Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Miłośnicy historii chcą zbudować replikę niemieckiego czołgu

Miejsce znalezienia wraku trzymane jest w tajemnicy. Tego członków grupy rekonstrukcyjnej z Lubartowa nauczyło doświadczenie: kiedyś pochwalili się gdzie znaleźli podwozie radzieckiego czołgu. Gdy wrócili, nie było po nim już śladu.
Miłośnicy historii chcą zbudować replikę niemieckiego czołgu
Czołg A.7V
Członkowie Grupy Rekonstrukcyjnej 8 Pułku Piechoty Legionów z Kocka nie chcieli również mówić również o tajemniczym znalezisku na dnie rzeki Wieprz. Wyszło to przypadkiem, kiedy ogłosili, że chcą budować replikę właśnie niemieckiego czołgu A.7V. Na zaryte w rzece żelastwo nurek natrafił już przed półtora rokiem.

Cztery metry pod wodą

– Nie pasuje do żadnego sprzętu wojskowego poza podwoziem, na którym powstawał A.7V. – tłumaczy Kamil Zydlewski, prezes Grupy Rekonstrukcyjnej.

Wrak zaryty jest w mule. Około czterech metrów pod wodą widać jego spód z zębatymi kołami. To prawdopodobnie fragmenty gąsienic.
Lubartowska grupa rekonstrukcyjna liczy około 20 entuzjastów historii wojskowości. Powstała w 2006 roku. Jej członkowie zakładają mundury wojsk pruskich, carskich i polskich, a przy okazji świąt narodowych pokazują jak wyglądały walki.

Szukają też autentycznych pozostałości po bojowych zmaganiach, zwłaszcza po bitwie pod Kockiem, ostatniej w wojnie obronnej w 1939 roku, w której starła się Samodzielna Grupa Operacyjna gen. Franciszka Kleeberga z wojskami niemieckimi.

Stara mapa

Do przeszukiwania dna Wieprza zmotywowała członków grupy mapa jeszcze z lat 60-tych, którą dostali od takiego jak oni entuzjasty poszukiwań wojskowych pamiątek.

Na mapie były zaznaczone miejsca, w których mogły się znajdować na dnie Wieprza wojskowe pozostałości. Zresztą na wojenne pamiątki w powiecie lubartowskim nie trudno się natknąć. W Wieprzu członkowie grupy namierzyli kilka egzemplarzy wojskowego sprzętu: dwa czołgi, działo. Wyciągnęli kuchnię bojową, którą już odrestaurowali.

Czołg

Niemiecki A.7V. zabierał aż 18 członków załogi, ważył 32 tony, miał 8,5 metra długości, ponad 4 metry szerokości i trzy wysokości. Osiągał prędkość rzędu 8 - 12 km/h.

Był uzbrojony w działo i 6 karabinów maszynowych. Miał trudności z pokonywaniem nierówności, problemem była też zła wentylacja, żołnierze musieli przebywać oparach dymów i spalin, w temperaturze sięgającej kilkudziesięciu stopni Celsjusza.
Podczas I wojny światowej powstało zaledwie takich 30 maszyn. Armia niemiecka zdecydowała się na produkcję czołgów dopiero po tym, jak siłę takich pojazdów pokazali jej Anglicy. Zamówiła ich setkę, ale nie miała już czasu ani sił na produkcję większej ilości egzemplarzy.
Wiosną 1918 roku takie czołgi wzięły udział w walkach pod Villers Bretonneux we Francji. Tam doszło do pierwszej w historii potyczki jednostek pancernych: niemieckich A.7V z brytyjskimi Mark IV.

Z Francji nad Wieprz

Jak niemiecki pojazd mógł znaleźć się w Wieprzu?

Możliwą drogę prześledzili członkowie grupy rekonstrukcyjnej. W 1918 roku niemiecka armia musiał się rozbroić. Oddała wyposażenie Francuzom, a ci prawdopodobnie przekazali je Polakom.

Najpierw – już bez uzbrojenia – taki pojazd mógł trafić w prywatne ręce i służyć do transportu. Po wybuchu wojny z bolszewikami znowu wykorzystywała go armia.

– Podwozie do A.7V. wykorzystywała polska armia ruszająca w 1920 r. znad Wieprza do ofensywy – uważa Kamil Zydlewski.
Na razie o wydobyciu wraku trudno nawet marzyć: trzeba pozwoleń, pieniędzy i sprzętu.

Ale rekonstruktorzy z Lubartowa wpadli na pomysł, żeby stworzyć replikę A.7V. Jedyny egzemplarz czołgu można oglądać w Sydney. Replikę: w Munchen Museum w Monachium. Ale nie przedstawia pojazdu w jego rzeczywistych rozmiarach. Replika z Lubartowa ma być taka, jak oryginał.

Replika w dwa miesiące

Żeby taka replika powstała potrzeba około 70 tys. zł. Kosztowna będzie zwłaszcza rekonstrukcja podwozia: układu jezdnego i silnika. Gąsienice, na zamówienie, można sprowadzić z Niemiec, czołgowy silnik kupić z demobilu.

Replika będzie o połowę lżejsza od oryginału, bo ma ważyć ok. 17,5 tony.

– Jesteśmy w stanie zbudować ją w przeciągu dwóch miesięcy – deklaruje Zydlewski. – Mamy w grupie speców, którzy sporo elementów zrobią sami.

Pomoc zadeklarował burmistrz Kocka, zwrócili się o pomoc do Lokalnej Grupy Rybackiej, która dzieli pieniądze unijne na przedsięwzięcia na terenach związanych z hodowlą ryb.

Mają doświadczenie w budowie replik. Ich największe osiągnięcie to replika wojskowej ciężarówki z 1916 roku: Forda T.

– Planujemy zrobić replikę A.7V nawet w takim przypadku, gdy to, co leży w Wieprzu okaże się traktorem z lat 20 – deklarują lubartowscy rekonstruktorzy na swoim blogu. – Dla potomnych będzie pięknym eksponatem Wojskowej Izby Pamięci w Kocku. Na razie zaczęliśmy gromadzić fundusze i materiały mamy już plany i mamy już mechaników, reszta sama jakoś się ułoży aby tylko była kasa na remont a pierwsza przejażdżka tym kolosem będzie wydarzeniem na skalę krajową.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama