Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.
Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)
Kiedy piszę ten tekst, nie mam pojęcia, jaką decyzję podjęli warszawscy radni w sprawie „nocnej prohibicji”. Kiedy wy go czytacie, już to wiecie. Czy wygrała wąska grupa interesów, czy naprawdę ważny interes społeczny. A rzecz jest poważna, nie przesadzę mówiąc: śmiertelnie poważna.
W czasach, gdy pokój stoi na granicy z wojną, informacja z dezinformacją, a prawda z kłamstwem, musimy być szczególnie wyczuleni na to, co czytamy, czego słuchamy i co oglądamy. A przede wszystkim – w co wierzymy. I to nie są puste słowa.
To jest zdrowie?! To jest deprawacja! Te słowa biskupa Marka Jędraszewskiego krążą po lubelskich kościołach, a podgrzewa je poseł Przemysław Czarnek. Cel jest jeden: wypisać dzieci z lekcji edukacji zdrowotnej. A ja proszę wszystkich rodziców: Zaufajcie zdrowemu rozsądkowi i zróbcie dla swoich dzieci to, co naprawdę jest dla nich najlepsze.
Po pierwsze Polska, po pierwsze Polacy! – grzmi prezydent Karol Nawrocki. I wetuje nowelę o pomocy dla Ukraińców. Komu służy ta demonstracja? Na pewno nie Polsce i na pewno nie Polakom. I dlatego coraz mniej ufamy słowom prezydenta.
Dziewczynki były już śpiące, Danusia prosiła żeby wracali do domu. Widziała, że Stanisław ledwo trzyma się na nogach, gdy wsiadał do ich mitsubishi. Wszyscy widzieli – cała rodzina zebrana na grillu. Ktoś nawet chciał ich odwieźć. Ale ze Stanisławem nie było dyskusji. W tej rodzinie, tak jak w pracy, to on rządził.
Najbardziej jestem dumna z naszej, lublinian, otwartości. Jesteśmy w niej naturalni i – przepraszam za patos, ale nie znajduję lepszego słowa – światowi. Ta otwartość i światowość ma dla mnie szerszy wymiar, bardziej pragmatyczny. Oznacza Dworzec Metropolitalny i Lotnisko w Świdniku.
A dlaczego piszą, że tak jest u nas, jak tak jest wszędzie? – denerwowała się pani radna. – Domyślamy się czyjemu interesowi to służy! – grzmiał pan radny. – To dziwne, że tak to się rozprzestrzeniło po tych mediach. Skąd to źródło dociera? –zastanawiał się pan wójt. Artykuł o śmieciach nad jeziorem Piaseczno oburzył radnych i wójta Gminy Ludwin. I słusznie, bo to gorący temat. Tyle że im nie o śmieci chodziło, ale o to, kto o nich doniósł.
28 lipca 2025 roku. Blok przy ulicy Czereśniowej 12 w Świdniku. Na rogu złota tabliczka: „W tym domu w latach 1975-2000 mieszkał Alfred Bondos”. Alina Bondos jest tu dziś z córką, wnukami, przyjaciółmi. Jest bardzo wzruszona. – Fredek na pewno by powiedział: A czym ja sobie na to zasłużyłem?
Okrągła twarz z ciepłym uśmiechem. Łagodne spojrzenie budzące sympatię i zaufanie. Ale niech was nie zwiedzie ten obraz miłej, starszej pani. Bo kiedy Pani Profesor walczy o swoich podopiecznych, to jeńców nie bierze. Lepiej być po jej stronie; po dobrej stronie.
Pociąg właśnie ruszał. Siedziałyśmy w przedziale same, naprzeciwko siebie, przy oknie. Uśmiechnęła się do mnie, a ja zatrzymałam dłużej wzrok na jej twarzy. Miała skórę białą jak perła, niemal przezroczystą, o niespotykanym blasku. Była w niej szlachetność, która nigdy się nie starzeje. Mogła mieć równie dobrze dwadzieścia, jak i czterdzieści lat.