Z dużym sprzeciwem spotkała się zapowiedź miejskiej spółki o podwyżkach czynszów, nawet 100-procentowych w mieszkaniach komunalnych. Ale radni nie ustępują i dopominają się skorygowania tych stawek.
Do tej pory stawka bazowa wynosiła 4,70 zł za mkw. i obowiązywała od 2013 roku. Od początku tego roku miała wzrosnąć do 7,40 zł za mkw. Prezes Zakładu Gospodarki Lokalowej, Wojciech Chilewicz tłumaczy, że większość nieruchomości wymaga kapitalnego remontu. Ale lokatorzy protestują.
Sprawie na jednej z komisji przyjrzeli się też miejscy radni. – Pan prezes ZGL zobowiązał się do przedstawienia skorygowanych stawek, natomiast radni zobowiązali się do ewentualnego poparcia wniosku o rekompensatę strat finansowych ZGL – tłumaczy radny Henryk Grodecki (Zjednoczona Prawica).
Na spotkaniu komisji były też mieszkanki lokali ZGL. – Nie może być przecież tak, że ludzie mieszkają często w zagrzybionych mieszkaniach, bez bieżącej wody, czy centralnego ogrzewania – dziwi się radny. W jego ocenie, miejska spółka może zarabiać w inny sposób. – Są przecież inne możliwości niż obarczanie opłatami mieszkańców– stwierdza Grodecki.
Radny pytał też na ostatniej sesji o ewentualne decyzje, ale urzędnicy nie odpowiedzieli.
Prezes ZGL potwierdza, że taka propozycja padła. – Zgodnie z ustaleniami z częścią radnych, w przygotowaniu jest projekt obniżenia czynszów w niektórych lokalach należących do ZGL i pokrycia tej straty w budżecie spółki środkami z budżetu miasta – zaznacza Wojciech Chilewicz. Ale jednocześnie przyznaje, że będzie jeszcze o tym rozmawiał z prezydentem Michałem Litwiniukiem.
– Prezes ZGL przedłożył w poniedziałek stosowną informację i teraz zostanie przeprowadzona analiza skutków finansowych – relacjonuje Gabriela Kuc-Stefaniuk, rzeczniczka magistratu.
Lokatorzy mieszkań ZGL już w październiku pokazali nam warunki, w jakich mieszkają. – Z mężem myjemy się w misce. Bo w łazience zmieścił się tylko sedes – tłumaczyła nam wówczas Zofia Kwitek, oprowadzając po swoim skromnym 28-metrowym mieszkaniu przy ulicy Moniuszki. – W sierpniu odmalowaliśmy ściany, już są czarne, bo instalacja pieca jest nieszczelna. A na jednej ścianie jest grzyb. To wstyd – uważa mieszkanka.
– Jak się wprowadziłam w 2010 roku do tego mieszkania, to tam było bardzo obskurnie, bez łazienki, ściany powyrywane. Na swój koszt zrobiłam remont za ponad 20 tys. zł. Do tej pory spłacam kredyt. A ZGL nie dołożył się do tego – żaliła się z kolei pani Jadwiga.
Tymczasem, miejska spółka tłumaczyła, że ponosi straty z tego tytułu. – W 2020 roku przychody z lokali mieszkalnych wyniosły 2,6 mln zł, a koszty ich funkcjonowania to 3,9 mln zł. Nasza strata to 1,3 mln zł. Muszę dbać o interes spółki – przekonywał szef ZGL.
W ostatnich latach spółka musiała do „niezbędnego minimum” ograniczyć nakłady na remonty. – Sprowadzone zostały tylko do poziomu przeciwdziałającego degradacji budynków – stwierdził Chilewicz. Najubożsi mieszkańcy mogą m.in. liczyć na dodatki mieszkaniowe czy energetyczne w MOPS.