• Jaki jest Chełm w pana książce?
– Brzydki, brudny, niehigieniczny, bez kanalizacji. Taki jak Zamość w jednym z moich poprzednich kryminałów. Właśnie trwają przygotowania do rozbiórki stojącego w centrum miasta „Okrąglaka”, w którym mieściły się żydowskie jatki. Na obrzeżach trwa budowa nowego miasta, czyli kolejowego osiedla „Dyrekcja”. To największy plac budowy w ówczesnej Polsce. Skutkiem są tumany pyłu. Niemniej Chełm jest miastem charakternym i Zyga Maciejewski pasuje do jego klimatu.
• Czy jest coś, co niespodziewanie pana urzekło bądź zaskoczyło podczas zbierania materiału do „Czasu Herkulesów”?
– Zaskoczyło mnie to, że wielokulturowy Chełm to jedno z niewielu miast w naszej części kraju, w którym pamięć o tym zepchnięto pod bruk. Tymczasem na przykład Włodawa znakomicie promuje się właśnie swoją historyczną wielokulturowością. To już jej wizerunkowi marka. Ponadto dzięki chełmskiemu czytelnikowi, który podzielił się ze mną informacjami z przeszłości swojej rodziny, udało mi się wpleść do powieści wątek związany z kobiecymi brygadami zatrudnionymi przy budowie kolejowego osiedla. A zdawało się, że takie kobiece brygady zaistniały dopiero podczas odbudowy Warszawy, czy budowy Nowej Huty. Dzięki pracy w takich brygadach kobiety z podchełmskich wsi mogły liczyć na awans społeczny. Bez tego skazane były jedynie na służbę bądź… ulicę.
• W pana książce tytułowi Herkulesi to atleci, zapaśnicy. Czyżby w jakiś sposób zasugerował się pan sukcesami współczesnych zapaśników spod znaku Cement – Gryf Chełm?
– Przystępując do pracy wiedziałem, że to będzie książka o zapaśnikach, ale jeszcze nie wiedziałem, że ich miejscem będzie Chełm. Oczywiście hasło Cement – Gryf Chełm było mi znane. Niemniej liczyło się znamienne zdanie zaczerpnięte z przedwojennego wydania książki wybitnego polskiego zapaśnika Teodora Sztekkera zatytułowanej „W potrójnym nelsonie”. Sztekker napisał: „Czas Herkulesów i Krotonów przeszedł i w sporcie zaczyna triumfować Ulisses”.
• Zdradzi pan choć odrobinę fabuły?
– W Chełmie dochodzi do zabójstwa młodego sportowca. Główny podejrzany to idol komisarza z dzieciństwa – gwiazda polskich zapasów. Maciejewski, choć zajęty kontrola pracy miejscowej policji, angażuje się w tę sprawę. Gdy zbliża się do rozwiązania zagadki, zaczynają ginąć świadkowie. Więcej nie powiem, gdyż musiałbym wyjawić, kto zabił. Zapraszam do lektury.
• Gdzie teraz planuje pan wysłać komisarza Maciejewskiego?
– W różne miejsca i w różnym czasie do Lublina. To będzie cykl opowiadań, w których chcę wypełnić luki z literackiego życia tej postaci i na koniec się z nią pożegnać.
• Jaki jest Chełm w pana książce?
– Brzydki, brudny, niehigieniczny, bez kanalizacji. Taki jak Zamość w jednym z moich poprzednich kryminałów. Właśnie trwają przygotowania do rozbiórki stojącego w centrum miasta „Okrąglaka”, w którym mieściły się żydowskie jatki. Na obrzeżach trwa budowa nowego miasta, czyli kolejowego osiedla „Dyrekcja”. To największy plac budowy w ówczesnej Polsce. Skutkiem są tumany pyłu. Niemniej Chełm jest miastem charakternym i Zyga Maciejewski pasuje do jego klimatu.














Komentarze