać bogatym w zarobieniu jeszcze większych sum. O jego działalności zrobiło się głośno w 2003 roku. Prokuratura zaczęła wówczas sprawdzać, skąd na koncie oficjalnie bezrobotnego mieszkańca Biłgoraja biorą się sumy przekraczające milion dolarów. Piotr O. trafił za kraty. Został oskarżony o wyłudzenie ponad 40 mln zł. Do tego można doliczyć pranie brudnych pieniędzy i posługiwanie się fałszywymi czekami.

Sprawą zainteresowały się światowe media, bo wśród oszukanych klientów Piotra O. był Romario - brazylijski gwiazdor piłki nożnej. Powierzył on \"finansiście” z Biłgoraja prawie 5 mln dolarów.

Piotr O. został skazany na 14 lat więzienia. Później wyrok zmniejszono mu do 8 lat. Wyszedł warunkowo w 2009 roku. Z akt jego najnowszej sprawy wynika, że odsiadka nie zrobiła na nim większego wrażenia. Nie stracił pewności siebie i nawet odrobiny finansowego \"talentu”.

18 zarzutów

We wrześniu ubiegłego roku Piotr O. ponownie trafił za kraty. Śledczy zarzucili mu oszustwa na ponad 3,5 mln zł. Tym razem \"finansista” usłyszał 18 zarzutów. Zdaniem prokuratury, wyłudzanie pieniędzy było dla niego głównym źródłem utrzymania. Zapewniało życie na wysokim poziomie.

Z aktu oskarżenia w sprawie Piotra O., który trafił właśnie do sądu wynika, że technik z Biłgoraja wykorzystywał niemal wszystkie osoby w swoim otoczeniu. Nie próżnował nawet, kiedy siedział za kratami.

Jesienią 2006 roku, Piotr O. poprzez swojego ojca skontaktował się z przedsiębiorcą, Wacławem P. Mężczyzna odwiedził go w Lublinie. Piotr O. zdołał go przekonać, by pożyczył mu 300 tys. zł. Ta suma miała pomóc w \"uporządkowaniu” spraw Piotra O. Pieniądze wyłożył wówczas nie tylko Wacław P., ale i dwaj jego znajomi. Później przedsiębiorca był jeszcze proszony o 100 lub 200 tys. zł. Następnie oczekiwania Piotra O. wzrosły do 250 tys. euro. Pieniądze miały umożliwić \"załatwienie” wyjścia z zakładu karnego.

W sumie do 2012 roku Wacław P. i jego znajomi przekazali Piotrowi O. blisko 2,3 mln zł. Wsparcie nie było bezinteresowne. 47-latek obiecywał im zyski z inwestycji. Zapewniał też, że zwróci wszystko co do grosza, kiedy uruchomi 10 mln euro, zablokowane na jego koncie. Z akt sprawy wynika, że O. zwrócił 80 tys. zł.

Znajomi

Siedząc za kratami Piotr O. odnowił również starą znajomość z Wiesławem Ł. Ten odwiedzał go w więzieniu. Spotykali się również na przepustkach. Piotr O. wreszcie poprosił kolegę o pożyczkę. Na jednej się nie skończyło. Z akt sprawy wynika, że do 2011 roku Wiesław Ł. przekazał \"finansiście” ponad 600 tys. zł.

Nie bez przyczyny. Mężczyzna był w poważnych tarapatach finansowych. Jego znajomy z aresztu miał mu załatwić 9 mln euro pożyczki. Taka suma pozwoliłaby mu spłacić stare długi i ponownie stanąć na nogi.
Wiesław Ł. poznawał Piotra O. z własnymi znajomymi i wierzycielami. Jednym z nich był Juliusz J. Na nowej znajomości stracił 40 tys. zł. Podobny bilans zanotował Andrzej W., który siedzącemu za kratami 47-latkowi pożyczył 40 tys. zł. Z akt sprawy wynika, że kiedy Piotr O. wyszedł na wolność nie chciał oddać pieniędzy, bo panowie nie spisali wcześniej żadnej umowy. Ostatecznie Andrzej W. odzyskał kilkanaście tysięcy złotych.

Złoto z Afryki

Większość ofiar \"finansisty” z Biłgoraja przekazywała mu pieniądze skuszona obietnicą pomnożenia kapitału. Mariusz Ł., szef kancelarii obsługującej przedsiębiorców powierzył Piotrowi O. 450 tys. zł. Z obiecanej inwestycji nic nie wyszło. Niektórzy traktowali przelewy, jak zwykłe pożyczki, które Piotr O., człowiek ich zdaniem majętny, miał bez problemu zwrócić.

Inni liczyli na \"wejście” w intratny biznes. Tak mogło być z Waldemarem Ś., którego Piotr O. poznał w lubelskim salonie mercedesa. Podał się wówczas za przedsiębiorcę importującego złoto z Afryki. Mężczyzna po pewnym czasie pożyczył mu 10 tys. zł na opłaty importowe. Piotr O. miał je oddać po tygodniu, ale przestał odbierać telefony.

Czek na 125 milionów

Wizyta w salonie samochodowym pozostawiła również trwały ślad w księgowości lubelskiego dealera. Tuż przed wyjściem z więzienia Piotr O. zamówił luksusowego mercedesa ML 320. Wpłacił 120 tys. zł. Odebrał auto w kwietniu 2009 roku, ale już w październiku zamienił je na mocniejszy model. Wziął przy tym ponad 300 tys. zł kredytu. Dostał te pieniądze, bo posłużył się fałszywym zaświadczeniem o zarobkach. Dokument poświadczał, że Piotr O. jest dyrektorem finansowym w brytyjskiej firmie i zarabia 100 tys. funtów miesięcznie. \"Dyrektor” do 2011 roku spłacał mercedesa. Teraz pozostałe kilkadziesiąt tys. zł ma spłacić jego żona.

Z aktu oskarżenia wynika, że biorąc pod uwagę plany Piotra O., pożyczki od znajomych były drobnymi sumami. Śledczy ustalili, że mężczyzna próbował wprowadzić do obiegu fałszywy czek na 125 mln euro. Bankowcy zorientowali się jednak w oszustwie, a sprawą zajął się prokurator.

Pierwsza rozprawa

Piotr O. został zatrzymany pod koniec września ubiegłego roku. W jego mieszkaniu policjanci z Centralnego Biura Śledczego znaleźli cały szereg podrobionych pieczątek i dokumentów. Wśród nich było m.in. zarządzenie stołecznego sądu, dotyczące zwrotu Piotrowi O. depozytów w wysokości 50 mln euro i 40 mln franków szwajcarskich. Śledczy ustalili, że 47-latek wykorzystywał dokument, by uwiarygodnić się w oczach kontrahentów.

Piotr O. utrzymuje, że jest niewinny. Ze swojej działalności będzie się mógł wytłumaczyć przed sądem. Pierwszą rozprawę zaplanowano na wrzesień.

Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama
Reklama