Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Manga w gotyckim stylu

Capcom to świetnie znany producent gier konsolowych.
Ostatnio również PC-towcy coraz częściej mają do czynienia z produktami japońskich speców. I jakie wrażenia? Gry są dopracowane, przemyślane, ale przede wszystkim całkiem inne od gier powstających w Stanach czy Europie Zachodniej. DMC 4 jest tego świetnym przykładem. A pierwsze, co rzuca się w oczy, to wysiłek twórców, by PC-towa konwersja była na jak najwyższym poziomie. To nie jest byle jak zrobiony port. Byle szybko i byle dużo zarobić. Tu się ktoś przyłożył, dzięki czemu warto się bliżej poznać z tą niby-platformową bijatyką. Pomysł na serię DMC jest prosty: dobry bohater kontra nieprzeliczalne hordy piekielnych demonów. Pomysł na rozgrywkę również do skomplikowanych nie należy: walka, walka, walka… W poprzednich częściach wszystko koncentrowało się wokół Dantego, którego prowadziliśmy od starcia, do starcia, korzystając po drodze z coraz ciekawszych i bardziej wymyślnych kombo. Do tego programiści dorzucili niezłe lokacje (gotyckie i ponure) i fantastycznie zaprojektowanych przeciwników. Tym razem postanowili dodać nowa grywalną postać: Nero. Po kolei jednak. Fabuła gry luźno łaczy się z poprzednimi częściami. Sparda (ojciec Dantego i Vergila) jest demonem, czczonym jako Legendarny Mroczny Rycerz przez Zakon Miecza. Do zakonu należą Święci Rycerze, których pewnego dnia dziesiątkuje… Dante. Tu na scenę wkracza wspomniany Nero z jednym zadaniem: dopaść zabójcę. A w drugiej części gry pokierujemy Dantem. Na szczęście twórcy pomyśleli o zróżnicowaniu stylów walki, dzięki czemu unikniemy powtarzania tego samego. Nero wycina demony za pomocą miecza Red Queen i dwulufowego rewolweru Blue Rose. W zanadrzu ma jeszcze Devil Bringer swoją prawą rękę z zabójczymi zdolnościami. Dante ma zaś to, co zwykle: miecz Rebeliona, dwa pistolety Ivory i Ebony i przystosowanego do walki z demonami obrzyna. Nasi bohaterowie rozgrzewają się z każdym kolejnym ciosem. Na ekranie pojawia się licznik komba. Im wyżej go nabijemy, tym więcej wykupimy nowych umiejętności i kombosów. Świetny mechanizm na wciągnięcie gracza. Tym bardziej że w walkach postawiono na widowiskowość. Coś takiego łatwo może znudzić gracza: tak w kółko iść i katrupić. A tu nie nudzi. Brawa dla twórców.
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama