Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Sukces murowany

Wszystkie zapasy już sprzedane. Tylko nieliczni producenci mają jakieś resztki. Teraz na cegłę trzeba czekać aż do lata.
Najstarsi cegielniarze z okolic Kraśnika nie pamiętają takiej hossy. Tego jeszcze nie było. W największym ceglanym zagłębiu naszego regionu, brakuje cegły we wszystkich cegielniach. - Niektórzy wyprzedali już całoroczny swój zapas, a zamówienie przyjmowane są nawet na... sierpień i wrzesień - podkreśla Andrzej Rej, prezes Krajowego Zrzeszenia Producentów Materiałów Budowlanych \"Cerbud”. Wokół którego skupiają się kraśniccy cegielniarze. Przyznaje jednocześnie, że cieszy się z takiego zainteresowania sprzedażą kraśnickiej cegły. - Pozwoli to producentom odrobić trochę strat i może wreszcie zarobić. Jednak taka sytuacja nie potrwa długo. Jak tylko będzie na rynku więcej materiałów, to podejrzewam, że ceny spadną - dodaje Rej. - Taka sytuacja na rynku to efekt ciepłej zimy. Praktycznie jej nie było i cały czas można było budować. Dlatego już w styczniu sprzedałem to, co zawsze schodziło dopiero wiosną. Teraz nie mam czym handlować, bo już cegły nie mam - mówi Mariusz Osiniak, właściciel Cegielni Hoffmanowska z Kraśnika. Z jednej strony producenci cieszą się, że już sprzedali wszystkie zapasy i mają kolejne zamówienia. Z drugiej zaś żałują, że dopiero teraz zaczyna się budowlana gorączka, bo mogliby zarobić więcej. W czasie ostatnich kilku tygodni ceny materiałów budowlanych wzrosły o kilkadziesiąt procent. Kraśnicka cegła też podrożała o ponad 40 proc. Jesienią jedna kosztowała 45-48 groszy, a teraz 65 groszy. Dobrą ceną cieszy się Robert Kufel, właściciel cegielni Bojanówka z Suchynii pod Kraśnikiem. Ma jeszcze do sprzedania 200 tysięcy cegieł. - Wyprzedaję już ostatki z tego sezonu. Ale dopiero teraz, po lepszej wyższej cenie. Jesienią kiedy wszyscy sprzedawali ja się wstrzymałem i widzę, że to było dobre posunięcie. Teraz mogę brać wyższe ceny - mówi z zadowoleniem Rober Kufel. On również ma swoją teorię, dlaczego cegły jest jak na lekarstwo. - To przez emigrację. Pracownicy wyjechali do pracy za granicę i w sezonie zamiast półtora miliona sztuk cegieł zrobiliśmy jedynie jedną trzecią tego. Ja musiałem podnieś wynagrodzenia o 60 procent, żeby zdecydowali się pracować u mnie w cegielni - podkreśla Kufel.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama

WIDEO

Reklama