Marcel Wilczek, Wikana Start Lublin: Walczymy nawet o awans
ROZMOWA Z Marcelem Wilczkiem, koszykarzem Wikany-Startu Lublin
- 17.02.2014 15:15

• W niedzielę przegraliście jednym punktem z Wilkami Morskimi Szczecin. Przypuszczam, że po takim spotkaniu ciężko jest pozbierać myśli?
- Naprawdę bardzo ciężko jest dojść do siebie po porażce w tak dziwnych okolicznościach. Walczyliśmy na całego przez 40 minut, zostawiliśmy mnóstwo zdrowia, a kilka niesprawiedliwych decyzji sędziów zniweczyło nasz wysiłek.
• Jaka atmosfera panowała po tym spotkaniu w szatni?
- To była grobowa cisza. Wystarczy powiedzieć, że Paweł Kowalski, który zazwyczaj ubiera się najszybciej, tym razem siedział w szatni najdłużej. Był załamany i wściekły. To jednak było w niedzielę, a teraz mamy już nowy dzień i musimy podnieść się po tej porażce.
• W końcówce piłka powinna być przyznana Wikanie-Startowi?
- Nie mam co do tego najmniejszych wątpliwości. Paweł Kowalski minął swojego zawodnika i już składał się do rzutu, kiedy dostał potężną "kosę” w plecy. Sędziowie powinni odgwizdać faul, a jeżeli tego nie zrobili, to należało chociaż przyznać nam piłkę. Ta, po rękach szczecinian, wyszła przecież na aut.
• Trzeba jednak przyznać, że niedzielę nie graliście najlepiej...
- Ten mecz powinniśmy rozstrzygnąć już znacznie wcześniej i wtedy nie dyskutowalibyśmy o wydarzeniach z końcówki spotkania. Trafiliśmy mało "trójek”, zmarnowaliśmy dużo rzutów osobistych - to wszystko zadecydowało o naszej porażce. Dobrze, że ten gorszy dzień trafił się teraz, a nie w fazie play-off.
• To, że wejdziecie do czołowej ósemki jest już prawie pewne. Na co stać lublinian w play-off?
- Walczymy o jak najwyższe miejsce. Wierzę, że w naszym zasięgu jest nawet awans do Tauron Basket Ligi. Z każdą z ekip z czołówki tabeli walczymy jak równy z równym.
• Macie jednak problem z rozgrywaniem końcówek spotkań, a to może być kluczowe w decydującej fazie sezonu.
- Myślę, że to jest kwestia koncentracji. Zdarza się, że nie utrzymujemy jej na odpowiednim poziomie przez czterdzieści minut. Jestem jednak przekonany, że suma szczęścia oraz pecha wyjdzie na zero i fart będzie dopisywał nam w fazie play-off.
Reklama












Komentarze