Duża funkowa orkiestra zza oceanu? Legenda polskiej sceny alternatywnej? Świeża zimna fala zza Buga? To niektóre ze smakołyków podsuwanych nam przez lubelski festiwal Inne Brzmienia, który co rok jest okazją do zwiedzenia ciekawych zakamarków muzyki. W menu jest jeszcze więcej atrakcji, wszystkie są bezpłatne
Inne Brzmienia to specyficzny festiwal, bo większość widzów nie kojarzy większości artystów. Ale w tym cały urok. Trzeba się zdać na wyczucie tych, którzy układają program i dobierają muzyczne atrakcje. Szukają, szperają, wynajdują różnych zjawiskowych artystów, których być może nigdy byśmy nie usłyszeli, gdyby nie ten festiwal.
Oczywiście nie wszystko musi nam przypaść do gustu, ale jest wielce prawdopodobne, że niektórzy wykonawcy zostaną w naszych głowach na dłużej. Że nie raz i nie dwa powrócimy do ich muzyki. A skoro wszystko jest za darmo, czemu nie spróbować?
Koncerty odbywają się na Błoniach pod Zamkiem.
Program
Piątek, 29 czerwca
18.00 (scena pod namiotem): Sinoptik. Ukraińskie trio z Kijowa przywiezie rocka, którego zrobiło się ostatnio jakby trochę mało. Chłopaki mają grać przede wszystkim materiał ze swojej najnowszej, jeszcze ciepłej płyty. Nie są to z całą pewnością najcięższe zakamarki rocka, daleko też zespołowi do bardzo radiowych kawałków indie rocka. Na pewno nie jest to muzyka, której spodziewalibyście się w popularnych stacjach radiowych między reklamą kawy rozpuszczalnej i szamponu przeciwłupieżowego.
19.00 (scena na Błoniach): Baba zula. To bardzo mocno zwariowana ekipa z Turcji. Zwariowana zarówno pod względem scenicznego wizerunku (bo takich ludzi raczej nie spotkacie w kolejce po bułki), jak też pod względem muzycznym. To, co może się wydawać z początku żartem i wygłupem, okaże się po chwili psychodelą prowadzącą w trans z odległego równoleżnika. Zespół ma w tym wprawę. Działa już 22 lata.
20.45 (scena na Błoniach): Lech Janerka. W zasadzie wystarczyłoby samo nazwisko. Fani i sympatycy na wieść o koncercie legendy zakrzykną zapewne „Jezu, jak się cieszę”. Jeżeli jednak komuś trzeba Janerkę przedstawiać, to wypadałoby napisać, że na scenie jest już jakieś 40 lat i że należy z nim kojarzyć kapelę Klaus Mitffoch. Jeżeli ktoś nadal nie kojarzy, to powinien przyjść na koncert i nadrobić zaległości z wiedzy o polskiej muzyce. Warto.
22.30 (scena na Błoniach): George Clinton & Parliament Funkadelic. Nie każdy słyszał o tym panu, ale hasło „muzyka funk” zapewne każdy kojarzy. A jeśli napiszemy, że George Clinton (zdjęcie na okładce Magazynu) to jeden z ojców tego gatunku, to zrozumiałe stanie się, że to jeden z koncertów, które żal przegapić. No, chyba że ktoś ma uczulenie na funk. Kto uczulenia nie ma, niech już zaciera ręce. Clinton to prawdziwy weteran sceny, którego do współpracy zapraszał m.in. Carlos Santana, Red Hot Chilli Peppers, Tupac Shakur, czy Ice Cube. Wielu widzów nie było jeszcze na świecie, gdy George Clinton wydawał złote płyty.
0.30 (scena pod namiotem): OY Sound System. Elektroniczna muzyka prosto z Kijowa przedstawiana przez organizatorów festiwalu jako „wypadkowa ambitnej muzyki tanecznej, dubu, hip-hopu, trip-hopu, ambientu oraz synth wave”. Wokal na żywo. Zapowiada się ciekawe afterparty.
Sobota, 30 czerwca
15.00 (Próba Cafe, Grodzka 5a): Plug&Play. Zrodzony w Lublinie zespół specjalizujący się w brzmieniach indie rockowych i indie popowych. Muzyka lekka, energetyczna, łatwo wpadająca w ucho i często chwalona. Nie bez powodu, bo nie odstaje od innych kapel z tych rejonów muzycznych.
16.00 (Próba Cafe, Grodzka 5a): Naczynia. Tak, oni wciąż grają, już 20 lat. Nie jest to może wybitnie znana kapela, za to nasza, tutejsza, z poczuciem humoru zauważalnym w tekstach i całkiem ciekawa muzycznie. Kojarzycie „Nie ma rewersów”?. No właśnie, to oni.
18.30 (scena pod namiotem): Alinda. Kolejna ekipa z Kijowa, działająca już dziesięć lat, której post-rockowa muzyka po Innych Brzmieniach na pewno częściej będzie odwiedzać głośniki i słuchawki w Lublinie. Muzyka w sam raz do zasłuchania się po ciężkim dniu i naładowania akumulatorów, ale potrafiąca błysnąć spod aksamitnej elektroniki ostrzejszym, gitarowym pazurem.
19.30 (scena na Błoniach): Afenginn & Bastarda. Dwie grupy ze wspólnym, specjalnym koncertem. Afenginn to ekipa z Danii poruszająca się na pograniczu folku, rocka i klasyki, ale z wycieczkami do muzyki barokowej. Z kolei Bastarda to polska ekipa bazująca na kompozycjach XV-wiecznych. Z całą pewnością będą to „inne brzmienia”.
21.15 (scena na Błoniach): Songs of Protest – Follow The Rabbit Orchestra. To koncert przygotowany specjalnie na ten festiwal. Na tę okoliczność zawiązała się też autorska orkiestra z udziałem Gaby Kulki, Natalii Pikuły oraz Marsiji Loco, muzyków z grup 100nka, Graal, dowodzona przez Olę Rzepkę. Ze sceny usłyszymy protest songi z różnych stron świata i różnych epok. Skąd taki pomysł? Bo w tym roku przypada stulecie odzyskania przez Polskę niepodległości, a na całym świecie z wyzwalaniem się spod jarzma zwykle wiązały się jakieś pieśni, piosenki i melodie będące wyrazem buntu.
23.00 (scena na Błoniach): Atari Teenage Riot. Niemiecka grupa założona w czasach transformacji, tuż po upadku muru berlińskiego. Muzyka bardzo, bardzo energetyczna, mająca wielu zwolenników, choć na pewno nie dla każdego przystępna w większej, festiwalowej dawce. Pewne jest jedno: zanosi się na ostrzejsze tańce przed sceną, którym nawet deszcz nie będzie w stanie przeszkodzić.
0.30 (scena pod namiotem): Super Besse. Kolejny ciekawy skład wyszperany przez twórców festiwalu, tym razem białoruski. Zimna fala podszyta post punkiem. Bardzo pozytywnie zaskakuje ciekawymi kompozycjami, brzmieniem oraz dojrzałością. Zdecydowanie jedno z największych odkryć tegorocznej edycji Innych Brzmień. Oczywiście nie wszystko musi brzmieć na scenie tak dobrze, jak na nagraniu, ale chłopaki najwyraźniej sprawdzają się także na żywo, skoro zapraszani są na różne europejskie festiwale. Jeśli ktoś lubi zimną falę, nie powinien ich przegapić.
Niedziela, 1 lipca
14.30 (Próba Cafe, Grodzka 5a): Mikroelementy. To lubelscy muzycy, dziewięcioosobowa orkiestra „powołana do działania w celu uzdrawiania za pomocą dźwięku”, skłonna do spontanicznych improwizacji
15.45 (Próba Cafe, Grodzka 5a): Pasożyty. Lubelski duet tworzony przez Jacka Steinbricha i Sławomira Księżniaka. Minimalizm, proste syntezatory, klubowe brzmienia.
16.20 (Próba Cafe, Grodzka 5a): We Are Polarized. To będzie koncertowy debiut nowej lubelskiej grupy, która nazywa swój styl „black art wave” łącząc neoklasykę, elektronikę i metal.
20.00 (scena pod namiotem): Igor Krutogolov’s Toy Orchestra. Okazuje się, że dziecięce gitarki, dziecięce cymbałki, grzechotki, pianinka i inne niepoważne instrumenciątka nadają się nawet do tego, by zagrać takie hity jak „Roots” Sepultury albo „Over” Portishead. Sceniczny, niezobowiązujący żart w sam raz na niedzielny wieczór zamiast kolejnych kabaretów na ekranie telewizora.
21.30 (scena pod namiotem): Saul Williams. Gość ze Stanów, który w drugiej połowie lat 90, był legendą poetyckich slamów i mogliście go widzieć w filmie „Slam” z 1998 r. Tworzy zaangażowane społecznie teksty, ma na koncie współpracę z The Fugeees, czy Eryką Badu. W Lublinie wystąpi solo.
22.40 (scena pod namiotem): Rito. Muzycy mający za sobą doświadczenia w takich zespołach jak Kury, Łoskot, Kaszebe, Apteka, Bielizna, Lonker See czy Oczi Cziorne. Lubią romansować z brzmieniami etnicznymi.
0.15 (scena pod namiotem): Wczasy. Młody zespół z Poznania, łączy elektro, synth pop, disco, punk, new romantic i kilka innych stylów. Automat perkusyjny, analogowe syntezatory, a do tego przemycony gdzieniegdzie klimat lat 80. i 90.
A oprócz koncertów…
• Unikalne zdjęcia XIX-wiecznej Gruzji można oglądać na plenerowej wystawie w Zaułku Hartwigów (schody od pl. Rybnego do ul. Kowalskiej), są to fotografie Dmitrija Jermakowa. Można tu zajść o dowolnej porze dnia i nocy.
• Wielkie mozaiki tworzone na murach ukraińskich miast w czasach Związku Radzieckiego są tematem wystawy fotograficznej czynnej przez cały czas trwania festiwalu w Galerii „Gardzienice” przy Grodzkiej 5a. Lokalne dzieła sztuki monumentalnej fotografował Yevgen Nikiforow. Zdjęcia można oglądać od godz. 11 do 19, a po festiwalu jeszcze do końca lipca między godz. 11 a 16…
• Ukraińskie filmy animowane będzie można oglądać w sali widowiskowej Warsztatów Kultury przy Grodzkiej 5a. Pokaz dla dzieci zacznie się w sobotę o godz. 11.30 i potrwa godzinę. Seans dla starszej widowni rozpocznie się o godz. 13, będzie trwać dwie godziny.
• Na spotkanie z autorek książki o legendarnym zespole The Smiths można się wybrać w sobotę do Warsztatów Kultury. To pierwsza polska monografia tej grupy opracowana przez Macieja Koprowicza, który zawita na patio kamienicy przy Grodzkiej 7. Początek spotkania o godz. 17.30.
• Ukrainę opowiedzianą językiem plakatu można oglądać na parterze kamienicy przy Grodzkiej 7. Wystawa jest dostępna do końca festiwalu między godz. 11 a 19, zaś po festiwalu do końca lipca w dni powszednie od godz. 9 do 17.
• Historii protest songów i ich współczesnej roli poświęcone będzie piątkowe spotkanie z dziennikarzami muzycznymi: Jędrzejem Słodkowskim, Jarosławem Szubrychtem oraz Rafałem Księżykiem, dyrektorami artystycznymi Innych Brzmień: Agnieszką Wojciechowską i Rafałem Chwałą oraz Olą Rzepką dowodzącą koncertem „Songs of Protest”. Początek spotkania o godz. 16.45 na patio Warsztatów Kultury przy Grodzkiej 7., które są organizatorem całego festiwalu.