Ponad 170 rowerów, w tym głównie elektrycznych, zabezpieczyli kryminalni z Krasnegostawu podczas szeroko zakrojonej akcji wymierzonej w grupę przestępczą kradnącą jednoślady w Belgii i Holandii. Na czele szajki miał stać 27-letni mieszkaniec powiatu krasnostawskiego. Sprawa, prowadzona od półtora roku, ma charakter rozwojowy.
To miała być zwykła historia o kradzieżach rowerów — tyle że tym razem trop prowadził z niderlandzkich ulic prosto do Lubelszczyzny. Przez ponad 18 miesięcy policjanci z Krasnegostawu krok po kroku rozpracowywali międzynarodową siatkę, która okradała mieszkańców Belgii i Holandii z drogich jednośladów, a następnie sprzedawała je w Polsce.
W wyniku skoordynowanej akcji funkcjonariuszy zatrzymano pięć osób w wieku od 27 do 59 lat. Według ustaleń śledczych to właśnie 27-latek z powiatu krasnostawskiego miał kierować grupą. Został tymczasowo aresztowany na trzy miesiące, a wobec pozostałych zastosowano dozory policyjne, wysokie poręczenia majątkowe i zakazy opuszczania kraju.
– Skrupulatna praca operacyjna i śledcza prowadzona pod nadzorem Prokuratury Okręgowej w Zamościu pozwoliła na rozpracowanie całego procederu oraz zatrzymanie osób odpowiedzialnych za przestępstwa popełniane zarówno na terenie Polski, jak i za granicą – podkreśla podkomisarz Anna Chuszcza, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Krasnymstawie.
Policjanci jednocześnie uderzyli w kilka miejsc na terenie powiatów krasnostawskiego, chełmskiego, świdnickiego i łukowskiego. Efekt? Ponad 170 zabezpieczonych rowerów, głównie elektrycznych, z czego 71 już potwierdzono jako pochodzące z kradzieży. Ich wartość oszacowano na około 300 tysięcy złotych.
W mieszkaniach dwóch osób funkcjonariusze znaleźli także narkotyki, co dodatkowo obciąża podejrzanych. Według ustaleń kradzione rowery trafiały do Polski, gdzie były sprzedawane niczego nieświadomym nabywcom. Policja prowadzi obecnie ustalenia dotyczące tych osób.
Złodzieje działali w Antwerpii, Hadze, Rotterdamie, Venlo i innych niderlandzkich miastach, kradnąc głównie nowoczesne rowery elektryczne. Dla właścicieli na Zachodzie Europy był to lokalny problem, który teraz zyskał polski wymiar.
27-latkowi grozi do 15 lat więzienia, a jego współpracownikom – nawet 10 lat. Ale to jeszcze nie koniec tej historii. Jak przyznaje rzecznik policji, sprawa ma charakter rozwojowy, a kolejne zatrzymania są bardzo prawdopodobne.
Źródlo: Policja
