MKS FunFloor Lublin po raz pierwszy zagrał bez Moniki Marzec na ławce rezerwowych. Wicemistrzynie Polski prowadzone przez Piotra Dropka nie dały szans Startowi Elbląg.
Sobotnie popołudnie w hali Globus było mocno nacechowane emocjami. I nie chodzi tylko o te sportowe, bo tych akurat było tego dnia najmniej. Bardziej chodzi o te występujące obok meczu. Pierwszym ich powodem był brak na ławce rezerwowych Moniki Marzec.
Legendarna kołowa na początku ubiegłego tygodnia zrezygnowała z prowadzenia drużyny, a bezpośrednim powodem tej decyzji był porażka MKS FunFloor z MKS PR URBIS Gniezno, beniaminkiem Superligi. Tymczasowo do prowadzenia zespołu został wyznaczony Piotr Dropek, dotychczasowy asystent Moniki Marzec. Była trener lubelskiej ekipy obserwowała swoje dawne podopieczne z wysokości trybun siedząc w towarzystwie Edwarda Jankowskiego czy Doroty Małek, innych ikon lubelskiego szczypiorniaka.
Inna z legend naszej piłki ręcznej, Marta Gęga, wciąż biega po parkiecie. W sobotę robiła to jednak w koszulce Startu Elbląg, do którego przeniosła się przed tym sezonem.
Tego popołudnia Gęga musiała być jednak mocno sfrustrowana, bo nie przywykła do tak wysokich porażek w dobrze sobie znanej hali. Start wyszedł na parkiet bez wiary w możliwość odniesienia zwycięstwa, co powinno dziwić, bo przecież ostatnie dni nie pozwalały lubliniankom na spokojny trening. Tymczasem już po kwadransie gospodynie prowadziły 8:2, a po chwili nawet 12:2. Roman Mont próbował ratować sytuację przerwami na żądanie, ale nawet one nie były w stanie wybić z rytmu rozpędzonych lublinianek.
Do przerwy podopieczne Piotra Dropka prowadziły 15:7, a w drugiej połowie tylko powiększały tę przewagę. Nie przeszkadzała im w tym nawet duża liczba rotacji, które stosował nowy szkoleniowiec. Przyniosły one pozytywny efekt, bo szczypiornistki MKS FunFloor potrafiły utrzymać intensywność gry przez pełne 60 minut. Zwłaszcza po przerwie wzmocniły obronę, czego efektem była olbrzymia liczba kontrataków. Brylowały w nich Daria Szynkaruk i Oktawia Płomińska. Ta pierwsza była zresztą najlepszą zawodniczką spotkania. Świetnie zagrała też Dominika Więckowska, która w ostatnich spotkaniach odgrywała znacznie mniejszą rolę niż w sobotę.
– Sezon jeszcze się nie skończył, a przed nami mnóstwo spotkań. Kontynuujemy pracę, którą wykonywaliśmy z Moniką Marzec. Trzeba pochwalić dziewczyny za postawę w obronie. To oraz dobra postawa Weroniki Gawlik w bramce były kluczem do zwycięstwa. To właśnie dobra defensywa pozwalała nam wyprowadzać kontrataki. Mocno głowiliśmy się nad tym, co stało się w Gnieźnie. Dziewczyny pokazały w sobotę, że potrafią grać w piłkę ręczną i drzemie w nich olbrzymi potencjał. Jestem zadowolony z ich postawy – powiedział Piotr Dropek.
MKS FunFloor Lublin – EKS Start Elbląg 35:19 (15:7)
Lublin: Gawlik 1, Sarnecka – Szynkaruk 5, D. Więckowska 5, Achruk 4, Płomińska 4, Masna 4, Roszak 3, Pietras 3, Noga 3, Portasińska 2, Andruszak 1. Kary: 8 min.
Start: Ciąćka, Hypka – Gęga 5, Weber 5, Głębocka 3, Stapurewicz 3, Szczepanik 2, Kostuch 1. Kary: 8 min.