10 / 15
Z pomocnikiem poświęcaliśmy im nawet po kilka dni, bo tych pomiarów było sporo. Przy okazji fotografowałem. W biurze przy ul. Lipowej 4 (na zdjęciu) miałem małą pracownię, powiększalnik był, kuwety i co tam było potrzeba przyniosłem z domu. Ale nie tylko w czasie godzin pracy robiłem zdjęcia w mieście, tak prywatnie też bardzo często chodziłem z aparatem – dodaje marian Budzyński.
O losie odbitek autor nie wiedział nic. Znalazcy i oglądający nie wiedzieli nic o autorze.
Reklama
