Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Przyjechali do Lublina z zagranicy, znaleźli tu drugi dom. Markus z Austrii w środy spotyka się z byłymi więźniami Majdanka

Darya, Yullia, Sonya i Markus. Każdy z nich jest inny. Różni ich wiek, zainteresowania, pasje, pochodzenie. Każdy z nich przyjechał do Lublina niepewny tego, co będzie go czekać. Dziś, po kilkunastu miesiącach pobytu w tym mieście, znaleźli tu swój drugi dom.
Przyjechali do Lublina z zagranicy, znaleźli tu drugi dom. Markus z Austrii w środy spotyka się z byłymi więźniami Majdanka
Markus Trauner pracuje jako przewodnik po Muzeum na Majdanku. Jest tutaj na stażu

Autor: Maciej Kaczanowski

Darya Rakava jest Białorusinką. Przyjechała do Lublina studiować politologię na UMCS. Darya lubi przechadzać się nocą ulicami Lubllina. Wybija 21. Daria wychodzi wieczorem z akademika, mija plac Litewski i kieruje się w stronę Starego Miasta. Tam przygląda się ulicznym grajkom.

To moje miejsce

Darya sama gra na gitarze i pisze wiersze. Wie, ile sztuka znaczy dla człowieka. To tu, w Lublinie szuka inspiracji, by tworzyć. Około północy wraca do akademika. Po drodze odwiedza jeszcze Ogród Saski. Siada na ławce, patrzy w gwiazdy. Następnie zamyka oczy i wsłuchuje się w ciszę.

– Lublin to moje miejsce – mówi.

Daria nie wraca w wakacje do rodzinnego Mohylewa. Woli zostać w Lublinie i pracować. Zajmuje się sprzedażą lodów.

– Jest u nas świetna atmosfera. To pewnie dlatego, że szef jest naprawdę wspaniały – tłumaczy Darya. – Na zarobki również nie mogę narzekać. Na stanowisku sprzedawcy lodów dostaję tu pensję 3 krotnie wyższą od tej uznawanej za minimalną na Białorusi.
Nie wszystko się jej jednak podoba w Lublinie. Bardzo denerwuje ją to, że Polacy identyfikują ją z Ukrainą.

– Mało tego po mojej odpowiedzi, że jestem Białorusinką mówią: „A to wszystko jedno” – tłumaczy zdenerwowana. – Mniejszość ukraińska w Lublinie ma jakoś więcej „ulg”: sporo razy w różnych urzędach dostawałam rekomendacje w języku ukraińskim, mimo że ja przecież w ogóle tego języka nie rozumiem.

Biały dom w Lublinie

Yuliia Halakhova jest pół Ukrainką, pół Rosjanką. Sama określa się jako prawdziwa Słowianka. Skończyła liceum i postanowiła wyjechać na studia do innego kraju.

Przeglądała strony z zagranicznymi uczelniami, jednak każdej z nich brakowało magii.

– Pamiętam jak pewnego dnia zobaczyłam prawie „The White House”. To był piękny Wydział Politologii. Wtedy już wiedziałam, że będę studiować na UMCS-ie – tłumaczy Yuliia.

Początkowo miała sporo obaw. Tęskniła za domem. Bała się, jak poradzi sobie z egzaminami ustnymi. Potem przyzwyczaiła się do Lublina. Nie odczuwa, że jest cudzoziemką .

- Bardzo podoba mi się, że studiuję w Lublinie. Nigdy nie będę żałować, że tu przyjechałam, bo stałam się małą częścią tego miasta. Tutaj będę spełniać swoje marzenia.

Chciałaby zostać politykiem i powoli wspinać się po szczeblach kariery.

Piękne i spokojne

Sonia Kotlyarova też przyjechała tu studiować z Ukrainy.

– Bardzo lubię to miasto, nie jest duże, a piękne i takie spokojne – mówi z uśmiechem.

Zaskoczyło ją, że tyle tu dobrodusznych, pozytywnych ludzi. Nie tęskni za Ukrainą, lecz za rodziną i psem. Kiedy opuszczała rodzinny dom, wahała się. Bała się, że w nowym mieście czeka na nią dużo niebezpieczeństw. Teraz jest już spokojna.

- Jeśli wybiorę miasto, w którym chciałabym mieszkać na stałe, to na 100 proc. będzie to Lublin. Moje serce należy do niego.
Sonia pracuje jako kelnerka. Bardzo ceni sobie tę pracę, bo zawarła tu wiele przyjaźni. Takich prawdziwych; na całe życie

Będę tu wracać

Markus Trauner pracuje jako przewodnik po Muzeum na Majdanku. Jest tutaj na stażu. Zajmuje się oprowadzaniem grup niemieckojęzycznych. Twierdzi, że w Austrii mało mówi się o Polsce, jednak on chciał spróbować czegoś innego. Zaryzykował.

– Zawsze interesowała mnie tematyka związana z Holokaustem. Uważam, że to bardzo ważny temat o którym trzeba mówić. Trzeba uczyć się historii, nawet jeśli jest trudna. Praca w byłym obozie koncentracyjnym jest potrzebna.

Markus początkowo chciał pracować w Auschwitz jako przewodnik. Potem jednak dowiedział się, że jego kolega robi staż w Czechach i jest bardzo zadowolony. Markus udał się do organizacji „Verein Gedenkdienst”, która zajmuje się przygotowaniem staży związanych z pracami w obozach koncentracyjnych.

Praga albo Lublin

Miał do wyboru projekt w Pradze, albo w Lublinie. Wybrał ten w Lublinie i nie żałuje. W każdą środę spotyka się z byłymi więźniami Majdanka. Najbardziej zaprzyjaźnił się z pewną 93 letnią kobietą. Razem chodzą na zakupy czy do lekarza. To część jego pracy, ale robi to też z dobrego serca.

– Bardzo lubię spędzać z nią czas. Jest miła i zabawna – opowiada Markus. – Pomoc jej nic mnie nie kosztuje, a jej ułatwia życie.

Lublin podoba się młodemu Austriakowi. Stare Miasto, plac Litewski, dużo zieleni i interesująca historia - to tylko kilka z wielu rzeczy, jakie wymienia Markus zapytany o zalety Lublina. Na końcu dodaje coś jeszcze:

– Po roku mój staż tutaj się skończy. Ale na pewno będę tu wracać na wakacje. Kto wie, może zostanę tu kiedyś na stałe? Mam nadzieję, że Lublin do tego czasu się zmieni i stanie się mniej konserwatywnym miastem. Parady przeciw homoseksualistom były dla mnie szokiem – kręci z niedowierzaniem głową. – Ludzie powinni być tu bardziej otwarci na innych.


Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama