Po pierwszej połowie chyba niewiele osób spodziewało się, że Motor pokona Pogoń Siedlce tak wysoko W starciu z byłym trenerem, Markiem Saganowskim żółto-biało-niebiescy rozbili rywali 4:1. Dla „Sagana” to była pierwsza ligowa porażka w nowym klubie.
Początek spotkania był obiecujący. Już w trzeciej minucie było blisko gola dla Motoru. Piotr Ceglarz podał w pole karne do Jakuba Lisa, a ten uderzył z ostrego kąta. Piłka wpadłaby do bramki gdyby nie świetna interwencja jednego z obrońców, który wybił ją z linii.
Na odpowiedź Pogoni nie trzeba było czekać zbyt długo. Cezary Demianiuk znalazł się sam przed dwoma obrońcami i poradził sobie z nimi, a na koniec oddał groźny strzał po ziemi. Bez zarzutu spisał się jednak Łukasz Budziłek. Niestety, później udanych akcji ofensywnych było już zdecydowanie mniej.
W 25 minucie Rafał Król zagrał do Filipa Lubereckiego w pole karne, a lewemu obrońcy pozostało już tylko dobrze dograć. Niestety, został zablokowany i zamiast okazji na gola skończyło się tylko rzutem rożnym. W 36 minucie Cezary Bujalski wbiegł przed rywala i padł w szesnastce gospodarzy, ale gwizdek arbitra milczał. Ekipa z Siedlec bardzo dobrze radziła sobie w defensywie, a w ataku spokojnie wymieniała podania na połowie Motoru. Brakowało tylko lepszego ostatniego zagrania. Końcówka pierwszej odsłony toczyła się jednak głównie na połowie żółto-biało-niebieskich.
Pierwsze kilkanaście minut po przerwie nie przyniosło zmiany wyniku i wielkich emocji. Ostatnie pół godziny na pewno wynagrodziło jednak kibicom poprzednie, nudne fragmenty spotkania. Skoro nie idzie z gry, to od czego są stałe fragmenty? Właśnie w ten sposób gospodarze objęli prowadzenie. Po rzucie rożnym Rafał Król strzelił głową, bramkarz Pogoni odbił piłkę przed siebie i chociaż blisko było czterech rywali, to pierwszy do futbolówki dopadł Arkadiusz Najemski, który otworzył wynik. 120 sekund później było już 2:0. Michał Król zagrał ze skrzydła i ponownie lepiej mógł się zachować Maciej Kikolski, bo młody golkiper znowu odbił piłkę wprost pod nogi Kacpra Wełniaka, który zaliczył swoje trzecie trafienie, w czwartym ligowym meczu w nowych barwach.
Wydawało się, że jest po meczu, a tymczasem w 66 minucie Marcinho przejął piłkę na połowie Motoru, przygotował ją sobie do strzału i świetnie huknął z ponad 30 metrów na 1:2. Po kilkudziesięciu sekundach kibice gospodarzy łapali się za głowy, bo o mały włos nie było remisu. Budziłek odbił strzał Marcinho, a Damian Nowak z bliska nie potrafił umieścił futbolówki w siatce. Po chwili okazało się jednak, że napastnik Pogoni i tak był na pozycji spalonej.
W 83 minucie fatalnie zachował się Bartosz Wicenciak. Mariusz Rybicki dostał piłkę w pole karne, ale był odwrócony do bramki i uciekał z szesnastki, a gracz Pogoni na niego wpadł na 16 metrze i sędzia musiał podyktować karnego. Trzeba dodać, że spore zasługi w wywalczeniu jedenastki miał Rafał Król, który chociaż miał obok siebie trzech rywali, to zdołał celnie dograć z lewego skrzydła do Rybickiego. I po chwili „Królik” z „wapna” huknął w okienko.
W końcówce kilka razy było groźnie pod bramką Budziłka, ale zamiast 3:2 zrobiło się 4:1. Mikołaj Kosior zagrał w tempo do Dawida Kasprzyka, a ten mimo że był w sytuacji sam na sam z bramkarzem, to oddał piłkę do lepiej ustawionego Michała Króla, a ten szczęśliwie, bo od słupka, ale poprawił wynik.
Za tydzień piłkarze Goncalo Feio zagrają w Olsztynie z tamtejszym Stomilem (niedziela, 26 marca, godz. 15).
Motor Lublin – Pogoń Siedlce 4:1 (0:0)
Bramki: Najemski (60), Wełniak (63), R. Król (84-z karnego), M. Król (90+3) – Marcinho (67).
Motor: Budziłek – Wójcik, Rudol (60 Zbiciak), Najemski, Luberecki, Ceglarz (66 Rybicki), Gąsior (80 Reiman), Lis (66 Kosior), R. Król, M. Król, Wełniak (80 Kasprzyk).
Pogoń: Kikolski – Misiak (77 Kołoczek), Lewandowski, Wichtowski, Miś (85 Rutkowski), Bujalski (46 Marcinho), Pek (62 Majewski), Szuprytowski (85 Włodyka), Wicenciak, Demianiuk, Nowak.
Żółte kartki: Rudol, Kosior – Wicenciak, Misiak.
Sędziował: Damian Krumplewski (Olsztyn). Widzów: 3402.