Drużyna Artura Renkowskiego jako pierwsza z naszego regionu sprawdzi formę wielkiego faworyta do awansu, czyli Wieczystej Kraków. Sławomir Peszko i spółka w Białej Podlaskiej zameldują się w sobotę, a spotkanie obu ekip zaplanowano na godz. 19.57. Bilety wyprzedały się w godzinę, ale oba kluby przygotowały darmową transmisję, którą będzie można obejrzeć na portalu youtube
To będzie wyjątkowy mecz nie tylko ze względu na rywala, ale i fakt, że biało-zieloni wracają na swój stadion po kilku latach przerwy.
– Na pewno z dużą niecierpliwością czekamy na to spotkanie. Wreszcie wracamy do domu, a minęły przecież cztery lata. Nie będziemy już musieli od nikogo pożyczać stadionu. Skupiamy się bardziej na samym meczu, niż na tym, z kim zagramy. Wiadomo, że chcemy się zaprezentować, jak najlepiej. Na mieście już słychać głosy, że będzie 0:3, ale ja lubię takie mecze, żeby coś ludziom udowodnić – mówi Maciej Wojczuk, kapitan Podlasia.
I dodaje, że wraz z kolegami oglądał pierwszy występ Wieczystej z KSZO. – Oglądaliśmy nawet na żywo i trzeba przyznać, że KSZO mogło coś strzelić, zwłaszcza w pierwszej połowie. Szczerze mówiąc przed sezonem myślałem, że ekipa z Krakowa będzie całkowicie poza zasięgiem reszty zespołów. A po tym meczu było widać, że też mają swoje braki, chociażby w defensywie. I spróbujemy to wykorzystać – dodaje popularny „Wojo”.
Podlasie na inaugurację prowadziło na wyjeździe z Chełmianką 1:0, a tuż po przerwie drugiego gola dla gości mógł zdobyć właśnie Wojczuk jednak zmarnował rzut karny.
– Jak to się mówi przed pierwszym gwizdkiem remis wzięlibyśmy w ciemno. A po końcowym mamy niedosyt. Miałem tego karnego na 2:0 i gdybym go wykorzystał, to kto wie, jak potoczyłoby się spotkanie. Ja nie strzeliłem, a za chwilę rywale odpowiedzieli dwoma bramkami. Na szczęście my też nie czekaliśmy długo z wyrównaniem i chociaż nie jesteśmy zadowoleni, to punkt trzeba szanować – wyjaśnia kapitan ekipy z Białej Podlaskiej.
W sobotę na otwarcie zmodernizowanego stadionu na trybunach będzie mogło się pojawić tylko 999 osób, bo spotkanie nie będzie imprezą masową.
– Mamy nadzieję, że wkrótce stadion w całości zostanie już odebrany, a wszystkie miejsca, czyli 1200 zawsze będą zapełnione. A w takiej sytuacji trzeba będzie od razu pisać petycję o budowę kolejnej trybuny – śmieje się Wojczuk. I dodaje już poważnie, że sam jest ciekawy, jak to będzie z frekwencją. – Wiadomo, że każdy chce obejrzeć w akcji Sławomira Peszkę i resztę zawodników Wieczystej. Zobaczymy, jak to będzie przy okazji innych meczów. Bez wątpienia dobry wynik z Wieczystą pomógłby w zapełnieniu trybun w następnych tygodniach – przekonuje Wojczuk.
Dodatkowym smaczkiem zawodów będzie oczywiście pojedynek trenerów. Na ławce gospodarzy zasiądzie przecież zaledwie 24-letni Renkowski, a gości prowadzi 74-letni Franciszek Smuda, który mistrzostwo Polski z Widzewem Łódź zdobywał, kiedy opiekuna Podlasia nie było jeszcze nawet na świecie.