Niemal 15 tysięcy widzów na trybunach, świetna atmosfera i doping od pierwszej do ostatniej minuty. Zabrakło tylko jednego - lepszego wyniku. Chociaż gospodarze i tak pokazali się z bardzo dobrej strony. Motor prowadził z Legią 1:0, ale ostatecznie przegrał 1:2 i to mistrzowie Polski awansowali do ćwierćfinału Fortuna Pucharu Polski. Jak środowe zawody oceniają trenerzy obu ekip?
Marek Gołębiewski (trener Legii)
– Za nami trudne spotkanie. Puchar rządzi się swoimi prawami i wiedzieliśmy, jakie warunki postawi nam Motor Lublin. W drugiej połowie, po wejściu Filipa Mladenovicia i Mahira Emrelego nasza dominacja nie podlegała dyskusji. Strzeliliśmy dwa gole, trzecia bramka nie została uznana z powodu spalonego. Chcę, abyśmy zmierzali w tym kierunku. Życzę Motorowi jak najlepiej, ponieważ prowadzi go mój kolega z kursu, Marek Saganowski. Mam nadzieję, że jego drużyna będzie walczyła o awans. Planowałem wcześniej dać szansę Szymonowi Włodarczykowi. W ostatnim meczu z Jagiellonią chciałem wpuścić go na boisko, ale sytuacja temu nie sprzyjała. Dziś dobrze się zaprezentował i jego pewność siebie na pewno wzrośnie. Uczulałem zawodników w przerwie, że naszą szansą są strzały zza pola karnego, ponieważ rywale stali bardzo kompaktowo w defensywie. Próbowali Josue i Luquinhas. Brazylijczyk strzelił prawdopodobnie gola rundy. Zdobyliśmy też bramkę po stałym fragmencie gry. Zmierza to w dobrym kierunku. Jak oceniam rywali? Motor poczynił duży progres względem poprzedniego sezonu. Grałem tu ze Skrą Częstochowa, zespół spisuje się teraz lepiej. Myślę też, że trener Saganowski dobrze przepracuje kolejny okres przygotowawczy.
Marek Saganowski (trener Motoru)
– Na początku przede wszystkim chciałbym podziękować chłopakom za walkę i za to, że grali, jak równy z równym z jakby nie było mistrzem Polski. Dziękuję też kibicom, którzy przyszli na spotkanie, bo atmosfera naprawdę była piękna, oprawa tak samo. Jeżeli chodzi o mecz, to bardzo dobrze weszliśmy w pierwszą połowę. Pierwsze 20 minut udało się strzelić bramkę i było kilka sytuacji, gdzie mogliśmy poprawić wynik na 2:0. Później inicjatywę przejęła Legia, a my musieliśmy zejść do niskiej obrony. W drugiej połowie dosyć szybko straciliśmy kontrolę, ale myślę, że mecz był na tyle otwarty, że miło się to oglądało. Chciałbym, żebyśmy grali z takim zaangażowaniem i żebyśmy w każdym meczu tak wyglądali. Jestem naprawdę zadowolony z postawy moich zawodników.
Szkoda obu bramek dla rywali, bo mogliście w tych sytuacjach zrobić trochę więcej…
– Zawsze można zrobić więcej. Znam jednak doskonale Luquinhasa i musze przyznać, że to było jedno z jego najlepszych uderzeń, jakie w życiu widziałem. Na dodatek ta bramka dała Legii trochę wiatru w żagle.
Piotr Włodarczyk i Marek Saganowski 17 lat temu tworzyli atak Legii. A teraz Szymon Włodarczyk, syn Piotra zdobył bramkę przeciwko pana drużynie…
– Czas leci, z Piotrkiem żyliśmy bardzo dobrze i byliśmy dosyć blisko. Szymona znam od najmłodszych lat i tak się akurat stało, że strzelił mi bramkę. Życzę mu wszystkiego najlepszego, ale troszeczkę szkoda, że akurat w takim momencie musiał zdobyć gola. Takie jednak jest życie.
Tomek Kołbon rozgrywał dobre spotkanie i miał swój udział przy bramce dla Motoru. Chyba żałujecie też, że musiał opuścić boisko jeszcze przed przerwą?
– Dokładnie, chcieliśmy tak zmontować środek, żeby nasi zawodnicy dobrze operowali piłką, bo wiedzieliśmy, że Legia jest mocna w tej części boiska. Myślę, że nasi piłkarze nie odbiegali od przeciwnika. Jego kontuzja popsuła nam szyki, bo musieliśmy ustawić zespół trochę bardziej ofensywnie. Mam jednak nadzieję, że uraz nie jest zbyt poważny.
Mimo porażki może być pan chyba dumny z zespołu i postawa Motoru to powinien być taki zastrzyk optymizmu na kolejne mecze…
– Zagrali fajny mecz, miło było stać przy linii i patrzeć na to, jak przez pierwsze 30 minut sobie radzimy. Te minuty były naprawdę uderzające. Jakby ktoś powiedział mi, że po meczu z mistrzem Polski będę miał niedosyt, to naprawdę bym nie uwierzył. Jeszcze raz musze podkreślić, że jestem naprawdę zadowolony i dumny z chłopaków.
Szymon Włodarczyk (zawodnik Legii)
– To było niesamowite przeżycie. Czułem się gotowy i wiedziałem, że mogę pomóc drużynie. To dla nas bardzo ważne zwycięstwo. Udało się wygrać na ciężkim terenie, a ja cały czas nie mogę uwierzyć, że zdobyłem bramkę. Po prostu będę dawał z siebie sto procent. Swoją szansę wykorzystam najlepiej jak potrafię. Zawsze będę grał przede wszystkim dla drużyny, bo gole są tylko dodatkiem i efektem ciężkiej pracy. Po meczu podziękowałem trenerowi Saganowskiego. Trener śmiał się i pytał, dlaczego akurat dzisiaj musiałem strzelić gola. Ten szkoleniowiec bardzo mi pomógł w mojej karierze. Życzę mu powodzenia w dalszej pracy w barwach Motoru. Zaczynamy wchodzić na dobre tory. Trzeba teraz potwierdzić dobrą dyspozycję i wygrać kolejne spotkanie.