Wakacyjny, ważny temat...............!

Na wstępie chciałem przeprosić za dwutygodniową nieobecność w strefie blogów giełdowych! Przyczyną tego była niemożność wysłania napisanego bloga, ponieważ w momencie kliknięcia "wyślij", natychmiast dochodziło do rozłączenia z internetem. Co może być tego powodem..............? Mogę się tylko domyślać, iż tematyka podejmowana przeze mnie, nie każdemu jest akurat "na rękę" i nie chodzi tu o uprzejmość "Dziennika Wschodniego", któremu jestem niezwykle wdzięczny za umożliwienie mi dzielenia się z inwestorami swoimi spostrzeżeniami. Zastosowałem wobec tego  pewien fortel, dlatego jest nadzieja, iż ten blog ukaże się (wielkie ukłony w tym miejscu dla mojego zaprzyjaźnionego informatyka!).

 

Wakacyjny nastrój na giełdzie sprawia, iż jednoprocentowe  "strzały" w górę lub w dół w ciągu sekundy, stały się czymś zupełnie normalnym. Zresztą przy tak niskich obrotach dyktowanie ceny rynkowej przez spekulantów jest "chlebem powszednim". Ale zatrzymajmy się przy innej nurtującej nas kwestii. Jak to się dzieje, że po upływie około dwóch tygodni od zakończenia sprzedaży akcji w ofercie pierwotnej (IPO), w momencie debiutu dochodzi do spadku ceny rynkowej o kilka, a nawet kilkadziesiąt procent i wciąż znajdują się chętni, aby właśnie wychodzić z inwestycji? Czy w rzeczy samej chcą oni wciąż tracić swoje pieniądze? Odpowiedź na to pytanie jest niezwykle przewrotna. Otóż część inwestorów nabywa wspomniane  akcje w ofercie pre-IPO po cenie znacząco niższej , aniżeli cena emisyjna. Przykładem tego może być chociażby niechlubna oferta akcji "Facebooka"............... Etap debiutu dla tych inwestorów jest momentem realizacji zysku............. Jak wobec tego traktować oferty publiczne spółek prywatnych.......? Jak swoistego rodzaju ruletkę. Dla ścisłości jest to opinia nie tylko moja, ale wielu osób zajmujących się na świecie profesjonalnie funkcjonowaniem rynków finansowego i kapitałowych !

Pozdrawiam :)

R. Wolanin