Okres, w którym przyszło nam żyć, często jest nazywany epoką cywilizacji obrazu. Obraz zdominował nasze życie, towarzysząc człowiekowi już od wczesnego dzieciństwa (komórki, tablety, smartfony i inne wizualne gadżety; korzystają z nich nawet maluchy).
Ale największym utrapieniem współczesności stała się reklama. Spotom reklamowym towarzyszy słowo. W wielu przypadkach staje się ono przedmiotem propagandowej manipulacji.
Jest to zjawisko bardzo niebezpieczne, gdyż pozwala zaburzać prawidłowy wizerunek rzeczywistości. Najlepszym świadectwem tego „zniekształcenia pojęć” są internetowe wypowiedzi przedstawicieli młodej generacji, wielbicieli nowego nurtu, który przekreśla przeszłość, każe żyć tylko chwilą bieżącą, oderwać się od korzeni. Możemy wszyscy zapłacić wysoką cenę za ten błąd.
„Nowa Aleksandria” to nazwa nadana Puławom przez carat. Chciałabym uświadomić „młodym gniewnym”, iż w repertuarze słownictwa Polaków zakotwiczyły się na zawsze pewne terminy, które nie dadzą się z niego wymazać. Do nich należą takie, jak: hitleryzm, faszyzm, carat, Sybir, Katyń, Oświęcim, rusyfikacja, okupacja, zabory, łagry, stalinizm i wiele, wiele innych. Te słowa zawsze będą się źle kojarzyć i nie wolno zapominać, co kryje się za ich treścią!
Większość carów rosyjskich ma na swoim sumieniu (jeśli w ogóle to sumienie posiadali) różne zbrodnicze działania względem Polaków, a takie nazwiska, jak: Nowosilcow, Suworow, Apuchtin, budzą dotąd grozę ze względu na antypolską działalność.
To pewne, iż czasy się zmieniają i nie można wciąż tkwić w totalnej nienawiści, ale nie wolno też zapominać o przeszłości. Czy chcemy, czy nie chcemy, ona wciąż istnieje, tak jak istnieją niepodważalne fakty okrucieństwa, przemocy i przelanej krwi polskiego narodu. Tego nic nie wymaże z narodowej świadomości.
„Nowa Aleksandria” jako nazwa Puław zafundowana Polakom przez jednego z rosyjskich ciemiężców – Mikołaja I, gloryfikująca jego żonę – carycę Aleksandrę Teodorównę, nie powinna nigdy pojawić się jako nazwa osiedla.
Jak czuliby się puławianie, mieszkając np. w dzielnicach: „Sybir”, „Łagry” lub siedząc przy stolikach – z lampką wina w dłoni – w restauracji o nazwie np. „Katorga”?
Nazwy użytkowe trzeba obmyślać z dużą ostrożnością, aby nie ranić niczyich uczuć. Trzeba również wykazać cywilną odwagę i zrezygnować z tych, które budzą ostre kontrowersje.