Orion Niedrzwica poniósł niespodziewaną klęskę w Radawcu, gdzie swoje mecze rozgrywa Sokół Konopnica
Kibice, którzy zdecydowali się w sobotnie popołudnie odwiedzić boisko w Radawcu spodziewali się wyrównanej walki. Sokół i Orion to zespoły plasujące się w ligowej tabeli bardzo blisko siebie. Lekkim faworytem byli goście, którzy w swoim składzie posiadają przecież zawodników z przeszłością nawet w I lidze.
Sokół jednak też miał swoje argumenty, a tym najważniejszym było własne boisko. Jedyną ekipą, która była w stanie pokonać w Radawcu podopiecznym Tomasza Prasnala był MKS Ruch Ryki. – Żal nam tego spotkania, bo nie byliśmy w nim gorsi. Piłkarze z Ryk zagrali jednak bardzo skutecznie – wspomina Sławomir Sarna, prezes Sokoła.
Orion zaskoczył wszystkich widzów. Nie chodzi tu jednak o poziom gry, ale o zestawienie osobowe. Jacek Paździor miał bowiem do swojej dyspozycji zaledwie 11 graczy. A, że podstawę Orionu stanowią zawodnicy dość mocno zaawansowani wiekowo, to można było spodziewać się, że będzie im brakować sił w drugiej części spotkania.
Gospodarze rozpoczęli mocno zmobilizowani i już w 7 min objęli prowadzenie po koronkowej akcji całej drużyny wykończonej przez Mateusza Bednarskiego. W 19 min Sokół miał już dwubramkowy zapas. Z rzutu rożnego idealnie dośrodkował Crispen Munashe Chikorowndo, a w polu karnym piłką w dobry sposób zaopiekował się Tomasz Kisiel pakując ją po długim rogu do bramki. Pewną jaskółką dającą Orionowi nadzieję był jedynie gol Pawła Bielaka, który idealnie przymierzył z rzutu wolnego.
Jak wiadomo jednak jedna jaskółki wiosny nie czyni, więc w drugiej połowie na boisku istnieli już tylko piłkarze Sokoła. W 52 min do siatki ponownie trafił Bednarski, który umieścił piłkę w siatce tuż przy słupku bramki strzeżonej przez Bartłomieja Kryskę. Gola meczu zaliczył w 73 min Denis Braslvets. Ukrainiec pięknie przymierzył z 18 m, a piłka wpadła do siatki tuż obok próbującego ją zatrzymać bramkarza Orionu. Wynik w doliczonym czasie gry ustalił Damian Szczawiński. Ten stoper to syn Rafała Szczawińskiego, którego starsi kibice znają z gry w Lubliniance, Górniku Łęczna czy Lewarcie Lubartów. – To jedyny zawodnik w naszej drużynie, który w tym sezonie rozegrał wszystkie mecze od początku do końca. Bardzo mocno uwierzył w niego nasz trener Tomasz Prasnal, a Damian odpłaca się za to dobrą postawą na boisku – wyjaśnia Sławomir Sarna, prezes Sokoła.
Piłkarze z Konopnicy mają już na swoim koncie 14 pkt. Warto przypomnieć, że w poprzednim sezonie podopieczni Tomasza Prasnala w całej rundzie jesiennej zdobyli ledwie 13 „oczek”. – Jesteśmy zespołem młodszym niż poprzednio. Jesteśmy też drużyną znacznie mniej przewidywalną – wyjaśnia Sławomir Sarna.
W najbliższej kolejce Sokół czeka trudne zadanie, bo zagra w Lublinie z miejscowym Sygnałem. Ten mecz będzie szczególny dla Tomasza Prasnala. Trener Sokoła jest na co dzień opiekunem grupy trampkarzy w Sygnale. – Myślę, że lublinianie będą chcieli się zrewanżować za porażkę 3:5 poniesioną przy ul. Zemborzyckiej. Jesteśmy jednak dobrze przygotowani i wierzę, że wywalczymy komplet punktów – kończy Sławomir Sarna.
Sokół Konopnica – Orion Niedrzwica 5:1 (2:1)
Bramki: Bednarski (7, 52), Kisiel (19), Braslavets (73), Szczawiński (90+2) – Bielak (24).
Sokół: Borzęcki – Kisiel, Szczawiński, Sowiński, Wąsik, Robaczyński (70 Giemza), P. Wójcik (82 W. Próchniak), Braslavets (76 Obara), Chikorowondo (72 D. Wójcik), Bednarski (80 Kufrejski), Młynarczyk (78 Caban).
Orion: Kryska – Toporowski, Paździor, Bielak, Szymuś, Darmochwał, Żarnowski, Karwowski, Piorun, E. Sobiech, Stalęga.
Sędziował: Piórkowski. Widzów: 150.