Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Wojewódzki Urząd Pracy

Urzędniczka przez 10 lat skubała gminną kasę?

Urzędniczka z Woli Mysłowskiej (pow. łukowski) tak prowadziła finanse gminy, że kilkadziesiąt tysięcy złotych trafiło na jej konto - podejrzewają jej przełożeni. Sprawę bada prokuratura.
Urzędniczka przez 10 lat skubała gminną kasę?
Pracownica referatu budżetu i finansów Urzędu Gminy w Woli Mysłowskiej przygotowując listy płac, miała m.in. zawyżać niektóre dodatki, a potrącenia kierować do zakładowej kasy zapomogowo-pożyczkowej. Stamtąd pieniądze miały iść na konto urzędniczki. Proceder mógł trwać nawet 10 lat, w ciągu których Ewa K. mogła wyprowadzić z gminy kilkadziesiąt tysięcy złotych. Takie są wyniki wewnętrznej kontroli urzędu.

- Kiedy sprawa wyszła na jaw, urzędniczka twierdziła, że to błąd komputera - mówi Kinga Szerszeń, skarbnik gminy i kierownik referat budżetu i finansów.

Niepokojące sygnały zaczęły spływać do urzędu gminy jesienią ubiegłego roku. - Nauczyciele oraz urzędnicy skarżyli się na niewłaściwy ich zdaniem sposób naliczania wynagrodzeń - mówi Władysław Mika, wójt gminy Wola Mysłowska.

Po tym, jak wewnętrzna kontrola potwierdziła ich obawy, Ewa K. została dyscyplinarnie zwolniona z pracy. Sprawę bada teraz prokuratura. - Prowadzimy czynności sprawdzające. Gromadzimy dokumenty, których analiza pozwoli nam zdecydować, czy wszcząć śledztwo czy dochodzenie - tłumaczy Jolanta Niewęgłowska, prokurator rejonowy w Łukowie. - To może potrwać kilka miesięcy - dodaje.

Ewa K. była podinspektorem ds. wynagrodzeń, prowadziła też zakładową kasę zapomogowo-pożyczkową, do której należała większość gminnych urzędników oraz nauczycieli. W gminnej administracji przepracowała ok. 20 lat. - Była solidna i doświadczona - przyznaje Mika. - Tym bardziej jesteśmy zaskoczeni, bo do tej pory nie było z nią żadnych problemów - dodaje.

- Dobrze wykonywała swoje obowiązki. A ja muszę mieć zaufanie do swoich pracowników - mówi Kinga Szerszeń, skarbnik gminy.

Za dwa tygodnie prokuratura ma poinformować o dalszym losie tej sprawy.W listopadzie 2013 r. Dziennik Wschodni opisał sprawę 29-letniego urzędnika z Krzywdy (pow. łukowski), który okradł Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej na kwotę 350 tys. zł. Najpierw tworzył fikcyjne osoby, którym wymyślał nazwiska i PESELE. A potem tym nieistniejącym ludziom wypłacał becikowe, zasiłki rodzinne i alimenty. Na kilka kont założonych przez nieuczciwego urzędnika pieniądze wpływały przez trzy lata. 29-latek usłyszał zarzut oszustwa na szkodę gminy Krzywda i został dyscyplinarnie zwolniony z pracy. Przyznał się do winy i zobowiązał do naprawienia szkód.
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama
Reklama