Kto spojrzy na wynik spotkania Huraganu z Lewartem pomyśli, że gospodarze zagrali bardzo dobre zawody. Szybko zdobyli gola, a ostatecznie pokonali rywali 3:0. Tak się jednak składa, że Damian Panek nie był zadowolony z postawy swoich zawodników. – To był jeden z naszych najsłabszych meczów w tym sezonie – przyznaje szkoleniowiec ekipy z Międzyrzeca Podlaskiego.
Już w drugiej minucie miejscowi objęli prowadzenie. Mieli jednak sporo szczęścia. Po rzucie rożnym dobrze w polu karnym znalazł się Mateusz Konaszewski. Szczęście polegało na tym, że obrońca nieczysto trafił w piłkę, a dodatkowo po rykoszecie futbolówka wtoczyła się do bramki.
Po objęciu prowadzenia Huragan miał jednak duże problemy, żeby sklecić jakąkolwiek akcję w ofensywie. Co innego rywale. Łukasz Najda z rzutu wolnego przymierzył w poprzeczkę, a blisko wyrównania byli też: Krystian Żelisko, czy Mateusz Ciechański. Mimo wszystko do przerwy drużyna z Międzyrzeca Podlaskiego utrzymała skromne prowadzenie.
Druga połowa? Wynik długo nie ulegał zmianie. Goście byli przy piłce, ale tym razem bili głową w mur i nie mogli się przedrzeć przez szczelną defensywę przeciwnika. Gospodarze spokojnie czekali za to na sytuację, w której mogliby zamknąć zawody. I w końcu się doczekali. Między 72, a 73 minutą zadali dwa ciosy i było definitywnie po meczu. Najpierw świetnie zachował się Patryk Pakuła, który indywidualną akcję zakończył strzałem pod poprzeczkę. Kilkadziesiąt sekund później kolejna kontra gospodarzy zakończyła się wygranym pojedynkiem bark w bark z obrońcą przez Mariusza Chmielewskiego i pewnym uderzeniem do siatki.
– To był naprawdę bardzo słaby mecz w naszym wykonaniu. Na pewno obok tego z Opolaninem najsłabszy w tym sezonie. Wiadomo jednak, że jako trener wolę grać słabo i wygrywać 3:0, a nie odwrotnie. Na gorąco wyjaśniliśmy już sobie pewne kwestie z drużyną, bo to zastanawiające, że po tak dobrym meczu ze Świdniczanką tym razem zagraliśmy zdecydowanie gorzej. Może ta szybka bramka nas uśpiła i myśleliśmy już, że spotkanie samo się wygra? Jako zespół naprawdę zagraliśmy źle, ale wygraliśmy to spotkanie jakością. Lewart może nie kreował wielkich sytuacji, ale wyglądał na drużynę, której bardziej się chciało i bardziej zależało – mówi Damian Panek.
Co miał z kolei powiedzieć Grzegorz Białek? W końcu jego podopieczni zagrali całkiem niezłe zawody, mieli swoje sytuacje, a wracali do domu z bagażem trzech goli. – Trzeba przyznać, że mecz kapitalnie ułożył się dla Huraganu. Mieli jeden rzut wolny, a objęli prowadzenie. Głównie przed przerwą się bronili, a my byliśmy bliscy gola na 1:1. Gdyby on padł, to myślę, że spotkanie potoczyłoby się zupełnie inaczej. Byliśmy o klasę lepsi przed przerwą, a przegrywaliśmy. W drugiej odsłonie było nam już trudniej o sytuacje. Druga bramka padła jednak w kontrowersyjnych okolicznościach, bo wcześniej wydawało się, że Filip Michałów był faulowany. Sędzia puścił grę i rywale strzelili na 2:0. A ostatecznie wypunktowali nas jak rasowy bokser – ocenia trener ekipy z Lubartowa.
Huragan Międzyrzec Podlaski – Lewart Lubartów 3:0 (1:0)
Bramki: Konaszewski (2), Pakuła (72), Chmielewski (73).
Huragan: Krasowski – Warda (85 Czumer), Konaszewski, Panasiuk (46 Storto), Komar, Goździołko (80 Kuć), Gavrylov (85 Pniewski), Grochowski, Radziszewski (90 Opolski), Pakuła (82 Śledź), Chmielewski.
Lewart: Podleśny – Pęksa (82 Urban), Niewęgłowski, Majewski, Giletycz (82 Duda), Michałów (71 Sulowski), Ciechański (71 Iskierka), Aftyka (71 Koneczny), Najda, K. Zieliński, Żelisko.
Żółte kartki: Kuć, Goździołko (Huragan).
Sędziował: Filip Ścioch (Biała Podlaska).