Siódmy mecz z rzędu bez porażki drużyny Damiana Panka. Huragan w sobotę pokonał na boisku w Lubartowie tamtejszy Lewart 3:0. Goście już po 22 minutach mieli w zapasie dwie bramki.
Po laniu w Łęcznej, gdzie Mariusz Chmielewski i spółka przegrali aż 1:7 odpowiedzieli świetną serią. Z ostatnich siedmiu meczów wygrali aż sześć. Dobrą passę kontynuowali w Lubartowie, gdzie szybko rozstrzygnęli losy spotkania.
Już w piątej minucie dośrodkowanie Pawła Komara na gola zamienił Łukasz Sobolewski, który głową idealnie przelobował Damiana Podleśnego. Kwadrans później było już 0:2. Tym razem po dwójkowej akcji Huberta Łukanowskiego z Pawłem Radziszewskim. Bramkarz gospodarzy poradził sobie z pierwszą próbą Radziszewskiego, ale druga była już lepsza i piłka wylądowała w siatce.
Do przerwy goście utrzymali dwie bramki zaliczki. A jeżeli Lewart chciał jeszcze powalczyć o korzystny wynik, to już w 52 minucie te plany wzięły w łeb. Ponownie świetną piłkę w pole karne posłał Komar, a Alan Olszewski także po strzale głową ustalił rezultat na 0:3.
W kolejnych fragmentach drużyna trenera Panka mogła spokojnie zdobyć jeszcze kilka goli. Kiedy lepszym rozwiązaniem byłoby podanie przyjezdni decydowali się na strzały. A kiedy lepiej było kończyć już akcje, to szukali jeszcze lepiej ustawionych kolegów. W efekcie, skończyło się wygraną różnicą trzech trafień.
– Rzadko się to zdarza, ale mecz się dla nas bardzo fajnie ułożył. Nie powiem, że było: lekko, łatwo i przyjemnie, ale zasłużyliśmy na trzy punkty. To nie podlega żadnej dyskusji, byliśmy zdecydowanie lepszym zespołem – przyznaje Damian Panek. I dodaje, że skuteczność nie była mocną stroną jego podopiecznych. – Na pewno sytuacji było sporo, ale w fazie finalizacji podejmowaliśmy niezrozumiałe decyzje. Zabrakło pazerności na kolejne bramki. Nie jestem jednak wybredny i wygrana na wyjeździe zawsze cieszy, a jej rozmiary nie są najważniejsze. Lewart? Może wielkich sytuacji nie mieli, ale trzeba przyznać, że to fajna, młoda drużyna, która potrafi operować piłką – dodaje szkoleniowiec Huraganu.
Początku zawodów żałował oczywiście Tomasz Mitura. – Źle weszliśmy w mecz, a wszystko bardzo dobrze ułożyło się dla rywali. Zdobyli te dwie bramki, a później mogli nas kontrować. Może gdyby sędzia po przerwie w kilku sytuacjach nie zawahał się użyć gwizdka, to jeszcze byśmy się podnieśli? – mówi trener ekipy z Lubartowa.
Lewart Lubartów – Huragan Międzyrzec Podlaski 0:3 (0:2)
Bramki: Sobolewski (5), Radziszewski (22), Olszewski (52).
Lewart: Podleśny – Tomasiak, Niewęgłowski, Kuzioła, Urban (80 Iskierka), Bednarczyk (57 Kamiński), Majewski (67 Pęksa), Ciechański (75 Sokół), Sowa (57 Duda), Aftyka, Bielecki.
Huragan: Czarnecki – Grochowski (78 Weręgowski), Olszewski (68 Mirończuk), Konaszewski, Komar, Goździołko, Czumer (78 Panasiuk), Łukanowski, Sobolewski (78 Felczak), Radziszewski, Chmielewski.
Żółte kartki: Tomasiak, Urban (Lewart).
Sędziował: Konrad Łukiewicz (Zamość).