Potrzebny nam prawdziwy odlot

Cieszę się z kolejnych połączeń ze Świdnika, bo to większy ruch, więcej udogodnień dla mieszkańców i większe przychody dla utrzymywanego przez podatników lotniska. Ale dla mnie to ciągle mało. Odnoszę wrażenie, że szukanie nowych przewoźników i połączeń idzie jak po grudzie. Wiem, że niektórzy przewoźnicy mają problemy finansowe, ale to nie zwalnia zarządu portu z bardziej agresywnego podejścia do tworzenia siatki połączeń.

Żeby nie być gołosłownym, to przypomnę zapowiedzi i władz portu, i szefa rady nadzorczej sprzed kilku miesięcy. W planach były loty do Rzymu, Frankfurtu, Tel Awiwu czy Wrocławia. Dużo nadziei, a efektów brak. Izrael sprzed nosa sprzątnęła nam Warszawa. Całe szczęście, że wypalił Gdańsk.

Nie ma się co oszukiwać, że przy takiej rachitycznej siatce lotnisko będzie w stanie zarobić choćby na swoje utrzymanie. Choć nie o same pieniądze tu chodzi, bo zysków jeszcze długo nie będzie, ale o komfort wyboru połączeń dla pasażerów. Dlatego w interesie głównych właścicieli, czyli upraszczając prezydenta Lublina i marszałka województwa, jest wywieranie nacisku na zarząd portu, by intensywniej szukał połączeń.

Sukcesem było uruchomienie lotniska. Ale nie po to je budowano, by stało puste.

Krzysztof Wiejak
redaktor naczelny
Dziennika Wschodniego