Rozmowa z Filipem Wójcikiem, piłkarzem Motoru Lublin
- Chyba dobrze się złożyło, że ostatnio pauzowałeś za kartki, bo była szansa, żeby trochę odpocząć przed najważniejszymi meczami w sezonie?
– Rzeczywiście. Ta kartka na Stali Rzeszów spowodowała, że mogłem złapać trochę oddechu. To na pewno się przyda, bo tych minut w nogach troszeczkę już miałem. A krótki odpoczynek pomoże w przygotowaniu do końcówki sezonu. Wszyscy wiemy, że czekają nas teraz kluczowe spotkania.
- No właśnie. W niedzielę ważny mecz w lidze, a już w środę pierwszy baraż o awans…
– Szczerze mówiąc byłem mocno zdziwiony, że tak to zostało zaplanowane przez PZPN. Pewnie wszyscy spodziewali się jednak, że będziemy mieli przynajmniej trzy dni pomiędzy spotkaniami. A tak naprawdę po wyjeździe do Puław zostają nam tylko dwa, a to bardzo mało. Z drugiej strony wszystkie drużyny będą jednak miały ten sam problem i nie pozostaje nam nic innego, jak zrobić wszystko co w naszej mocy, żeby optymalnie się przygotować.
- Sporo zależy od derbów z Wisłą. W przypadku zwycięstwa możecie jeszcze przeskoczyć Ruch i przystąpić do barażów z trzeciego miejsca. A jeżeli przegracie, to możecie nawet wylądować na piątej pozycji…
– Wiemy, co nas czeka i jak musimy podejść do każdego z tych ostatnich meczów. Mamy przed sobą trzy finały i trzeba wygrać każdy z nich. Wiadomo, że jak stracimy punkty w ostatniej kolejce to najprawdopodobniej będzie nas czekał daleki wyjazd do Suwałk. A tego na pewno chcielibyśmy uniknąć. Jeżeli jednak do tego dojdzie, to nie jest powiedziane, że nie da się tam wygrać. Na razie jednak naszym celem są trzy „oczka” w Puławach i zajęcie przynajmniej czwartego miejsca, żeby w środę zagrać u siebie.
- Czy te mecze przed własną publicznością lub na wyjeździe mają takie duże znaczenie? W końcu w poprzednim sezonie zarówno w pierwszej, jak i drugiej lidze baraże wygrywały zespoły z szóstych miejsc, które oba spotkania rozpoczynały w roli gości…
– Niby tak, ale ważne jest przede wszystkim uniknięcie dalekiego wyjazdu, który biorąc pod uwagę, jak mało czasu zostanie do środy na pewno da się we znaki i nie będzie dobry dla całej drużyny. Ja uważam, że lepiej jednak zagrać u siebie. I będziemy się starali, żeby dwa mecze odbyły się w Lublinie.
- A macie jakiegoś rywala, z którym na pewno chcielibyście zagrać, albo nie zagrać? Z Lechem II wygraliście oba spotkania, ale z Radunią zarówno na wyjeździe, jak u siebie były problemy…
– Prawdę mówiąc ja nie patrzę na to w ten sposób. Na pewno nie obawiamy się żadnego przeciwnika, bo znamy swoją wartość. Gdybyśmy mieli zmierzyć się z Radunią, to na pewno trzeba będzie zagrać lepiej niż ostatnio w pierwszej połowie, a tak wielkiej różnicy nam to nie robi. Ważniejsza sprawa, to atut własnego boiska niż rywal.
- A nie jesteście troszeczkę zawiedzeni, że w ogóle musicie walczyć o awans w barażach? Jednak przed sezonem mówiło się o pierwszym lub drugim miejscu i bezpośredniej promocji…
– Na pewno każdy wolałby mieć już awans w kieszeni i wywalczyć go szybciej. Nie udało się i trzeba jeszcze powalczyć o pierwszą ligę. Uważam, że na wiosnę wyglądamy bardzo dobrze. Troszeczkę gorzej był jesienią, gdzie niepotrzebnie zgubiliśmy parę punktów w meczach ze słabszymi rywalami. Teraz to już jednak nie ważne. Najpierw skupiamy się na Puławach, a później na meczach barażowych, nadal wszystko jest w naszych rękach.