Albo zrobicie nam drogę, albo pa!
Mieszkańcy trzech ulic w Kraśniku mówią: - Dosyć! Albo nam zrobicie porządną drogę albo odłączymy się od miasta i będziemy mieszkać w gminie.
- 10.05.2007 16:28
Chodzi o mieszkańców ulic Młyńskiej, Żytniej i Kwiatkowickiej. Ulice to za dużo powiedziane. W lecie się kurzy, a jesienią trudno przejść, bo takie są kałuże. - Jak dwadzieścia pięć lat tu mieszkamy, tak nic od tamtej pory nie było tu zrobione - skarży się Józef Tejman z ul. Młyńskiej. - Przed wyborami burmistrz obiecywał, że zrobi, ale nawet palcem nie kiwnął.
O mieszkańcach Żytniej i Kwiatkowickiej pisaliśmy w listopadzie ubiegłego roku. Od siedmiu lat zabiegali oni o położenie asfaltu. Sami zapłacili za sporządzenie niezbędnej dokumentacji. Niestety, przez kilka lat miasto najpierw umieszczało budowę ich drogi w budżecie, by pod koniec roku ją…z niego wykreślać. Dokumentacja straciła juz ważność.
- Jak miasto nam drogi nie chce zrobić, to może gmina się zlituje i nam ja zrobi, a i podatki - gdybyśmy się do niej przenieśli - będą niższe - mówi rozgoryczony Leszek Jędrzejewski, mieszkaniec Kwiatkowickiej i zapowiada spotkanie mieszkańców w tej sprawie.
Wbrew pozorom taka \"przeprowadzka” nie jest trudna. Potrzebna jest bowiem uchwała rady miasta i gminy. Następnie - wraz z wnioskiem - dokumenty te dostaje premier, który dokonuje zmian administracyjnych.
Władze miasta tłumaczą się, że najpierw remontują najważniejsze w mieście ulice. Jednocześnie zapowiadają spotkania z mieszkańcami ulicy Żytniej.
- Z jej mieszkańcami będziemy w najbliższym czasie spotykać się i liczymy na deklarację z ich strony w sprawie przekazania gruntów pod budowę drogi. Jak na razie były z tym problemy, a bez tego nic tam nie da się zrobić. Wiemy, że mieszkańcy Młyńskiej i Kwiatkowickiej czekają na nową drogę, podobnie jak mieszkańcy innych mniejszych ulic. Jeśli radni, którzy decydują o wydatkach inwestycyjnych zapiszą odpowiednie kwoty w budżecie - chociażby w planie inwestycji wieloletnich - to przystąpimy do działania - wyjaśnia Jacek Dul, wiceburmistrz Kraśnika.
A co o ewentualnych \"uciekinierach” sądzi wójt?
- Nie będziemy nikomu wchodzić w kompetencje, niemniej jednak taka sytuacja, że \"przygarnęlibyśmy” mieszkańcy tych ulic jest możliwa i wszystko zależy od nich samych. Należy z nimi jeszcze rozmawiać - twierdzi Mirosław Chapski, wójt gminy wiejskiej Kraśnik.
To nie pierwsza tego typu inicjatywa. Prawie dwa lata temu odłączeniem się od miasta straszyli mieszkańcy ulicy Granicznej. Również chodziło im o asfalt na drodze. Skończyło się na zapowiedziach o odłączeniu, a asfaltu jak nie było tak nie ma...
Reklama













Komentarze