Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

A Polacy gdzie?

Nazywam się Hans von Gröbel i jestem porucznikiem Wehrmachtu. Bezgranicznie wierzę w rząd III rzeszy. Nazywam się Vladimir Oneksiej.
Jestem kapitanem NKWD i dla Stalina zrobię wszystko. Takich bohaterów w grach komputerowych jest mnóstwo. Są też oczywiście Amerykanie, Anglicy i Japończycy. Ale można też grać francuskim ruchem oporu, jugosłowiańskim partyzantem, albo - co najśmieszniejsze - dzielnymi wojskami włoskimi. Tylko Polaków nie ma. Obecność najpotężniejszych stron II wojny światowej w grach komputerowych nie dziwi, zwłaszcza że większość z nich opiera się na autentycznych wydarzeniach. Dobra gra wojenna musi dać graczowi możliwość lądowania w Normandii, szturmu na Berlin, bitwy pod Kurskiem czy ataku na Pearl Harbour. Ale w grach pojawiają się też inne nacje, które odcisnęły swe piętno na działaniach wojennych. Tyle że nie są to Polacy. Tomek Piotrowicz z Lublina za dwa miesiące będzie się bronił na prawie. - Ale i tak ciągle gram - przyznaje. Gra od ponad 10 lat. Na półkach dziesiątki gier. Na stoliku ostatnie numery komputerowych czasopism. - Gry to moja pasja. Gram sam i w sieci. Tomasz bawi się przede wszystkim w II wojnę światową. Tu wybór gier jest olbrzymi. Dziesiątki \"strzelanek” i jeszcze więcej RTS-ów (strategie czasu rzeczywistego). - I wciąż czekam na grę z Polakami. Mam już dosyć Niemców, Rosjan, Anglików i Amerykanów. Jak w \"Codename: panzer” miałem grać dzielnymi Włochami w Afryce Północnej, to chciało mi się śmiać. Przecież w rzeczywistości Włosi poddawali się tysiącami! W innych grach mamy też jugosłowiańską i francuską partyzantkę. Można natrafić na greckich partyzantów czy - jak w grze \"Blitzkrieg 2” - na rumuńskie oddziały sprzymierzone z III Rzeszą. Owszem, Polacy też się zdarzają, ale niezwykle rzadko. W jednym z najlepszych symulatorów samolotów z czasów II wojny światowej, \"IL 2 Sturmovik” można \"polatać” Polakiem. Jest też znana gra \"Call of Duty 3”, gdzie gracz wciela się w żołnierza brygady pancernej Maczka. Ale ta gra jest dostępna tylko na konsolę. A jej wersja na komputer, choć w USA dostępna od pół roku - w Polsce na razie nie będzie wydana. - Gdybym zobaczył w sklepie grę z reklamą, że można grać Polakami, to prawie na pewno bym ją kupił - przyznaje Leszek Deska. Ma 31 lat, mieszka i pracuje w Warszawie i w zasadzie nie jest zapalonym graczem. - Próbowałem wielu tytułów, ale szybko mi się nudziły. Poza jednym. Seria \"Civilization” to bez wątpienia jedna z pięciu najpopularniejszych gier świata. - Gram w \"Cywilizacje” od 2 klasy liceum - dodaje Deska. Seria gier \"Civilization” to symulacja historii całej ludzkości. Zaczynamy gdzieś w epoce kamienia łupanego. A potem walczymy z wrogami, rozbudowujemy państwo, a po drodze wymyślamy różne rzeczy: od łuku, przez monarchię po bombę atomową. W grze wybieramy dla siebie jedną nację: Niemcy, Rzym, Japonię, ale też np. Zulusów, plemię Mali czy Kartagińczyków. Pół roku temu na polskim forum internetowym poświęconym grze ktoś rzucił hasło: A dlaczego nie ma Polaków. - No właśnie. Zająłem się to sprawą - dodaje Leszek Deska, który zaczął zbierać podpisy pod petycją do twórców gry o wprowadzenie Polski. - Kończymy już rozmowy z Cenegą, polskim dystrybutorem gry, który wspomoże naszą akcję. Petycja zostanie wkrótce wysłana. Jakie są szanse? - Człowiek, który pracuje nad grą powiedział nam, że raczej niewielkie - przyznaje Deska. - Ale na zagranicznych forach związanych z \"Civilization” zrobiło się głośno o naszej akcji. Zagraniczni gracze mieli blade pojęcie o roli Polski w historii Europy. Kiedy im sprawę wytłumaczyliśmy, często przyznawali nam rację. Tymczasem w księgarniach pojawia się coraz więcej książek o najnowszej historii Polski pisanych przez zachodnich (zwłaszcza angielskich) historyków. Pierwszy był Norman Davies. Po nim pojawiły się książki o Monte Cassino czy brygadzie Maczka. Z drugiej strony rozrasta się też rynek gier, a to dla producentów ma największe znaczenie. W Niemczech gry sprzedają się w setkach tysięcy egzemplarzy. A skoro Niemcy chcą grać Niemcami, to twórcy gier dają im Niemców. - Podobnie może być u nas - dodaje Deska. - Ale u nas najlepsza gra sprzedała się w ilości 50 tys. przez cały rok. Tymczasem na Zachodzie najlepsze gry rozchodzą się w milionie egzemplarzy w miesiąc - podkreśla Przemysław Bartula, redaktor z portalu www.gry-online. - W Rosji przeciętna gra to ćwierćmilionowy nakład. Więc o czym my mówimy? Gry są robione pod rynek i jeżeli jakąś grę ma kupić milion Amerykanów, to oni chcą grać Amerykanami. Na razie gracze muszą sobie radzić sami, tworząc tzw. MOD-y. To modyfikacje oryginalnych gier, gdzie wprowadza się np. nowe jednostki. Jest i dobra wiadomość: być może już w maju w naszych sklepach pojawi się gra Theatre of War z całą kampanią dla polskich wojsk.
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama

WIDEO

Reklama