• Jak się pan czuje w Polsce, ojczyźnie papieża, u boku którego spędził pan 27 lat swojego życia?
– Jana Pawła II poznałem, gdy nie był jeszcze papieżem, tylko kardynałem. Zaintrygował mnie ten kraj za żelazną kurtyną, o którym opowiadał Karol Wojtyła. Zastanawiałem się, jak można żyć bez wolności. Przekonałem się o tym w 1979 roku, gdy towarzyszyłem Ojcu Świętemu podczas jego pierwszej pielgrzymki do ojczyzny. Przekonałem się, że to, co mówił, jest brzydką prawdą. Ale z każdą kolejną wizytą obserwowałem, jak Polska się zmienia. Wielka była w tym rola polskiego papieża, który przyczynił się do obalenia komunizmu. Polska stała się wolna, a Polacy uwierzyli w siebie i w swój kraj. Za to was kocham. Potrafiliście słuchać Ojca Świętego. Poza tym przez cały pontyfikat czułem wsparcie Polaków. Biliście mi brawo, pozdrawialiście mnie podczas audiencji w Watykanie oraz w czasie pielgrzymek do Polski. To dawało mi siłę. Dzięki temu, za każdym razem gdy przyjeżdżam do Polski, czuję się jak w domu. Mam tutaj wielu przyjaciół.
• Jaka relacja łączyła pana z Janem Pawłem II?
– Towarzyszyłem Janowi Pawłowi II przez 27 lat jego pontyfikatu. Byłem świadkiem, uczestnikiem i fotografem. Jego życie było również moim. Nie wziąłem ani jednego dnia urlopu. Ja byłem synem, on był moim ojcem. Tak najczęściej nazywam naszą relację. Dzięki temu, że spędziłem z nim 27 lat, wciąż czuję jego obecność. Wiem, że mnie nie opuścił. Jest za moimi plecami.
• I jest świętym.
– Jana Pawła II uznałem za świętego już dawno temu. To widać również na moich zdjęciach. Każdego dnia, gdy rozmawiał z Bogiem i był pogrążony w modlitwie, stawał się świętym. Papież zmienił świat, dał ludziom wolność. Każdego dnia o nią walczył. To było poświęcenie i ciężka praca. Ale w tym wszystkim musiał być też cud.
• Jaki moment z papieskiego życia najbardziej wpisał się panu w pamięć?
– Najtrudniejszy, a zarazem najpiękniejszy moment z całego pontyfikatu związany jest z tym samym wydarzeniem. Dotyczy jego odejścia do domu Ojca. Spotkałem się z papieżem osiem godzin przed jego śmiercią. Kazał mnie odszukać i przyprowadzić. Zobaczyłem go, jak leżał oparty na łóżku, nie był podłączony do aparatury. Odwrócił się i patrzyliśmy sobie w oczy. Potem uklęknąłem, ucałowałem jego dłoń, a on pobłogosławił mnie, a na koniec powiedział \"Arturo, dziękuję”. Pamiętał o mnie. To moment, którego nie zapomnę.
• Czy spośród ponad miliona zdjęć zrobionych papieżowi Polakowi, jest to jedno dla pana najważniejsze?
– To zdjęcie, które wykonałem podczas Drogi Krzyżowej w Wielki Piątek 2005 roku. Ukazuje Jana Pawła II przytulonego do krzyża. Ojciec Święty nie szedł w procesji, uczestniczył w Drodze Krzyżowej całym sobą, wszystkimi swoimi myślami, całą duszą. Modlił się przed ekranem i w pewnej chwili, kiedy procesja dotarła do XIV stacji, papież poprosił o krzyż. Kiedy go dostał, przez jakiś czas patrzył na niego i rozmawiał z Chrystusem. Potem osunął się na niego, przycisnął go sobie do serca i do twarzy. Uchwyciłem ten moment. Na tej fotografii jest całe jego życie. Całe jego oddanie Chrystusowi cierpiącemu.
przez 27 lat był osobistym fotografem Jana Pawła II. W sumie przez 53 lata był fotografem sześciu papieży. W czerwcu 2007 r. przeszedł na emeryturę. Wykonał ponad milion zdjęć Jana Pawła II. Robił je niemal codziennie. Był z papieżem podczas pierwszych dni jego pontyfikatu, aż do pogrzebu w 2005 roku. 12 i 13 kwietnia spotkał się z mieszkańcami Białej Podlaskiej, Radzynia Podlaskiego, Międzyrzeca Podlaskiego, Parczewa oraz Kodnia. To była jego 81. wizyta w Polsce
Arturo Mari. fotograf Jana Pawła II. 27 lat życia ze Świętym
Rozmowa z Arturo Marim, osobistym fotografem Jana Pawła II
- 18.04.2014 11:44

Reklama












Komentarze