Sto koni między nogami
W każdy weekend spotykają się na oddalonych od miasta parkingach. Słychać wtedy ryki wysokoobrotowych silników, czuć \"zapach” spalonej gumy.
- 27.03.2008 14:02
Gdyby Izaak Newton widział te wyczyny, musiałby jeszcze raz sprawdzić udowodnione przez siebie prawo grawitacji. To wszystko przyciąga widzów i policję. Mundurowi zaglądają tu, żeby ich... podziwiać.
Akrobacje na motorze nie są sportem \"dla każdego”. Wykonywanie ekstremalnych ewolucji wymaga od kierowcy zacięcia i długiego treningu. No i nie obędzie się bez mocnej maszyny. Inaczej próby mogą skończyć się bardzo \"nieprzyjemnie”.
Dla ekipy Frantic Raiders Sqad z Zamościa przygoda z motorami zaczęła się już dawno.
- Kocham motory od dziecka. Pamiętam, że moją pierwszą zabawką był taki mały plastikowy motorek. A nosząc pieluchy już na czymś jeździłem. Nauczyłem się tego wcześniej niż chodzenia. W ogóle, odkąd sięgam pamięcią, miałem jakąś maszynę - wspomina Bartek \"Wróblik” Wróbel. - Za każdym razem, gdy siadam na motor, czuję motylki w brzuchu. Większe, niż kiedy pierwszy raz się zakochałem. Czuję respekt do maszyny. A już najwięcej adrenaliny budzi we mnie ryk silnika. Kocham to i zawsze będę to robił.
A nam Bartek mógłby o motorach opowiadać godzinami.
Sebastian Bełz pewnie też: Ojciec kiedyś jeździł, ale musiał przestać, bo od ryku silnika kury sąsiadów przestały się nieść, a krowy zaczęły dawać kwaśne mleko. Przelał więc swoje pasje i ambicje na mnie i moich braci: Kamila i Łukasza. W ten sposób dostałem pierwszą motorynkę. Teraz tato jest naszym głównym serwisantem - tak o swoich początkach opowiada Sebastian.
Takie właśnie były początki: stare wueski, komary i motorynki. Teraz ekipa wykorzystuje do ewolucji idealną do tego celu hondę CBR - 600 F3. Dodatkowo zaopatrzoną w specjalne wzmocnienia. Metalowa klatka chroni silnik przed zniszczeniem podczas upadków. Stelaże (stopki, uchwyty) są potrzebne do ewolucji, np. ten na \"zadupku” pozwala jechać w pionie. Równie ważne są właściwości jezdne.
- Motory są odpowiednio podrasowane, zamiast fabrycznych 6 s, od 0 do 100 przyspieszają w 3 - mówi Bełz. Maszyna posiada moc 100 KM, co przy masie 200 kg skłania do wniosku, że jazda na niej to istnie \"diabelski fach”, ale jednocześnie \"niebiańska przyjemność”.
Od 2 lat fascynaci tego sportu spotykają się na oddalonym od miasta parkingu.
- Przyjeżdżają do nas ekipy ze Świdnika i Lublina m.in. mistrz Polski we freestyle Hubert \"Raptowny” Dylon. Jeździmy razem. Potem wspólnie imprezujemy - mówi \"Wróblik”.
Stunt to nie tylko forma współzawodnictwa, to przede wszystkim społeczność i styl życia. Oprócz gości z innych ekip, weekendowe zjazdy odwiedzają też mieszkańcy Zamościa i okolic. Jeśli jest dobra pogoda przyjeżdżają tu całe rodziny z dziećmi, również starsze osoby przyglądają się ciekawie. Regularnie pojawiają się też władze.
- Z policją nie mamy większych problemów. Żyjemy w zgodzie, bo nie bawimy się na ulicy, tylko w ustronnym miejscu. Zawsze sprawdzają czy mamy ubezpieczenie, a my dbamy o to, żeby je posiadać. Nasze wyczyny kończą się ewentualnie siniakami i obiciami. - mówi Kamil.
- Tak... szukamy sponsorów w celu opłacenia bandaży, kul i opasek uciskowych, pomagających nam w leczeniu naszych kontuzji - śmieje się Bartek - A tak poważnie, marzymy o występie na Extrememoto w Warszawie.
Piotr Stasiuk
Początki dyscypliny można odnaleźć w kaskaderstwie filmowym. Rozwój formy \"ulicznej” na motocyklach datowany jest na połowę lat 90. Polega on na ciągłej ewolucji tricków. Głównie ich modyfikacji w niecodzienny sposób, np. jazdy na tylnym kole (Wheelie) i przednim (Stoppie), czy też kombinacji kilku różnych ewolucji (Combo). Wszystkich nie sposób wymienić, każda ekipa wypracowuje swój niepowtarzalny styl i zależy to od ich własnej inwencji. Obecnie wytrawnemu zawodnikowi \"Stoppie” przy prędkości 150 km/h, nie sprawia większego problemu! Od paru lat freestyle rozwija się dynamicznie w Polsce. Ukoronowaniem wzrostu popularności były pierwsze w tej dziedzinie, historyczne zawody \"Extrememoto”, które odbyły się na warszawskim Bemowie w 2006 r.
(Frantic Raiders Sqad) - tę nieformalną grupę utworzyli w 2006 roku Sebastian, Kamil, Łukasz, Bartek i Kuba z Zamościa. Wtedy to rozpoczęli pierwsze - często bolesne - treningi karkołomnych ewolucji. Z czasem stunt stał się dla nich nie tylko zabawą, sportem i formą samodoskonalenia, ale również sposobem na życie. (www.frs-zamosc.com)
Powiązane galerie zdjęć:
Reklama














Komentarze