Reklama
Drzewa wciąż straszą
Chociaż od nawałnicy, która przeszła nad Jeziorem Białym, minął ponad miesiąc, na plażach wciąż leżą powalone drzewa.
- 03.09.2007 16:52
- Specjalnie ich nie usuwaliśmy - twierdzi Tadeusz Sawicki, wójt gminy Włodawa. - Chodzi nam o to, aby ludzie uzmysłowili sobie potęgę żywiołu.
Pomysł chwycił, skoro wielu letników ustawiało się na tle drzew do pamiątkowej fotografii. Trzeba przyznać, że jest to dla nich jedyna w swoim rodzaju pamiątka.
Wichura powaliła w Okunince około 800 drzew. Do tej pory gospodarzom gminy udało się zagospodarować połowę wiatrołomów. Wójt zapewnia, że losy uszkodzonych brzóz przy głównej plaży też są już policzone.
- W pierwszej kolejności zaangażowane przez nas służby, w tym przede wszystkim strażacy, ścinały te drzewa czy konary, które zagrażały bezpieczeństwu ludzi i budynków - mówi Sawicki. - W przypadku pozostałych obowiązują nas takie same procedury, jak w normalnej gospodarce leśnej.
Zgodnie z nimi, aby ściąć drzewo na działce gminnej należy mieć zgodę starosty. Wójt nie może bowiem występować o taką zgodę do samego siebie. Sama czynność musi być z kolei wykonana pod nadzorem służb leśnych. Dotyczy to przede wszystkim pokotem powalonych drzew przy wjeździe na obwodnicę oraz w sąsiedztwie jeziora Glinki. Wójt ma prawo podejmować takie decyzje, ale tylko w odniesieniu do wiatrołomów w obrębie działek prywatnych.
- Po sławetnej wichurze nad Okuninką ludzie już inaczej zapatrują się na wycinkę drzew - mówi Franciszek Panasiuk, dyrektor Wydziału Środowiska i Rolnictwa we włodawskim starostwie. - Na przykład, kiedy budowano obwodnicę właściciele położonych po sąsiedzku domków letniskowych byli przeciwni wycinaniu starych topoli. Teraz podpisaliby się obiema rękami pod decyzją o wycince wszystkiego, co góruje nad ich głowami. Oczywiście, tak jak we wszystkim i w tym przypadku należy mieć umiar.
Reklama













Komentarze