Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Radosnych Świąt Bożego Narodzenia naszym drogim Czytelnikom życzy Redakcja Dziennika Wschodniego
Reklama

Lubelskie. Polowanie ze strzelbą na szczury. Matka bardzo poważnie zraniła swoją córeczkę

W tej sprawie mogło zginąć dziecko, a wydarzenia będą miały finał na sali sądowej. A wszystko zaczęło się banalnie – od próby przepłoszenia szczurów, które zalęgły się w kurniku.
Lubelskie. Polowanie ze strzelbą na szczury. Matka bardzo poważnie zraniła swoją córeczkę
Zdjęcie ilustracyjne

Autor: Pixabay

Trzypokoleniowa rodzina B. mieszka w powiecie radzyńskim. Mają duże gospodarstwo. Hodują mleczne krowy. W czerwcu 2020 r. nestor rodu zajmował się wyganianiem szczurów ze znajdującego się za stodołą starego drewnianego kurnika. O pomoc poprosił pracownika – Kamila N. Oprócz mężczyzny do kurnika przyszła babcia, mama i dwójka dzieci. W tym czasie ich ojciec jeździł traktorem razem z trzecim dzieckiem – rozsiewali nawóz na polach.

– Kiedy szczury zaczęły uciekać i wchodzić na półki dla kur, Marlena B. przyniosła strzelbę – czytamy w akcie oskarżenia. Kobieta miała poprosić teściową o wyjście, a pozostałych o odsunięcie się. – Oddała strzał do znajdujących się w pomieszczeniu szczurów.

Śrut przebił drewniane ściany i zranił niespełna czteroletnią córkę Marleny B. Kiedy na ubranku pojawiła się krew, dziewczynka została zabrana przez rodziców do szpitala w Rykach. Stamtąd przetransportowano ją do Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Lublinie. Wypowiadający się w tej sprawie lekarz przyznał, że znajdowała się w stanie ciężkim i musiała zostać wprowadzona w śpiączkę farmakologiczną. Przeszła operację. Miała liczne rany m.in. lewego ramienia, lewego barku i klatki piersiowej. Śrut utkwił m.in. w okolicy płuca. Wszystko prowadziło do niewydolności ośrodkowego układu nerwowego, czyli chorobę realnie zagrażającą życiu.

Jednak tata dziewczynki, Mariusz B., spędził w szpitalu z dzieckiem niespełna godzinę. Prokuratorzy stwierdzili, że wrócił do domu, żeby „pomóc matce dziecka uniknąć odpowiedzialności karnej”. Chciał upozorować postrzelenie jako wypadek przy czyszczeniu broni. W tym celu polecił pracownikom przywiezienie pod garaż kostki słomy. Potem umieścił ją przed drzwiami i poprosił Kamila N. o przestawienie samochodu. Mężczyzna zrobił to, a potem zbliżył się na około metr do metalowych drzwi garażu, żeby sprawdzić, co robi jego pracodawca. Wtedy padł strzał. Kamil N. z licznymi ranami lewej nogi i złamaniem dwóch kości trafił do szpitala.

Marlena B. i Mariusz B. byli trzeźwi. Oboje mieli pozwolenie na posiadanie broni do celów sportowych i kolekcjonerskich. Mogli też uczestniczyć w zawodach. Oboje przyznali się do winy.


Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama