Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.
Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)
strona 2 / 4
Przede wszystkim wegańska cukiernia. Choć dostaniemy tu też obiad – zupę i drugie danie. Codziennie inny. W zestawie na 18 zł. Czasem jest klasycznie, polsko. Wtedy zjemy wegański forszmak po Lubelsku czy pyzy z okrasą z wędzonego tofu i cebulki, gulasz seitanowy z suszonymi grzybami, a do tego korniszon. Innym razem trafimy na orientalne smaki. Seitan po arabsku z daktylami i ostrą papryką, gulasz z kaszą bulgur po marokańsku albo chilli sin carne z fasolą i kostką sojową.
Dania są nietypowe, a dobrane składniki pysznie się zgrywają. Orientalne kotleciki seitanowe w sosie słodko–ostrym świetnie komponują się z surówką z marchewki z pomarańczami, chilli i sezamem. Makaron z sosem szpinakowo–rukolowym pasuje do sałatki z pieczonej papryki z ciecierzycą. Spółdzielcy Ósmesmake gotują w myśl zasady: “dobry dobrego nie zepsuje”. Rzeczywiście, działa.
Na osiedle Widok warto wybrać się przede wszystkim na deser. Ciasto marchewkowe z surowej marchewki, tarta o smaku Kinder Bueno z kremem z orzechów laskowych i czekoladą, ciasto czekoladowe z kremem matcha, torcik Cherry Coke z wiśniami, czereśniami i coca colą. Znajdziecie tu spory wybór słodkości. Moje podniebienie podbiło brownie. Łakocie Ósmesmake można zjeść także w kawiarniach na mieście – w Centralnej, Hecy, Nie wylej i Próbie.
Przestrzeń Spółdzielni Roślinnej Ósmesmake jest niewielka. Choć jest przyjemnie. Pieką i gotują tu też na zamówienie, a od niedawna dowożą swoje pyszności.
Królestwo wegańskich burgerów, których powinien spróbować każdy, a przede wszystkim zatwardziali mięsożercy. Burger: bułka, kotlet, warzywa i sos. W Umei każdy z tych na pozór zwyczajnych składników jest wyjątkowy. Weźmy taki „ratatui”, czyli niesamowicie przyprawiony kotlet z bakłażana, cukinii, papryki i soczewicy. Chrupiące pieczywo, świeże warzywa, których nie skąpią i sosy własnej roboty, których podstawą jest aquafaba – woda z ciecierzycy. Raj dla podniebienia za 18 zł. Można się uzależnić. Potwierdzone info.
Jeszcze kilka lat temu, była to najlepsza wegańska restauracja w Lublinie. Przez te lata rynek eskalował, restauracja zmieniła właściciela – po tej zmianie jedzenie nieco się pogorszyło, chociaż nadal trzyma poziom.
Co polecam? Zupy. Zawsze świetnie przyprawione. Zawsze pożywne. Pełne pasujących do siebie składników. Moja ulubiona to soczewicowa. Często na nią czyham, bo każdego dnia gotują tylko dwie wersje pierwszego dania. Jadłam ich tu kilkanaście i wszystkie mi smakowały. Kosztują 8 zł.
Mają też pyszne desery. Za kawałek ciasta, co prawda, trzeba wydać kilkanaście złotych, ale warto. Za to nie jestem fanką kebabów w ich wykonaniu.
W oczekiwaniu na jedzenie można poczytać prasę, leżącą na półkach. W tle słychać energetyczną muzykę. Wrzosy na stołach robią klimat. Jest przyjemnie.