Kumowa Dolina, las na przedmieściach Chełma w dniach 3 i 4 lipca 1940 roku był miejscem egzekucji ofiar ogólnopolskiej Akcji AB. Gestapo rozstrzelało wtedy co najmniej 115 osób aresztowanych w powiatach; chełmskim, krasnostawskim i zamojskim
Ofiarami byli głównie politycy, działacze samorządowi, ziemianie, nauczyciele i inni przedstawiciele lokalnej inteligencji.
Akcja AB – Nadzwyczajna Akcja Pacyfikacyjna wymierzona przeciwko polskiej inteligencji przeprowadzona była w Generalnym Gubernatorstwie w maju i lipcu 1940. Zakładano, że eksterminacja polskich elit pozwoli zniszczyć polską tożsamość narodową i przekształcić polskie społeczeństwo w bierną masę służącą w najlepszym razie jako niewykwalifikowana siła robocza dla III Rzeszy. Inspiratorem akcji był Hans Frank. - Polacy są urodzonymi organizatorami konspiracji i wszelkiego zamieszania – mówił Frank podczas spotkania z Hitlerem, 29 lutego 1940 roku. Siedzimy w Dystrykcie Warszawa na beczce prochu. Gdy rozpoczną się działania na zachodzie wtedy trzeba się liczyć z akcjami powstańczymi-. 2 czerwca 1940 roku podczas konferencji Rady Obrony Rzeszy, która dała początek AB. Hitler wyraził się, że Generalna Gubernia to obszar bezprawia, gdzie można używać wszelkich środków i metod.
Najbardziej znaną zbrodnią popełnioną przez Niemców w ramach akcji AB były masowe egzekucje w warszawskich Palmirach. W dniach 20-21 czerwca 1940 rozstrzelano tam 358 osób. Na liście rozstrzelanych znalazł się olimpijczyk, Janusz Kusocinski, złoty medalista z Los Angeles w biegu na 10 000 metrów
W Chełmie i Krasnymstawie Akcja AB zaczęła się w pierwszych dniach czerwca 1940. 5 czerwca w Krasnymstawie podstępem zwabiono do miejscowego Gimnazjum przedstawicieli inteligencji, których następnie aresztowano i przewieziono do miejscowego więzienia. Po dwóch dniach przewieziono ich do więzienia w Chełmie. Byli tam rygorystycznie izolowani. Nie przyjmowano paczek od rodzin i udzielano fałszywych informacji o stanie zdrowia i miejscu pobytu. W tym samym czasie dokonano aresztowań w powiecie chełmskim. Podobno w typowaniu osób do aresztowania czynnie pomagała rodzina Lindnerów, niemieckich kolonistów z Kamienia koło Chełma.
W nocy z 3 na 4 lipca 1940 r. wszystkich aresztowanych przewieziono oplandekowanymi ciężarówkami do lasu Góry za Kumową Doliną. Przywieziono ich na polanę, gdzie był ogromny dół po wybranym piachu. Związanym więźniom kazano stanąć wokół dołu i strzelano. Ofiary spychano do dołu po czym dół zasypano. Świadkowie, okoliczni mieszkańcy twierdzą, że rozstrzelanych zasypano tylko częściowo. Wielu musiało jeszcze żyć. Niemcy po jakimś czasie wrócili, wlali do dołu benzynę i podpalili. Według innej wersji Niemcy w 1943 wykopali zwłoki i spalili w krematorium w chełmskim lesie Borek, na tak zwanej Patelni. Wśród zamordowanych w Kumowej Dolinie byli między innymi; Henryk Bałazy – chorąży WP, Józef i Kazimierz Janisławscy – ziemianie, Michał Nowacki – zastępca burmistrza Zamościa, Edmund Prost – kapitan WP, Jerzy Stępniewski – nauczyciel gimnazjalny, Jan Sztaba – dyrektor cukrowni w Rejowcu, Stefania Szwed – działaczka harcerska, Wincenty Kociuba – poseł na Sejm RP, Tadeusz Tomaszewski – prezydent Chełma, Stefan Umiński – wiceprezydent Chełma, Maria Wirska – nauczycielka, Mieczysław Godlewski – notariusz, Kazimierz Żurawski – lekarz i oficer WP. W tym samym miejscu, w latach 1943 – 44 Niemcy dokonali kolejnych egzekucji.
Aresztowań w Chełmie i Krasnymstawie dokonywał osobiście Hugo Raschendorfer, untersturmfirer SS, Niemiec sudecki, Czech z pochodzenia. Miał wtedy 35 lat. Blondyn, wzrostu 179 cm o niebieskich, rybich oczach, szczupłej budowy ciała. Według różnych opinii z tamtych lat był najbardziej niebezpieczny ze wszystkich funkcjonariuszy SS w Chełmie. Uchodził za sadystycznego oprawcę. Mordował i bił nie zwracając uwagi, że robi to w obecności świadków. Przewagą jego była doskonała znajomość języka polskiego. Zajmował się głównie działalnością operacyjną. Kierował masowymi egzekucjami ludności polskiej i żydowskiej. - Prał w zapamiętaniu pejczem, ludzi stojących w kolejce po kartkową żywność – mówi jeden ze świadków. Jeździł po ulicach Chełma na koniu lub odkrytym samochodem. Wszyscy przechodnie musieli zdejmować przed nim czapki -. On kierował też egzekucją na chełmskiej targowicy przy murze cmentarza w lecie 1943 roku. Dobijał po plutonie egzekucyjnym dających oznaki życia. Szczególne okrucieństwo przejawiał wobec Żydów. - Idąc ulicą Szkolną – wspomina kolejny świadek – zauważyłem jak z dawnego hotelu, róg Szkolnej i Młodowskiej, esesmani z oddziału konnego wypędzają na ulicę Żydów. Przy wejściu stał Raschendorfer z pistoletem w jednej ręce, a w drugiej trzymał kanapkę, którą co pewien czas pogryzał. Gdy na ulicy zjawił się Żyd , z 2-3 kroków strzelał do niego, nie przestając jeść. Są też świadkowie którzy widzieli jak trzymając za nogi 4-letnie żydowskie dziecko uderzał jego głową o ścianę. Świadkom utkwił w pamięci fakt zabicia kobiety i jej dwoje dzieci, które trzymała na rękach.
Hugo Raschendorfer przez 20 lat po wojnie pozostawał bezkarny. Dopiero w 1968 stanął przed sądem w Monachium pod zarzutem zbrodni ludobójstwa na terenie Chełma i okolicy. Do niczego się nie przyznał. Skazany został na dożywocie. W procesie zeznawali świadkowie z Chełma.