Reklama
Wybieramy najgorszą drogę naszego regionu
Kończy się plebiscyt Dziennika i Automobilklubu Chełmskiego na najgorszą drogę. Zgłoszenia przyjmujemy jeszcze tylko jutro.
- 28.05.2007 16:39
Kolejne sygnały kierowców świadczą o tym, że większość zwraca uwagę
na sposób, w jaki nasze drogi są naprawiane. Chodzi oczywiście o nieśmiertelne \"łatanie”. Zdaniem kierowców, doraźne zalepianie dziur nie rozwiązuje problemu, a także jest kosztowne.
- Przyłączam się do opinii, że droga Dryszczów (gm. Żmudź) do miejscowości Siedliszcze (gm. Dubienka) przez Stanisławów i Syczów jest w stanie katastrofalnym - napisał do nas pan Artur. - Droga ta jest corocznie reperowana tzw. smołówką i naprawa starcza maksymalnie do następnej wiosny. Sam obserwowałem ze zdziwieniem, jak robotnicy łopatami przyklepywali (klepało czterech) coś w rodzaju asfaltu, w brudnej dziurze drogowej. Walec, który mieli w swojej brygadzie, jeździł sobie gdzieś tam, donikąd. Tę samą technikę naprawy dróg widziałem też zeszłego roku na trasie Białopole-Dubienka. Dziury w tym roku też na tej trasie są, jak przed tymi robotami. Na wiosnę wszystko odpadło. Po co tak wyrzucać pieniądze?
Podobne przemyślenia ma pan Lucjan, który zgłosił do plebiscytu ul. Kochanowskiego. - Najgorszy odcinek jest od ul. Włodawskiej
do Różanej - mówi pan Lucjan. - Tam nałożono już tyle łat, że nie ma ani centymetra pierwotnego asfaltu. A droga, jak była zła, tak jest.
Na chełmską ulicę, ale tym razem Towarową, zwrócił uwagę inny kierowca. - Jest z pewnością wiele dróg w fatalnym stanie, ale niech ktoś przejedzie się właśnie tą - pisze Czytelnik. - Nawiasem mówiąc prowadzi ona do zakładu, gdzie przygotowuje się nawierzchnię asfaltową. Gdyby z ulicy zabrać te wszystkie placki łatane doraźnie przez naszych rodzimych wspaniałych drogowców, to wyglądałaby jak szwajcarski ser. Zgodnie z przysłowiem \"Szewc bez butów chodzi”,
do UE to już nam na pewno nie po drodze.
(sad)
Reklama













Komentarze