Niespodzianka w drugoligowych derbach. Motor Lublin, który przed tygodniem wskoczył w końcu do czołowej szóstki musiał uznać wyższość rywali z Puław. Wisła Grupa Azoty pokonała rywali 1:0. Jak spotkanie oceniają trenerzy obu ekip?
Goncalo Feio (Motor Lublin)
– Gratulacje dla rywali. Według mnie Wisła wygrała, bo była bardziej konsekwentna w realizacji swojego planu na mecz. Wykonali to, co sobie założyli, a plan mieli dobry. Oprócz strzałów w pierwszej połowie z 18 metra przeciwnik nie stworzył wielkich sytuacji, ale daliśmy im prezent, który wykorzystali i wygrali zasłużenie. Zamieniłem już parę słów z trenerem, mecz był rozgrywany w dobrym tempie. Drużyny dobrze się przygotowały na siebie, ale spotkanie praktycznie bez ostatniej tercji. My mieliśmy problem z założeniem pressingu w pierwszej połowie. Dobrze zamykaliśmy za to nasze pole karne, były też momenty, że my doszliśmy do tego, co nas interesuje. Mieliśmy posiadanie piłki, ale nic z tego nie wynikało. A to nie jest gra na posiadanie piłki, tylko na bramki. Poprzez dobrą organizację obrony zamykali nasz środek jeden na jeden. Wiedzieliśmy, że musimy częściej wykorzystać naszego napastnika, który został dobrze zneutralizowany przez stoperów. Jak na nas mało pojedynków wygraliśmy w ataku i uważam, że graliśmy z przeciwnikiem, który był dobrze przygotowany, praktycznie nas zneutralizowali. Poza stałymi fragmentami nie byliśmy w stanie stworzyć nic więcej. Druga połowa była podobna, nic nie miało prawa się wydarzyć. Mecz bez stuprocentowej sytuacji bramkowej. Wyszli na 1:0, a potem mądrze i dojrzale zarządzali meczem do końca. Wisła ma swoje problemy z kontuzjami, wiec tym bardziej należą się gratulacje. Ja oczywiście biorę w stu procentach odpowiedzialność za mecz i wynik, ja prowadzę zespół i zespół gra, jak ja chce. Odpowiedzialny za porażkę jestem ja i tylko ja. Kibice w licznej grupie nas wspierali, mimo porażki, udowodnili po raz kolejny, że są z nami, nie tylko kiedy jest dobrze. Za to podziękowania.
- Czy to był najsłabszy mecz Motoru w tej rundzie?
– Nie tylko w tej rundzie, ale od kiedy jestem trenerem Motoru. Trzeba uznać, kiedy rywal jest dobrze przygotowany i trzeba umieć to docenić. Przykro mi to mówić, ale uważam, że z punktu widzenia mentalnego ten zespół był zablokowany, ja wiem czym, ale to, że zbliżamy się do możliwego awansu nie powinno nas blokować. To coś, co powinno nas napędzać, a w Puławach tak nie było, a to moja wina. Jak jest dobrze, to słyszę różne pochwały, a jak jest źle, to trzeba wziąć to na klatę. Ja dalej wierzę w ten zespół i dalej będziemy pracować, żeby było lepiej.
- Presja zrobiła swoje?
– Powinniśmy ją czuć, kiedy przejmowałem zespół na ostatnim miejscu w tabeli. Wyciągnęliśmy się do strefy barażowej, ale znowu jesteśmy poza szóstką, więc jaka presja może tu być? Musimy o tym porozmawiać, bo to jest nienormalne. Presja powinna być, jak zaczynaliśmy, jak byliśmy zagrożeni spadkiem. Od tego momentu jesteśmy najlepiej punktującym zespołem w lidze, mamy najlepszy atak, najlepszą obronę, więc jaka presja? Celem jest następny mecz i nic nie może się zmienić, jeżeli będziemy żyć tym, co będzie za 1,5 miesiąca to nie mamy szans. Przegraliśmy i od niedzieli pracujemy dalej.
Mariusz Pawlak (Wisła Grupa Azoty Puławy)
– Dziękuję za pochwały i gratulacje. Podkreślałem, że byliśmy faworytem derbów i cieszy, że potwierdziliśmy to na boisku z naprawdę dobrym zespołem. Wiemy, że Motor jest czołowym zespołem drugiej ligi. Gra według modelu trenera i jest dużo powtarzalności. Mieliśmy mało czasu, żeby się przygotować, ale drużyna zdała egzamin na szóstkę, chociaż wygraliśmy 1:0. Jeżeli chodzi o wynik i to co chłopaki zostawili na boisku, czyli umiejętności piłkarskie. Staraliśmy się wprowadzać piłkę od bramki, a wiedzieliśmy, że dużo zespołów z tego rezygnowało lub traciło piłkę, my nie. Graliśmy konsekwentnie. Staraliśmy się wykorzystywać przestrzenie i półprzestrzenie, które wiedzieliśmy, gdzie mogliśmy to zrobić. Dużo pozytywów, ale nie mogliśmy grać cały czas wysokim pressingiem, bo rywal ma fazę przejściową na dobrym poziomie. Przygotowaliśmy się jednak pod przeciwnika, w tygodniu wykonaliśmy to, co chcieliśmy, ale wiadomo, jak jest w meczu. Cieszymy się, ale zwycięstwo okupiliśmy trzema kontuzjami, w tym dwoma poważnymi. Także co dalej będziemy się martwić od poniedziałku. Podziękowania dla kibiców, którzy wspierali nas w derbach mocno. Moi zawodnicy nawet przy urazach i wielu innych rzeczach byli gotowi mentalnie. Ten mecz w Polkowicach śnił mi się długo, są jednak takie spotkania, że jak wygrasz, to możesz chodzić z głową do góry i cieszę się, że mój zespół tak będzie chodził.