Kitesurfing jest jednym z najszybciej rozwijających się sportów wodnych. Jak podkreśliła medalistka mistrzostw Polski Katarzyna Lange, startująca w zawodach Pucharu Świata w Egipcie, deska z latawcem jest szczególnie popularna w Europie.
"Są jeszcze inne konkurencje, o których wiemy, ale co jakiś czas pojawiają się nowe, zwłaszcza na antypodach. Furorę robi ostatnio na przykład wakestyle czyli pokonywanie przeszkód na wodzie, jak na snowboardowej desce na śniegu" - powiedziała PAP 27-letnia Lange z Władysławowa, która w mistrzostwach Polski zdobyła trzy medale: złoty roku temu i dwa srebrne w 2011 oraz 2012.
Gdy miała osiem lat, jej ojciec próbował ją zachęcić do kite'a, ale - jak przyznała - deska z latawcem nie wywarła na niej większego wrażenia.
"Uwielbiałam lekcje wychowania fizycznego, próbowałam różnych dyscyplin i konkurencji, bardzo odmiennych, jednak ciągle byłam na etapie poszukiwań czegoś dla siebie. Jesienią 2008 roku, kiedy studiowałam rachunkowość na Uniwersytecie Gdańskim, instruktor kitesurfingu Przemysław Wójcik zaproponował, bym przyleciała do Egiptu. Wystarczyły trzy godziny spędzone na wodzie, bym stwierdziła, że jednak kite to jest właśnie wymarzony sport dla mnie" - wspomniała.
Potem wszystko nabrało rozmachu. Jak zaznaczyła Lange, która w międzyczasie została instruktorką, musiała wziąć kalkulator do ręki i zastanowić się nad źródłem finansowania.
"Nie chciałam być na garnuszku rodziców, zwłaszcza że w domu się nie przelewało. Sprzęt i starty w zawodach to są tysiące złotych. Wraz z Przemkiem, moim trenerem, a jednocześnie partnerem, postanowiliśmy zarabiać dając lekcje w kraju i za granicą. Otworzyliśmy Szkołę Kitesurfingu Kite Crew i podróżujemy za wiatrem: od stycznia do kwietnia w Australii, w maju w Egipcie, lato w Polsce, głównie na Helu w Chałupach, a od września do końca roku jesteśmy w Brazylii" - poinformowała.
Przeciętny koszt tygodniowego kursu w kraju to wydatek ok. tysiąca złotych plus zakwaterowanie i wyżywienie. Za granicą - 500 euro. W ciągu dwóch tygodni można opanować kite'a do poziomu samodzielnego żeglowania.
Sprzęt używany - jak zaznaczyła - jest tańszy. Deskę znajdzie się za 600-700 zł, latawiec za 2500 zł (wystarczy na trzy lata), trapez (uprząż) za 300 zł. Nowy zestaw jest droższy - deska kosztuje od 1500 do 8000 zł, latawiec ok. 5000 zł.
"Zawodowcy mają po dwie, a nawet i trzy deski oraz pięć-siedem latawców. Wpisowe na zawody to ok. 100 euro, do tego dochodzą koszty zakwaterowania i podróży. Jeśli w sezonie startujemy średnio osiem razy, potrzeba na to przynajmniej ok. 50 tys. zł" - wyliczyła. "Najlepsi zawodnicy mają sponsorów, inni muszą sobie jakoś radzić" - dodała.
Podróżowanie z latawcem nie stanowi problemu. Cały sprzęt mieści się do torby o wymiarach niewiele większych od typowej walizki. Deska, w zależności od konkurencji, ma od 1,30 do 2 m. Najciekawsze i najpopularniejsze kierunki to m.in. Egipt, Rodos, Fuerteventura w archipelagu Wysp Kanaryjskich, Brazylia, Wietnam. Miejsca te, choć są bardzo różne, słyną wśród kitesurferów ze znakomitych warunków. Nieustanny i równy wiatr, słońce, szerokie piaszczyste plaże.
Pierwszym człowiekiem, który prawie 40 lat temu wprowadził w życie pomysł pływania w pozycji stojącej z wykorzystaniem latawca, był Holender Gijsbertus Panhuizen (1977). W 1985 roku dwaj Francuzi - bracia Dominique i Bruno Legaignoux zbudowali pierwszy dmuchany latawiec, który można było restartować z wody. Dwa lata później wynalazek został przez nich opatentowany. Od tego czasu kitesurfing stał się bardzo modny. W 1998 roku odbyły się pierwsze mistrzostwa świata.
"Biorąc pod uwagę liczbę mieszkańców w danym państwie, to największą popularność kite ma na Starym Kontynencie. Gdy jestem w Australii czy Brazylii, to i tam przeważają Europejczycy. Ostatnio coraz więcej spotykam osób z krajów skandynawskich" - powiedziała Lange, która rok temu zadebiutowała w zawodach Pucharu Świata w konkurencji freestyle (są w randzie mistrzostw globu), zajmując na Sycylii siódme miejsce.
Kitesurfing jest sportem zaliczanym do ekstremalnych. Przy silnym wietrze można osiągać zawrotne prędkości, a wyczynowcy potrafią wykonywać spektakularne ewolucje.
"Wprawdzie do odważnych świat należy, to w tym sporcie, zresztą jak w każdym innym, niezbędna jest rozwaga oraz umiar. Przesada i brawura mogą się źle skończyć" - podkreśliła Katarzyna Lange.
Z Safadży Janusz Kalinowski (PAP Life)