Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Magazyn

28 października 2023 r.
15:51

Było ich dziewięciu: Ojcowie sukcesów, winowajcy klęsk

Bronisław Waligóra, Lesław Ćmikiewicz, Jan Złomańczuk, Zbigniew Bartnik, Paweł Kowalski, Janusz Gałek, Grzegorz Bakalarczyk
Bronisław Waligóra, Lesław Ćmikiewicz, Jan Złomańczuk, Zbigniew Bartnik, Paweł Kowalski, Janusz Gałek, Grzegorz Bakalarczyk (fot. Archiwum)

Tylko dwa piłkarskie zespoły Lubelszczyzny grały na najwyższym ligowym poziomie. Motor spędził w ekstraklasie dziewięć sezonów, a Górnik Łęczna o jeden mniej. Na trenerskich ławkach obu klubów zasiadało wielu szkoleniowców. Dziś na naszych łamach wspominamy szkoleniową elitę lublinian; wkrótce o łęcznianach.

AdBlock
Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować

Było ich dziewięciu. Prowadzili piłkarzy Motoru na najwyższym poziomie polskich rozgrywek ligowych. Bronisław Waligóra, Lesław Ćmikiewicz i Paweł Kowalski wprowadzali „motorowców” na salony. Jan Złomańczuk i Grzegorz Bakalarczyk przebili ich stażem, choć „przyszli na gotowe”. Ekskluzywną grupkę uzupełniają Janusz Gałek i Zbigniew Bartnik oraz chwilowi zastępcy poprzedników: Tadeusz Kamiński i Waldemar Wiater, gaszący światło z napisem: Motor w ekstraklasie.

Waligóra: efektowny awans

Przeszedł do historii nie tylko Motoru i regionalnej piłki nożnej. „W Polsce” też zapisał trochę efektownych piłkarskich zgłosek, o czym niedawno wspominał na łamach Dziennika Wschodniego, przy okazji 91 urodzin. Po niespodziewanej przeprowadzce z łódzkiego Widzewa do Lublina, rundę rewanżową drugoligowego sezonu 1978/79 zaczął od przeglądu dobytku. Realizacja pomysłu skutkowała słabymi wynikami rewanżów. Lublinianie spadli z czwartej na ósmą pozycję w tabeli.

– Oceniłem luki w składzie – wspominał Waligóra. – Wychwyciłem słabsze punkty, poszukałem rezerw w możliwościach piłkarzy. Jak się okazało, rezerwy były. Ale bez kadrowych zmian nie mielibyśmy szans na awans. Motor wcześniej nie awansował przecież kilkakrotnie, a zawodnicy z tamtych składów odgrywający najważniejsze role, nie daliby rady i teraz. Nie rozwijali się, mimo kilku lat występów w Motorze. Młodsi też już być nie mogli, a kontuzje również zrobiły swoje w organizmach.

Rozstania wynikały z faktów, a nie moich uprzedzeń. Przecież zawodnicy, z gry których zrezygnowałem, poszli do klubów słabszych.

Większych karier niż w Motorze nie zrobili. W ocenie nowych graczy, bardzo pomógł mi Tadzio Kamiński, kierownik drużyny i mój asystent, od dawna związany z klubem. Jeździł na obserwacje, przekazywał wnioski.

Waligóra osiągnął sukces bez spektakularnych transferów, bo takie przerastały możliwości klubu. Latem doszli środkowy obrońca Ryszard Chaberek z Chrobrego Głogów, napastnik Ireneusz Lorenc z Zagłębia Lubin oraz pomocnicy Bronisław Kowalski z Brzegu Dolnego i Henryk Świętek z czwartoligowego Motoru Praszka. Nazwiska nie zwalały z nóg, a większość kibiców usłyszało o nich pierwszy raz. Spektakularnym był natomiast transfer (w połowie rundy jesiennej) bramkarza Zygmunta Kalinowskiego, rozstającego się z wrocławskim Śląskiem.

Po efektownym awansie kadrę poszerzył tylko obrońca Jerzy Szczeszak (z przeszłością w Zawiszy Bydgoszcz, Lechu Poznań czy Legii Warszawa, ale jako gracz z dalszego planu), a w trakcie rundy udało się zakontraktować Ryszarda Walczaka, sprytnego rozgrywającego z Gwardii Warszawa. Zaledwie takie korekty pozwoliły lublinianom na kilkanaście dobrych meczów. Trafiały się też nieuniknione wpadki (0:5 z Legią czy 1:5 z Wisłą Kraków – i to u siebie), więc wypadało cieszyć się z dziesiątego miejsca.

Kolejnego sezonu Waligóra nie dokończył. Na trzy kolejki przed końcem trener i prezes doszli do wniosku, że czas na urlop. Szanse na utrzymanie praktycznie wygasły, a prawdę mówiąc, wygasły... przed inauguracją. Szczupła kadra sprzed roku uszczupliła się ogromnie. Luk nie udała się zapełnić.

Absencja potęgowała kłopoty w bramce. Kalinowski odszedł z klubu jeszcze wiosną, a Dariusza Opolskiego na wiele miesięcy wykluczyła kontuzja (najwięcej bronił Andrzej Rejman, awaryjnie pozyskany z Gwardii Koszalin, spadającej do trzeciej ligi). W takiej sytuacji o boiskowym poziomie Motoru decydowali Roman Dębiński, Waldemar Fiuta, Jerzy Szczeszak, Andrzej Pop, Ireneusz Lorenc, Krzysztof Wójtowicz (spośród piłkarzy w największym stopniu decydujących o wynikach poprzednim sezonie), Waldemar Wiater i Henryk Świętek (ostatnio rezerwowi). Jak na wymogi ekstraklasy takie siły oznaczały… bezsilność.

Urlopowanego Waligórę zastąpił Tadeusz Kamiński, dotychczasowy kierownik drużyny. Pod jego wodzą Motor zremisował 0:0 w Sosnowcu, przegrał 1:2 z Ruchem i na koniec 2:4 na boisku Łódzkiego KS. Spadł jako ostatni zespół tabeli.

EKSTRAKLASOWY BILANS TRENERA WALIGÓRY

57 MECZÓW * (16-14-27) * 46 PKT * BRAMKI: 67-86

Ćmikiewicz: nieoczywisty wybór

Na następcę Waligóry wytypowano Lesława Ćmikiewicza. Wybór był nieoczywisty. O ile karierze piłkarskiej byłemu „legioniście” wypadało przyklasnąć (długo i głośno: za trzecie miejsce na mistrzostwach świata w 1974 r., za wcześniejsze mecz z Anglikami, za olimpijskie „złoto” z Monachium i olimpijskie „srebro” z Montrealu), o tyle w nowej roli nie osiągnął niczego.

No bo kiedy miał to zrobić, skoro po powrocie z piłkarskiej emerytury w USA zdążył jedynie przez rok wspierać sztab szkoleniowy Legii, budowany przez Kazimierza Górskiego. Pomysł z zatrudnieniem Ćmikiewicza „wypalił”. Początki miał trudne (szóste miejsce po jesieni, z trzypunktową stratą do Radomiaka). Kulminacja dobrej gry o awans to efektowne 4:0 z liderującą Resovią i zepchnięcie rzeszowian z fotela.

Na koniec pieczątka postawiona w stolicy po golu Popa (1:0 z Polonią, pogodzoną ze spadkiem) i powrót do ekstraklasy stał się faktem. Trzon zespołu z poprzedniego sezonu pozostał. Powrócił Zygmunt Kalinowski, kolega trenera z reprezentacji Górskiego. Kadrę wzmocnił Janusz Kudyba (z Lechii Piechowice), wysoki napastnik który na dobre rozwinął skrzydła dopiero w Zagłębiu Lubin („Król Strzelców”, mistrz Polski). Sporo obiecywano sobie po „widzewiaku” Mirosławie Sajewiczu, ale nie zaaklimatyzował się w nowym towarzystwie.

Na podstawowych „motorowców” wyrastali wychowankowie: Modest Boguszewski i Krzysztof Witkowski oraz Robert Grzanka, niedawno pozyskany z Mazura Karczew (wszyscy debiutowali już u trenera Waligóry). „Legijne kontakty” Ćmikiewicza zaowocowały w zimowej przerwie, gdy z wojskowego klubu pozyskano wspomnianego Cara i Marka Szaniawskiego. Pierwszy zapisał się cennymi i efektownymi golami z Resovią, drugi grał znacznie dłużej, a wiele efektownych rajdów i goli kibice Motoru z tamtych lat pamiętają do dziś.

Dobre relacje z Legią przeniosły do Lublina Leszka Iwanickiego i Zbigniewa Kakietka. Zwłaszcza Iwanicki okazał się kluczowy dla zespołu. Przez trzy sezony liderował ekstraklasowej drużynie, dzieląc i rządząc w środku boiska. Kakietka dość szybko wyeliminowała kontuzja. W tabeli lublinianie powtórzyli wynik z debiutanckich rozgrywek, poprawiając przy okazji dorobek o punkt. Po raz pierwszy na tak wysokim poziomie zagrali kolejni wychowankowie klubu – Tomasz Jasina i Roman Żuchnik, a dołączył do nich Jarosław Góra, talent z sąsiedzkich Budowlanych.

Pod ręką Ćmikiewicza Motor rozegrał wiele efektownych meczów począwszy od inauguracyjnego 3:0 ze Śląskiem Wrocław, gdy trafiali Witkowski (3 min) i debiutanci: Iwanicki (9) i Kakietek (64). Wkrótce fantastycznego gola Józefowi Młynarczykowi strzelił Pop, z dalekiego rzutu wolnego (skończyło się 1:1, bo Roman Wójcicki zdążył wyrównać).

Szło tak dobrze, że piłkarzy złapało tzw. rozprężenie. Nie pomogły nazbyt partnerskie relacje trenera z piłkarzami, krytykowane przez klubowych sterników. O ile posada szkoleniowca nie wisiała na włosku, to po słabej rundzie rewanżowej pojawiły się pomysły o rozstaniu. Ostatecznie strony osiągnęły porozumienie przed kolejnymi rozgrywkami, po czym Motor sięgnął po wschodzącą gwiazdę ligi – napastnika Andrzeja Łatkę (młodzieżowego reprezentanta Polski z mieleckiej Stali) oraz równie utalentowanego Adriana Szczepańskiego z Gwardii (syn byłego trenera Motoru). W sezonie 1984/85 Łatka strzelił siedem ligowych goli, Szczepański – pięć, ale obu napastników przyćmił pomocnik Iwanicki – ligowy „Król Strzelców” z czternastoma trafieniami. Tym indywidualnym sukcesom Ćmikiewicz gratulował już z dystansu, bowiem na osiem kolejek przed końcem został zwolniony. Schedę przejął Jan Złomańczuk.

EKSTRAKLASOWY BILANS TRENERA ĆMIKIEWICZA

57 MECZÓW * (16-14-27) * 46 PKT * BRAMKI: 67-86

Złomańczuk: trzy sezony

Kolejny trenerski wybór działaczy Motoru zaskoczył. Jan Złomańczuk wcześniej dobrze radził sobie w trzecioligowym AZS Biała Podlaska, po czym smakował pozaregionalnej piłki w Gliniku Gorlice i Igloopolu Dębica. Przekonał jednak do swoich umiejętności kogo trzeba i 4 maja 1985 r. zwycięskim meczem z Pogonią Szczecin (2:0) zadebiutował na ekstraklasowej karuzeli. Później pokręcił się na niej jeszcze w Stali Mielec i GKS Bełchatów.

Na razie jednak skupiał się na poprawie sytuacji w lublinian. Wprawdzie zadowolenie z wygranej ze szczecinianami przytłumiło poznańskie 0:3 z Lechem, jednak trzy kolejne wygrane (1:0 z Ruchem, 3:0 z Wisłą w Krakowie i 2:1 z Radomiakiem) uspokoiły nastroje. Motor uplasował się ostatecznie na dziewiątej pozycji – najwyżej w historii, choć z najsłabszym (poza sezonem spadkowym) 27-punktowym utargiem.

Lublinianie pod wodza Złomańczuka zabrali też punkt Widzewowi prowadzonemu przez trenera Waligórę, w sporym stopniu oddalając szansę łodzian na mistrzostwo kraju.

Złomańczuk otrzymał prolongatę i sprostał zadaniu także w sezonie 1985/86. Z 25 pkt i trzynastym miejscem, z dwoma punktami przewagi nad strefą spadkową. Dzięki temu miał okazję przygotowywać drużynę również do następnych rozgrywek. W Motorze wzięto pod uwagę coraz trudniejsze realia.

Odeszły trzy dotychczasowe filary: Kalinowski, Dębiński i Pop, a Iwanicki długo borykał się z kontuzją. Kilku kolejnych piłkarzy zapowiadało chęć przeprowadzki do innych klubów, co stało się faktem w sezonie 1986/87; sezonie spadkowym. Sygnał do odejścia dali Grzanka i Iwanicki, odchodząc – odpowiednio – do Górnika Zabrze, Widzewa. Szczepański lawirował między Motorem a Lechem. Jeszcze w trakcie pierwszej rundy Motor stracił Łatkę (Legia) i Boguszewskiego (Śląsk).

Chwilowy powrót weteranów: Kalinowskiego i Dębińskiego, zakończył się konfliktem z trenerem. Inne wzmocnienia nijak nie równoważyły strat. Po porażce 0:4 z Lechią w Gdańsku, poprzedzonej porażką… 0:4 z Pogonią (u siebie) trener zasłabł (stan przedzawałowy) i poszedł na zwolnienie lekarskie, z którego już do pracy w tym klubie nie wrócił.

Jak by nie patrzeć, to Złomańczuk jako jedyny poprowadził Motor w trzech ekstraklasowych sezonach i uskładał sześćdziesiąt spotkań (w kilku w duecie ze Zbigniewem Bartnikiem). Wspomnieć też wypada, że w ostatnim sezonie regulamin karał drużynę przegrywającą wyżej niż trzema bramkami odebraniem punktu (przyznając dodatkowy zwycięzcy).

I takich trzybramkowych porażek z tym trenerem na ławce lublinianie zanotowali aż siedem.

Wspomnieć też wypada – tym razem na plus – o udanym wprowadzeniu do zespołu kilku młodych zawodników; oprócz wspomnianych Jasiny i Żuchnika – Janusza Deca (wychowanek lubelskiego Sygnału, do Motoru przyszedł z Górnika Łęczna), Jarsosława Góry (wrócił z wypożyczenia do Broni Radom) czy Kazimierza Gładysiewicza (nabytek z Unii Tarnów).

EKSTRAKLASOWY BILANS TRENERA ZŁOMAŃCZUKA

60 MECZÓW * (14-19-27) * 47 PKT minus 7 PKT * BRAMKI: 56-97

Bartnik: gaszenie pożaru

Pożar w zespole starał się ugasić Zbigniew Bartnik, następca Złomańczuka, a przez pewien czas współtwórca duetu Złomańczuk-Bartnik (te mecze uwzględniono w bilansie poprzednika). Obecny prezes Lubelskiego Związku Piłki Nożnej cudu nie dokonał, bo zadanie przekraczało zdroworozsądkowe myślenie. Przejmował zespół na ostatnim miejscu w tabeli, z pięcioma punktami na koncie. Aktualny prezes LZPN zaczął efektownie, od wygranej z Lechem Poznań 2:0. Radość ucięła na chwilę wyjazdowa porażka 2:5 z ŁKS. Jak się okazało, była to jedyna ekstraklasowa porażka Bartnika.

W ostatniej ligowej kolejce pokonał nawet 2:1 Górnika w Zabrzu, od dawna świętującego pewne mistrzostwo kraju. Choć był to mecz ostatniej kolejki, nie był to ostatni mecz Motoru. A to za sprawą wałbrzyskiej kompromitacji, czyli pierwszego starcia z tamtejszymi „górnikami”.

Gospodarze wygrali wtedy 4:0. PZPN anulował wynik, uznając że była to ewidentna „ustawka”. Poważniejszych konsekwencji nie wyciągnął, z braku namacalnych dowodów. Ale optycznie nie dało się przejść koło takiego wydarzenia obojętnie. I tak, już po sezonie (2 czerwca 1987 r), pewny ligowego występu Górnik w powtórce bezbramkowo zremisował z lubelskim spadkowiczem. Tym sposobem trener Bartnik uniknął drugiej porażki (w dodatku trzypunktowej), ale nie uniknął degradacji, po czterech sezonach spędzonych przez Motor na najwyższym ligowym poziomie

Po spadku szkoleniowiec otrzymał zaufanie, tyle że nie otrzymał namacalnego wsparcia.

EKSTRAKLASOWY BILANS TRENERA BARTNIKA

8 MECZÓW * (2-5-1) * 9 PKT minus 1 PKT * BRAMKI: 9-9

Kowalski: mozolna przebudowa

Paweł Kowalski nie wziął się w polskiej piłce znikąd. Przed Motorem wprowadził do ekstraklasy Polonię Bytom, a jeszcze wcześniej miał okazję poprowadzić łódzki Widzew, z którym w 1977 r. zdobył wicemistrzostwo Polski. Jako piłkarz rozegrał blisko 200 spotkań w ŁKS, czterokrotnie wystąpił w reprezentacji Polski.

Pracę w Lublinie rozpoczął od porażki 0:3 z Avią. Tak rozpoczęła się mozolna przebudowa zespołu, który w kolejnym sezonie awansował po raz trzeci do ekstraklasy. Przy pewnej dozie szczęścia. W lubelskich barwach sukcesywnie pojawiali się (w podstawowych rolach) nowi zawodnicy, którzy później mieli coś do powiedzenia na boiskach. Już wiosną’88 pełną rundę zaliczył Sławomir Wójtowicz (ze Stali Poniatowa).

Z rundy na rundę rozwijał się wychowanek Grzegorz Komor. Coraz solidniejszą parę środkowych obrońców tworzyli Władysław Kuraś i Janusz Dec, a ofensywnego doświadczenia nabywał Zbigniew Grzesiak. Wszystko to pod okiem Kowalskiego, wspomaganego przez Wiatra. Na sezon 1988/89 „motorowcami” zostali defensor Marek Sadowski (wychowanek Lublinianki z ekstraklasowym dorobkiem z Radomiaka) i ofensywny Andrzej Brzeszczyński z Korony Kielce. Krok po kroku, mecz po meczu, lublinianie pięli się w górę tabeli, lądując ostatecznie na drugim miejscu. I wtedy uśmiechnęło się wspomniane szczęście.

Na krótko przed końcem rozgrywek PZPN ogłosił nowe zasady awansu.

Wicemistrzowie dwóch drugoligowych grup dostali szansę udziału w barażach, z pierwszoligowcami. Motor trafił na Pogoń Szczecin, co zadowoliło trenera Kowalskiego. W Szczecinie Motor przegrał, ale rezultat 2:3 nie przekreślał szans na awans, pozostawiając spore nadzieje. Wydawało się, że już jest „pozamiatane”. Niespełna godzina gry wystarczyła szczecinianom do strzelenia trzech goli. Dariusza Opolskiego pokonali Jacek Cyzio (późniejszy „legionista” otworzył wynik z rzutu karnego), Kazimierz Sokołowski i Jacek Krzystolik.

Gospodarze zapewne poczuli się pewni triumfu, aż tu nagle Matys w 72 min zmniejszył rozmiary przegranej, a w 87 min gol Sadowskiego zapewnił emocje w rewanżu. 2 lipca 1989 r. Motor wygrał 2:0 i ponownie główną rolę odegrał „Sadek”, wykorzystując rzut karny. Taki wynik zapewniał awans, a gol strzelony przez Grzesiaka na 20 minut przed końcowym gwizdkiem uspokoił sytuację i rozentuzjazmował trybuny.

Inauguracja kolejnego sezonu w ekstraklasie wypadła niezwykle okazale, od wygranej 2:0 z Widzewem, ponownie prowadzonym przez trenera Bronisława Waligórę. Okazało się, że lubelska wygrana z łodzianami to miłe złego początki. W rundzie jesiennej lublinianie wygrali jeszcze tylko dwa razy (1:0 ze Śląskiem, 2:0 z Wisłą) i aż trzykrotnie przegrali „za trzy punkty”: 0:4 w Chorzowie, 0:3 w Lubinie i 0:4 w Poznaniu. Ponad dwuletnia współpraca dobrnęła do finału. Zimą piłkarze trenowali pod okiem Janusza Gałka.

EKSTRAKLASOWY BILANS TRENERA KOWALSKIEGO

15 MECZÓW * (3-7-5) * 13 PKT minus 3 PKT * BRAMKI: 7-17

Gałek: lista potrzeb

Misja ratunkowa Janusza Gałka powiodła się. Głównie dlatego, że tylko raz kończył mecz z minusowym dorobkiem (0:3 w Mielcu, gdy Motor miał już utrzymanie w kieszeni) i dzięki totalnemu kryzysowi Widzewa i jeszcze większym problemom białostockiej Jagielloni.

„Przedstawiłem zarządowi niewielką listę potrzeb. Są na niej nazwiska m.in. eks-świdniczanina bramkarza Konrada Paciorkowskiego (wychowanek lubelskich Budowlanych – red.) z Olimpii Poznań, napastnika rzeszowskiej Stali Janusza Czyrka i grającego w Stali Stalowa Wola lublinianina Tomasza Jasiny oraz kilku piłkarzy klas niższych” – mówił Gałek na łamach Dziennika Lubelskiego (4.06.1990 r.), w rozmowie z red. Andrzejem Wawrzyckim:

Z oczekiwanych transferów „wyszły nici’ i letnie przygotowania z Motorem rozpoczął Grzegorz Bakalarczyk. A Gałek do Motoru jeszcze wrócił, tyle że drugoligowego, śmiało zmierzającego... jeszcze niżej.

EKSTRAKLASOWY BILANS TRENERA GAŁKA

15 MECZÓW * (3-6-6) * 12 PKT minus 1 PKT * BRAMKI: 11-18

Bakalarczyk: ostatni mecz

Nowy szkoleniowiec był dobrze znany w regionie. Prowadził wcześniej zamojskiego Hetmana, Górnika Łęczna. Pracę w ekstraklasie potraktował jak największe wyzwanie w karierze, mimo że niosło ryzyko i „mordęgę” (przewidywaną przez poprzednika, Janusza Gałka). Ale kto nie ryzykuje, szampana nie pije. Grzegorz Bakalarczyk zaryzykował i opłaciło się. Motor nieoczekiwanie uplasował się na dziesiątym miejscu, z 28 punktami (anulowano przepis o ujemnych punktach za trzybramkowe przegrane). Osiągnięcie tym bardziej cenne, że bez wymaganych przez poprzednika wzmocnień.

Na początek doszedł tylko (gotowy na pierwszoligowe wyzwania) Mieczysław Pisz, dębiczanin po trzyletnim stażu w Legii. Z kolei zimą zatrudniono Siergieja Michajłowa. Rosjanin dopiero w końcówce rozgrywek wywalczył sobie miejsce w podstawowym składzie i tak zostało na lata, a Siergiej zadomowił się w Lublinie na dobre. Młodszy z braci Piszów reprezentował Motor nieco krócej, do 1994 r.

Dalsza praca Bakalarczyka nie podlegała dyskusji. Kibicowskie apetyty wzrosły, gdy nieoczekiwanie w ostatniej chwili kadrę zasilił starszy z braci Piszów” Leszek. „Legionista” popadł w „drobny konflikt” z trenerem Władysławem Stachurskim i po konsultacji z bratem zameldował się w Lublinie.

I na ogół grał jak z nut. M.in. dzięki golom i asystom „Piszczyka” na półmetku Motor plasował się na dziewiątym miejscu, gromadząc w 17 meczach (ekstraklasę powiększono do 18 zespołów, ale zamiast dwóch, degradowano cztery z końcowych lokat) 18 pkt. Pięciopunktowa przewaga nad strefą spadkową sprawiała wrażenie solidnego zapasu. Po kolejnej wygranej – w Nowej Hucie – lublinianie mieli tylko cztery punkty straty do prowadzącego Lecha.

Rewanże to jednak rozczarowanie. Totalne; zwieńczone katastrofą. W decydującej fazie Motor tylko zremisował w Poznaniu z Olimpią, przedłużając szanse uchronienia się przed spadkiem... Legii. A to właśnie „wojskowi’ przyjeżdżali w przedostatniej kolejce do Lublina. Przyjechali i wygrali 3:0, po dwóch golach Wojciecha Kowalczyka (pierwszy już w pierwszej minucie). Trzeciego dołożył Rafał Sidaczka.

A wszystko z trybun oglądał Leszek Pisz, bynajmniej nie z powodu kontuzji. Przesądzony był jego powrót na Łazienkowską, każde rozwiązanie nosiło w zarodku spekulacje. Zadecydowano o odpoczynku piłkarza. Na zakończenie lublinianie wygrali 5:2 w Sosnowcu i był to ostatni mecz Motoru w ekstraklasie. Tyle że już bez Bakalarczyka, który przed wyjazdem do Olimpii (po remisie 2:2 z Hutnikiem Kraków) prosił o urlop. W pożegnalnych meczach lublinian prowadził Waldemar Wiater, dotychczasowy asystent.

EKSTRAKLASOWY BILANS TRENERA BAKALARCZYKA

61 MECZÓW * (18-19-24) * 55 PKT * BRAMKI: 61-73

* Publikacja oparta na materiałach do książki o ponad stuletniej historii piłki nożnej na Lubelszczyźnie przygotowywanej przez Dziennik Wschodni i autora tekstu

e-Wydanie

Pozostałe informacje

Odszedł dobry duch Chełmianki. Janusz Oleszkiewicz miał 75 lat

Odszedł dobry duch Chełmianki. Janusz Oleszkiewicz miał 75 lat

Był zawsze tam, gdzie grała Chełmianka – na stadionie, przy ławce rezerwowych, w szatni i na trybunach. W wieku 75 lat zmarł Janusz Oleszkiewicz, wieloletni kierownik drugiego zespołu i drużyn młodzieżowych biało-zielonych.

AZS AWF Biała Podlaska przegrał w derbach z KPR Padwą Zamość 27:30

I Liga Centralna Piłkarzy Ręcznych: w derbach KPR Padwa lepsza od AZS AWF Biała Podlaska

W meczu derbowym KPR Padwa Zamość pokonała na wyjedzie AZS AWF Biała Podlaska 30:27. Tym samym zamościanie wzięli rewanż za ostatnią przegraną w wojewódzkim finale Pucharu Polski

Lodołamacze dla LCK. Doceniono przyjazną przestrzeń

Lodołamacze dla LCK. Doceniono przyjazną przestrzeń

Lubelskie Centrum Konferencyjne zostało nagrodzone w konkursie Lodołamacze 2025 w kategorii „Przyjazna Przestrzeń”. To wyróżnienie trafia do instytucji i firm, które szczególnie dbają o dostępność i otwartość swoich przestrzeni dla osób z niepełnosprawnościami.

Ustawa o Ukraińcach. Jest decyzja prezydenta

Ustawa o Ukraińcach. Jest decyzja prezydenta

Prezydent RP Karol Nawrocki podpisał ustawę o pomocy obywatelom Ukrainy - przekazał w piątek szef prezydenckiej kancelarii Zbigniew Bogucki. Poinformował też, że w poniedziałek do Sejmu trafią dwa projekty: ws. wydłużenia okresu, po którym obcokrajowcy mogą ubiegać się o polskie obywatelstwo, oraz ws. ścigania banderyzmu. Zapisy ustawy ograniczają m.in. wypłatę 800 plus.

Budowa S19

Unia sypie kasą na drogi. Miliony na ekspresówkę z Lublina do Lubartowa

Unia Europejska dokłada miliony do budowy S19 Lublin - Lubartów Północ. Trasa ma być gotowa pod koniec 2027 roku.

Siatkarze Avii w weekend zagrają na terenie beniaminka z Grodziska Mazowieckiego

PZL Leonardo Avia Świdnik celuje w pierwsze zwycięstwo w tym sezonie

W trzeciej kolejce PZL Leonardo Avia Świdnik zagra na wyjeździe ze Spartą Grodzisk Mazowiecki. Sobotnie spotkanie rozpocznie się o godzinie 18

Straż Graniczna rośnie w siłę. Ile zarobią nowi funkcjonariusze?
galeria

Straż Graniczna rośnie w siłę. Ile zarobią nowi funkcjonariusze?

Najpierw 3-letnia nauka, a później służba. W piątek 16 nowych funkcjonariuszy Straży Granicznej złożyło ślubowanie. Zarobią od 5300 zł na rękę.

Niedzielnym uroczystościom będzie towarzyszył przemarsz ulicami Lubelską, Pocztową i Hrubieszowską

Inauguracja roku akademickiego w PANS Chełm. Będą utrudnienia w ruchu

W niedzielę, 28 września, Państwowa Akademia Nauk Stosowanych w Chełmie zainauguruje rok akademicki 2025/2026. W programie znalazła się msza święta, uroczysty przemarsz i oficjalna część w siedzibie uczelni. Kierowcy muszą liczyć się z czasowymi utrudnieniami.

Prohibicja w Lublinie? Spytaliśmy lubelskich radnych
sonda

Prohibicja w Lublinie? Spytaliśmy lubelskich radnych

Temat zakazu nocnej sprzedaży alkoholu w Warszawie obiegł ostatnio cały kraj. Stołeczni radni, póki co wprowadzili prohibicję na terenie dwóch dzielnic. Ale od lipca przyszłego roku ma to już dotyczyć całego miasta. Czy takie rozwiązanie jest potrzebne również w Lublinie? Zapytaliśmy o to miejskich radnych.

Tężnia nad Krzną i ścieżka

Nad Krzną będzie nowe miejsce do odpoczynku. Podest, hamaki i lornetki

Nad Krzną powstanie nowe miejsce do odpoczynku. Urzędnicy szukają teraz wykonawcy.

Maciej Kuciapa (Orlen Oil Motor Lublin): Przygotowania do niedzielnego finału cały czas trwają

Maciej Kuciapa (Orlen Oil Motor Lublin): Przygotowania do niedzielnego finału cały czas trwają

Trwa wielkie odliczanie do niedzielnego, rewanżowego meczu finałowego PGE Ekstraligi. O godzinie 19.30 Orlen Oil Motor Lublin zmierzy się przy Al. Zygmuntowskich z PRES Grupą Deweloperską Toruń. W piątek odbyła się przedmeczowa konferencja prasowa, w której wzięli Maciej Kuciapa i Bartosz Zmarzlik. Z jakim nastawieniem „Koziołki” podejdą do decydującej batalii o złoto?

Z całego serca dziękujemy każdej osobie, która oddała głos za naszymi zwierzakami. To dzięki Wam możemy działać jeszcze skuteczniej i z jeszcze większą nadzieją patrzeć w przyszłość - napisali po ogłoszeniu wyników głosowania pracownicy schroniska dla zwierząt w Zamościu.

Wielka radość w schronisku dla zwierząt. To oni dostaną 1,3 mln zł z budżetu obywatelskiego

Nie strefy sportu, nie modernizacja boiska i nie naprawa drogi, ale gruntowny remont budynku dla psów w schronisku dla bezdomnych zwierząt w Zamościu to inwestycja, która jako projekt ogólnomiejski zostanie w 2026 roku zrealizowana z budżetu obywatelskiego. Jest na to zabezpieczone 1,3 mln zł.

Prezent dla niego: jak trafić w gust, gdy masz 48 godzin

Prezent dla niego: jak trafić w gust, gdy masz 48 godzin

Masz mało czasu, a chcesz podarować coś z klasą? Zamiast szukać przypadkowego drobiazgu, wybierz dopracowany, gotowy zestaw w eleganckiej oprawie. Jeśli potrzebujesz punktu startu, zajrzyj na prezent dla niego - łatwo dopasujesz styl do osoby obdarowywanej. Pomyśl o tym jak o krótkiej ścieżce decyzyjnej: cel, styl, osobisty akcent. Gdy te trzy elementy zagrają, nawet wybór w pośpiechu wygląda jak planowany z wyprzedzeniem.

Płaszcza nie wystarczyło. Policjanci z Chełma zatrzymali 44-latkę ukrywającą się w szafie

Płaszcza nie wystarczyło. Policjanci z Chełma zatrzymali 44-latkę ukrywającą się w szafie

Chełmscy kryminalni odnaleźli poszukiwaną listem gończym 44-latkę. Kobieta, chcąc uniknąć zatrzymania, schowała się w szafie pod płaszczem. Zamiast wolności zyskała dodatkowe zarzuty – tym razem za kradzież z włamaniem na miejscowym targu.

kurtka zimowa M-TAC

Survival w mieście i w lesie – jaka kurtka zimowa sprawdzi się w obu warunkach?

Dlaczego wybór odpowiedniej kurtki zimowej ma znaczenie? Zima w mieście może być równie bezlitosna, co mróz w lesie. Niezależnie czy codziennie przemierzasz ulice, czy wybierasz się na weekendowy survival, odpowiednia kurtka zimowa to podstawa. Wybór nie jest prosty, bo często zwykłe modele są albo modne, albo funkcjonalne, rzadko łączą oba te aspekty. Właśnie tutaj wkracza kurtka survivalowa, która łączy wytrzymałość z estetyką. W codziennym użytkowaniu docenimy jej lekkość i wygodę, a w lesie – odporność na warunki atmosferyczne.

ALARM24

Masz dla nas temat? Daj nam znać pod numerem:
Alarm24 telefon 691 770 010

Wyślij wiadomość, zdjęcie lub zadzwoń.

kliknij i poinformuj nas!

Najczęściej czytane

Dzisiaj · Tydzień · Wideo · Premium