Lutnia po ośmiu meczach bez wygranej przełamała się w starciu z rezerwami Górnika Łęczna. Beniaminek pokonał u siebie zielono-czarnych 4:3, chociaż to goście jako pierwsi wpisali się na listę strzelców.
Piłkarze Przemysława Grajka i Piotra Kurowskiego byli rewelacją początku sezonu w grupie pierwszej czwartej ligi. Po 10. kolejce zajmowali trzecią lokatę i mieli na koncie sześć zwycięstw. Niestety, w ośmiu kolejnych występach zanotowali: pięć remisów i trzy porażki. Niemoc przerwali dopiero w sobotę – po raz pierwszy od 27 września.
W końcówce pierwszej połowy meczu z Górnikiem II wcale się jednak na to nie zanosiło, bo w 40 minucie wynik otworzył Paweł Perdun. Zielono-czarni zaliczyli przechwyt w środku boiska, a Perdun dostał futbolówkę w narożniku pola karnego. Obrońcy zostawili mu sporo miejsca, więc spokojnie ułożył sobie piłkę i świetnym „rogalem” przymierzył do siatki.
Jeszcze przed przerwą gospodarze zdążyli jednak wyrównać. Wywalczyli karnego, a z „wapna” nie pomylił się Jakub Magier. Tuż po zmianie stron ten sam zawodnik jeszcze raz ustawił piłkę 11 metrów od bramki i po raz drugi pokonał Patryka Rojka. W 65 minucie wydawało się, że jest po zawodach. Wówczas Piotr Bołtowicz dostał podanie tuż przed polem karnym. Wpadł w szesnastkę i chociaż miał przed sobą dwóch obrońców, to przymierzył do siatki idealnie przy słupku.
Lutnia miała jednak spokój tylko przez cztery minuty, bo szybko ekipa z Łęcznej złapała kontakt po drugim trafieniu Perduna. Górnik nie potrafił jednak doprowadzić do wyrównania, a w 82 minucie po centrze z rzutu wolnego Magiera świetnie głową uderzył Mateusz Konaszewski. Ekipa z Piszczaca ponownie mogła odetchnąć. W samej końcówce Perdun wpadł w pole karne i w sytuacji sam na sam z bramkarzem znowu dał swojej drużynie nadzieję na korzystny rezultat. W ostatnich minutach przyjezdni nie potrafili już urwać rywalom punktu i musieli się pogodzić ze skromną porażką. A gospodarze dzięki wygranej znowu mogą mieć nadzieję na grę w grupie mistrzowskiej. Obecnie mają 27 „oczek” i zajmują siódmą lokatę, ale szósty Opolanin ma taki sam dorobek.
– To był dla nas bardzo trudny mecz. Wiedzieliśmy, czego się spodziewać po Łęcznej i że jest to jeden z bardziej nieprzyjemnych zespołów w IV lidze. I to zespołów, która stara się grać w piłkę i całkiem nie źle mu to wychodzi. Warunki na boisku niespecjalnie jednak na to pozwalały. Dlatego najważniejsze są dla nas trzy punkty. Mieliśmy pomysł na ten mecz, ale bardziej realizowaliśmy go po przerwie – mówi Przemysław Grajek.
A jak ocenia szanse jego drużyny na miejsce w „szóstce”? – Dla nas najważniejsze jest przede wszystkim utrzymanie, jak to dla beniaminka. Jeżeli udałoby się zagrać w grupie mistrzowskiej, to na pewno bylibyśmy bardzo zadowoleni. Mamy jednak drużynę, która została stworzona w trzy tygodnie. Teraz jest czas, żeby poszukać wzmocnień, chociaż na pewno na wielkie transfery nas nie stać. Postaramy się jednak dokooptować parę osób, żeby w kadrze była jeszcze większa rywalizacja – dodaje opiekun zespołu z Piszczaca.
Goście mieli za to duże pretensje do sędziego sobotnich zawodów. – Do tej pory nie oceniałem pracy arbitrów. Niestety, w tym przypadku jestem bardzo negatywnie zaskoczony. Po pierwsze było sporo fauli, po których rywale powinni obejrzeć żółte kartki już przed przerwą. A po przewinieniu na Jakubie Cielebąku jeszcze przy stanie 0:0 nawet czerwoną. Czwarta bramka padła po rzucie wolnym, do którego sędzia wrócił, po tym, jak chwilę byliśmy już przy piłce. Ogólnie to był mecz walki, a obie drużyny potrzebowały punktów. Nie jestem zadowolony przede wszystkim ze względu na pracę sędziów – ocenia Sławomir Pogonowski.
Lutnia Piszcac – Górnik II Łęczna 4:3 (1:1)
Bramki: Magier (44, 55-obie z karnych), Bołtowicz (65), Konaszewski (82) – P. Perdun (40, 69, 88)
Lutnia: Nowachowicz – Cydejko, Kacik, Konaszewski, Szabat, Wiraszka (89 Tarasiewicz), Korol, Karpiszuk (90 Lipiński), Hołownia, Magier, Bołtowicz (78 Tabalov).
Górnik II: Rojek Sobiesiak, Zagórski, Duda, Kocyła, Cielebąk, Iwańczuk, Kucybała (86 Szady), Zdunek (67 broślak), Perdun, Świeca (60 Szałachowski).
Sędziował: Piotr Dziubak (Biała Podlaska).