Zanosi się na bardzo ciekawą niedzielę z siatkówką. O godz. 14.45 Bogdanka LUK Lublin podejmie w hali Globus niepokonaną Asseco Resovię. Z kolei o 17.30 InPost ChKS Chełm zagra u siebie z najbardziej utytułowaną polską drużyną – PGE GiEK Skrą Bełchatów.
Do Chełma przyjedzie sprawca niedzielnej niespodzianki w Lublinie. Bełchatowianie prowadzeni przez trenera Krzysztofa Stelmacha pokonali w hali Globus mistrza Polski Bogdankę LUK Lublin 3:1. W niedzielę zaprezentują się kibicom siatkówki w Chełmie.
Podopieczni trenera Krzysztofa Andrzejewskiego na razie doświadczają czym jest PlusLiga i jakie stawia wymagania, szczególnie beniaminkowi. Z czterech rozegranych dotychczas spotkań InPost ChKS Chełm wygrał tylko jedno, u siebie z Cuprum Stilonem Gorzów Wielkopolski (3:2). Po 0:3 chełmianie przegrali u siebie z Bogdanką LUK, zaś na wyjeździe z PGE Projektem Warszawa i Aluron CMC Wartą Zawiercie. Zespół zajmuje 12. pozycję.
O punkty w niedzielnym spotkaniu nie będzie łatwo. Bełchatowianie są zdecydowanym faworytem. Ich notowania jeszcze wzrosły po zwycięstwie w Lublinie. Skra do tej pory zanotowała: trzy wygrane i jedną porażkę. Na koncie ma dziewięć „oczek”. Kibice, którzy pojawią się w hali w Chełmie na pewno nie będą narzekać na brak emocji.
Chcą przerwać złą passę
Po dwóch porażkach z rzędu spróbują się podnieść siatkarze z Lublina. Nie będzie jednak łatwo, bo Bogdanka LUK zmierzy się z niepokonaną do tej pory Asseco Resovią Rzeszów. Rywale wygrali wszystkie cztery spotkania w ramach PlusLigi. Drużyna Stephana Antigi po pięciu występach ligowych ma za to na koncie: trzy wygrane i dwie porażki. W środę musiała uznać wicemistrza Polski z Zawiercia, z którym przegrała 2:3.
– To był bardzo trudny mecz, bo Zawiercie w swojej hali gra świetnie, zwłaszcza w zagrywce. Pokazaliśmy jednak dużo jakości i dobrej gry. Nie można być szczęśliwym po porażce, ale udowodniliśmy, że spotkanie ze Skrą, to był nasz słabszy występ i szybko wróciliśmy na swój poziom. Mecz mógł się podobać, było dużo męskich wymian, siły, spotkały się dwa mocne zespoły i ktoś musiał wygrać. Nikt nie może mieć do nas pretensji, że nie walczyliśmy, bo oddaliśmy całe serce i wszystko, co mieliśmy na parkiecie – przekonuje Marcin Komenda.
Lublinianie nie będą mieli zbyt dużo czasu na odpoczynek, bo już w niedzielę i to o 14.45 czeka ich starcie z kolejnym trudnym przeciwnikiem.
– Nic już nie zrobimy z tą porażką, skupiamy się na kolejnym spotkaniu i postaramy się wygrać, a dodatkowo zostawić dużo serducha. Nigdy nie jest łatwo, jeżeli całą noc spędza się w autokarze i wraca się nad ranem, kiedy ludzie wstają do pracy. Trudniej się zregenerować, a trzy-cztery godziny spania mogą dużo zmienić. To nie jest łatwe, ale każdy zespół musi wyjechać na mecze 15 razy. My jesteśmy z Lublina, więc te nasze podróże na Śląsk czy jeszcze dalej są długie. Trzeba się do tego dostosować, nie ma co narzekać – wyjaśnia kapitan mistrzów Polski.
