Trzy zarzuty znęcania się nad zwierzętami usłyszał 25-letni mieszkaniec Puław, który podejrzany jest o zabicie psa w lesie w Trzciankach. W domu mężczyzny znaleziono narzędzia wykorzystywane do kłusowania.
W ubiegłym tygodniu do puławskiej policji wpłynęło zgłoszenie dotyczące znalezienia martwego psa w lesie w Trzciankach. Dwa psy, sporej wielkości kundelki miały na szyjach pętle samozaciskowe ze stalowymi linkami zamocowanymi do drzew. Jeden z psów przeżył dzięki pomocy grzybiarzy, drugi niestety udusił się.
>> Tragedia pod Puławami. Dwa psy przywiązane do drzewa, jeden nie przeżył <<
W sprawie zostały zabezpieczone znalezione linki, a martwy pies został przekazany do badań sekcyjnych.
- Sprawą zajęli się policjanci z Wydziału do Walki z Przestępczością Gospodarczą KPP w Puławach, ale ze względu na wyjątkowo bulwersujący charakter sprawy do działań zaangażowali się również policjanci z innych wydziałów, w tym dzielnicowy z gminy Janowiec. Braliśmy pod uwagę każdą ewentualność, również taką, że psy przypadkowo mogły paść ofiarą kłusowników, którzy zastawili w lesie sidła na dzikie zwierzęta, sprawdzaliśmy każdy trop oraz informację dotyczącą podobnych zdarzeń - informuje nadkomisarz Ewa Rejn-Kozak z puławskiej policji.
Okazało się, że takie sytuacje miały miejsce wcześniej. We wrześniu i październiku w podobne wnyki złapał się pies mieszkańca gminy Janowiec. Na szczęście pomoc przyszła na czas i zwierzę udało się uratować.
8 listopada zatrzymano podejrzanego o zastawianie wnyków. Okazał się nim 25-latek z powiatu puławskiego. Podczas przeszukania posesji na której zamieszkiwał podejrzany policjanci znaleźli zabezpieczyli szereg narzędzi przeznaczonych do kłusowania, których posiadanie jest zabronione.
Mężczyzna został przesłuchany i usłyszał zarzuty - trzy dotyczące znęcania się nad zwierzętami oraz posiadania narzędzi służących do kłusowania.
- Policjanci doprowadzili 25-latka do prokuratury z wnioskiem o zastosowanie wobec niego środka zapobiegawczego. Prokurator objął podejrzanego dozorem Policji. Grozi mu kara pozbawienia wolności do 5 lat - dodaje Rejn-Kozak.
