Po czterech kolejkach w 2023 roku tylko dwa kluby mogą się pochwalić kompletem punktów. To Znicz Pruszków i Motor Lublin. Na więcej liczyła na pewno Wisła Grupa Azoty, która jeszcze na wiosnę nie przegrała. Z drugiej strony dopisała do swojego konta tylko sześć punktów.
Piłkarze Mariusza Pawlaka wygrali jeden mecz – z Kotwicą Kołobrzeg 2:1, po golu z doliczonego czasu gry. Trzy pozostałe spotkania zremisowali. Na pewno wielki niedosyt goście mieli zwłaszcza po dwóch występach. Najpierw w Stężycy, gdzie w końcówce starcia z Radunią Adrian Paluchowski wpakował piłkę do siatki. Problem w tym, że sędziowie dopatrzyli się pozycji spalonej i bramki nie uznali.
Drugi mecz? Niedzielny pojedynek w Lubinie, z tamtejszym Zagłębiem II. Puławianie wychodzili na prowadzenie… trzy razy. I w każdym przypadku rywale błyskawicznie odpowiadali golem. Efekt? Remis 3:3 i kolejna strata punktów z niżej notowanym przeciwnikiem. W efekcie, Wisła ma tylko punkt przewagi nad siódmym Stomilem Olsztyn, ale i zaledwie cztery „oczka” straty do prowadzących w tabeli: KKS Kalisz i Kotwicy.
– Na pewno liczyliśmy na większy dorobek. Tym bardziej, że jednak graliśmy z dołem tabeli. Ważne jest to, że nie przegrywamy i do tej pory w każdym spotkaniu coś dopisaliśmy do naszego konta. Z drugiej strony jest niedosyt, bo mogło być znacznie lepiej – mówi Adrian Paluchowski, który w Lubinie po raz siódmy w tym sezonie pokonał bramkarza przeciwnika.
I dodaje, czego zabrakło w niedzielnym meczu. – Na pewno koncentracji, bo rzadko zdarza się, żeby trzy razy wyjść na prowadzenie i nie wygrać. Strzelaliśmy, ale za chwilę traciliśmy bramkę. Musimy zdecydowanie poprawić się w tym elemencie. Można powiedzieć, że w tym spotkaniu wszystko się odwróciło. Wcześniej mieliśmy problemy, żeby wypracować sobie jakieś sytuacje i wpisać się na listę strzelców. Tym razem było mnóstwo okazji i trzy gole. Gorzej spisaliśmy się za to w defensywie. W poprzednich występach nie pozwalaliśmy rywalom na wiele, a w Lubinie trzeba przyznać, że gospodarze też mieli sporo sytuacji. To był na pewno szalony mecz, ale mam nadzieję, że wyciągniemy odpowiednie wnioski przed następną kolejką – wyjaśnia popularny „Paluch”.
Poza Zniczem i Motorem wiele zespołów z czołówki ma problem z regularnym punktowaniem. Także najbliższy przeciwnik Dumy Powiśla, czyli Polonia Warszawa. „Czarne Koszule” na wiosnę wygrały tylko raz. Poza tym zanotowały: dwa remisy i porażkę.
– Zadowoleni na pewno mogą być w Pruszkowie, Motor odpalił i jest coraz bliżej baraży. Może jeszcze Kalisz nie ma specjalnie, na co narzekać. Reszta punktuje w kratkę. My staramy się jednak patrzeć na siebie. Każdy ma jakieś problemy, my mamy swoje i trzeba się szybko poprawić. W czołówce robi się coraz większy ścisk i każde zwycięstwo może się okazać bezcenne. Cały czas utrzymujemy się w barażach i na pewno jesteśmy też w grze o bezpośredni awans, bo strata nie jest zbyt duża. Co będzie dalej, to się jednak dopiero okaże, bo przed nami ważne mecze – zapowiada napastnik Wisły.
W pięciu najbliższych kolejkach puławianie zagrają u siebie z mocnymi rywalami z czuba tabeli, a na wyjazdach z ekipami walczącymi o utrzymanie. Po starciu z czwartą Polonią (sobota, godz. 15.15, transmisja w TVP Sport) będzie wyjazd do Krakowa i spotkanie z 15. Garbarnią. W kolejnych tygodniach drużyna trenera Pawlaka zmierzy się z: szóstą Olimpią Elbląg (dom), 13. Górnikiem Polkowice (wyjazd) i ósmym Motorem (dom).