Piłkarze Daniela Szewca zaskakująco wysoko rozbili w sobotę lidera grupy drugiej – Start Krasnystaw aż 5:0. Tym samym Stal zmniejszyła straty do pierwszej drużyny, do pięciu punktów i zrewanżowała się rywalom za porażkę z pierwszego starcia obu ekip (0:1).
Jeżeli ktoś nastawiał się na zacięte spotkanie, to szybko było jasne, że takiego meczu w Kraśniku nie obejrzy. Już w piątej minucie po stałym fragmencie piłka wróciła do Pawła Zięby, a ten dośrodkował w pole karne, gdzie doskonale znalazł się Mateusz Latosiewicz i po strzale głową otworzył wynik. Gospodarze długo utrzymywali skromne prowadzenie, a w końcówce pierwszej połowy rozstrzygnęli losy zawodów.
W 40 minucie Zięba uderzył z okolic 16 metra, a ze względu na rykoszet zaskoczony bramkarz Startu musiał sięgnąć do siatki po raz drugi. A jeszcze przed przerwą trzeciego gola dla piłkarzy trenera Szewca zdobył Kamil Król. Napastnik w swoim stylu wykończył świetną, zespołową akcję Stali strzałem głową i do przerwy było już 3:0.
W drugiej odsłonie lider nie zamierzał się łatwo poddawać i zaatakował. Miał swoje sytuacje, chociażby Michała Saja. Zamiast 3:1 błyskawicznie zrobiło się 4:0, bo już w 48 minucie Król uderzył do bramki po krótkim rogu. A drużynę z Krasnegostawu dobił jeszcze Maciej Winkler, który dopełnił tylko formalności po zagraniu wzdłuż bramki Mateusza Jędrasika.
Trzeba dodać, że goście pojawili się w Kraśniku bez swojego lidera, czyli Dawida Sołdeckiego. Trener przyjezdnych nie chciał jednak usprawiedliwiać wysokiej porażki nieobecnością „Sołdka”. – Dawida brakowało, ale trzeba przyznać, że po prostu mieliśmy słabszy dzień, a przeciwnikowi wychodziło wszystko. Byli lepsi i zasłużenie zdobyli trzy punkty. Mieliśmy nawet swoje sytuacje i mogliśmy strzelić na 3:1, ale kontra skończyła się czwartym golem dla rywal i było po meczu. To na pewno nieudane zakończenie roku i rysa na tej bardzo udanej rundzie. Tak nie powinno się grać, w sumie to my byliśmy bardziej swoim przeciwnikiem niż Stal. Zagraliśmy słabo, ale nie można odbierać temu zespołowi świetnego sezonu, bo mamy 35 punktów i jesteśmy liderem swojej grupy – mówi Marek Kwiecień, opiekun Startu.
Jak spotkanie ocenia szkoleniowiec ekipy z Kraśnika? – To nie było porywające widowisko, chyba jednak Start był w słabszej dyspozycji niż zwykle. My błysnęliśmy też skutecznością, bo w zasadzie, co sobie wypracowaliśmy, to zamieniliśmy na bramki. Byliśmy też bardzo dobrze zorganizowani, a plan, który przygotowaliśmy na ten mecz wypalił w stu procentach. Cieszymy się, bo przy okazji zrewanżowaliśmy się rywalom za porażkę z pierwszego spotkania. W tabeli niewiele to zmienia, bo rywale nam trochę odjechali, ale wszystko wyjaśni się wiosną. Zobaczymy też, w jakim składzie przystąpimy do tej drugiej części sezonu. Decyzja w tej sprawie należy do zarządu – wyjaśnia Daniel Szewc.
Stal Kraśnik – Start Krasnystaw 5:0 (3:0)
Bramki: Latosiewicz (5), Zięba (40), Król (44, 48), Winkler (73).
Stal: A. Wójciki (77 Kazimierak) – Majewski (68 Woźniak), Gajewski, Pietroń, Lucyk (62 J. Jędrasik), Zięba, Latosiewicz, Pietrzyk, Jargieła, Błaszczyk (55 Winkler), Król (62 M. Jędrasik).
Start: Janiak – Kożuchowski, Saj, Kraiko (46 Czarniecki), Florek (85 Matycz), Chariasz (65 Lenard), Denkiewicz (82 Korzeniowski), Ciechan, Lando (70 Knap), Welman (80 Piwko), Skiba.