Początek zawodów był lepszy dla gości. Gwardia wygrywała 4:2, a po chwili 6:3. Po kwadransie brązowi medaliści z minionego sezonu nadal utrzymywali trzy bramki zaliczki (11:8). Powoli gospodarze brali się jednak do pracy. Pomogło podwójne osłabienie rywali. I Mateusz Seroka doprowadził do remisu po 11.
Kolejne fragmenty? Przebiegały w styli cios za cios. W końcówce w lepszej sytuacji znaleźli się podopieczni Michała Skórskiego, bo w 27 minucie Rafał Przybylski wyprowadził miejscowych na prowadzenie 18:16. Ostatecznie na półmetku rywalizacji tablica wyników wskazywała rezultat 19:18.
Po zmianie stron wydawało się, że punkty zostaną jednak w Puławach. W 41 minucie Dawid Dawydzik pokonał bramkarza rywali, a ekipa z Puław odskoczyła na 25:22. Niestety, kilka chwil później znowu był remis. Ostatni kwadrans to wielkie emocje i jeszcze większa niewiadoma, jeżeli chodzi o końcowy wynik.
Raz to Azoty prowadziły 29:27, ale Gwardia odpowiedziała czterema bramkami z rzędu i w 56 minucie drużyna z Opola była dwa gole na plusie (34:32). Azoty doprowadziły do wyrównania i miały doskonałą okazję, żeby przechylić szalę na swoją korzyść. Na trzy sekundy przed zakończeniem spotkania rzut karny wykonywał Piotr Jarosiewicz. Nie zdołał jednak pokonać Mateusza Zembrzyckiego. W efekcie, o tym kto będzie górą musiała zdecydować seria karnych.
A te lepiej wykonywali przyjezdni, którzy triumfowali 4:2. To byłao jednak pierwsze z trzech starć obu ekip, które odbędą się w najbliższym czasie. Już w najbliższą niedzielę runda druga. Tym razem w ramach Pucharu EHF. Zawody zostaną rozegrane w Opolu (godz. 19).
Azoty Puławy – Gwardia Opole 34:34 (19:18) k. 2:4
Azoty: Koszowy, Bogdanow – Seroka 8, Łangowski 7, Przybylski 6, Jarosiewicz 4, Dawydzik 3, Szyba 2, Podsiadło 2, Rogulski 1, Kowalczyk 1, Skwierawski.
Gwardia: Malcher, Zembrzycki 1 – Zarzycki 8, Działakiewicz 6, Jankowski 6, Mauer 4, Milewski 4, Morawski 2, Mokrzki 2, Zieniewicz 1, Małecki, Skraburski.
Komentarze