

Tarasola Cisy Nałęczów znowu zmieniła trenera. Marcin Paprocki jest już trzecim szkoleniowcem w tym sezonie.

Poprzedni sezon dla kibiców w Nałęczowie był cudowny. Zespół prowadzony wówczas przez Michała Walendziaka prawie do samego końca bił się o miejsce w barażach o awans do IV ligi. Ostatecznie rozgrywki zakończył na najniższym stopniu podium, co wówczas odebrano w klubie jako wielki sukces.
Niestety, ale dobry wynik chyba uśpił wszystkich związanych z Tarasolą Cisy Nałęczów. Drużyna od samego początku prezentowała się poniżej oczekiwań, więc w trakcie rundy jesiennej z klubem rozstał się Walendziak. Zastąpił go Jacek Paździor. Doświadczony defensor oraz trener początkowo osiągał przyzwoite wyniki, ale kiedy w drużynie pojawiło się mnóstwo kontuzji, to okazała się kołdra złożona z rezerwowych jest znacząco zbyt krótka. Wyniki się popsuły, a w minionym tygodniu w klubie postanowiono znowu zmienić trenera.
– Taka była decyzja władz. Nie czuję rozczarowania, w czerwcu prawdopodobnie sam odszedłbym z Nałęczowa. Ciężko powiedzieć, czy spodziewałem się takiej decyzji. Na pewno mój okres pobytu w Nałęczowie był trudnym okresem. Wydawało się, że przygotowania zimowe pozwalają budować pewne oczekiwania wobec naszej postawy w rundzie jesiennej. Wszak graliśmy dobre mecz nawet z czwartoligowcami. Wówczas jednak miałem szeroką kadrę. Kiedy zaczęła się liga, to pojawiło się mnóstwo kontuzji. W każdym meczu musiałem sobie radzić bez kilku zawodników z podstawowej jedenastki – mówi Jacek Paździor.
Doświadczonego defensora zastąpił Marcin Paprocki. On przez wiele lat był asystentem, czy to Paździora czy wcześniej Walendziaka. Przede wszystkim był jednym bramkostrzelnym piłkarzem i podporą wielu składów. Ostatnio dokuczały mu jednak kontuzje, więc czasu na boisku spędzał trochę mniej.
– Na pewno pewne obawy były, chociaż z mojej strony to bardziej chęć pomocy. Sytuacja w IV lidze nie jest ciekawa dla zespołów z naszego regionu, rywale w okręgówce nam uciekają, więc to ostatni moment, żeby ratować naszą sytuację. Jak coś robić, to właśnie teraz – mówi Marcin Paprocki.
Jego debiut wypadł bardzo okazale, bo Tarasola Cisy pokonała 1:0 Unię Bełżyce. Bramkę na wagę jakże cennych trzech punktów zdobył Bartosz Nowak, który już w 5 min pięknie przymierzył z 7 m. Goli w tym meczu powinno być znacznie więcej, ale dobrze spisywali się bramkarze obu ekip. W Unii kilka piłek wyciągnął Maciej Śliwka, w końcówce natomiast błysnął golkiper gospodarzy, Maciej Berbecki.
Przed Tarasolą Cisami teraz najtrudniejszy moment, bo do końca sezonu zostało jeszcze tylko 5 kolejek. Można przypuszczać, że pozostanie na kolejny sezon zapewni zajęcie 11 miejsca. Tarasola Cisy rywalizuje o nie z Wisłą Annopol. I o ile ze Stalą Poniatowa w najbliższej kolejce wygrać może być trudno, to kolejni przeciwnicy, czyli rezerwy Wisły Puławy oraz Garbarnia Kurów są rywalami, z którymi nałęczowianie powinni wywalczyć komplet punktów.
– Dla mnie nie ma łatwiejszych czy trudniejszych przeciwników. W naszej sytuacji każde spotkanie jest przysłowiowym meczem o 6 pkt – mówi Marcin Paprocki.
Tarasola Cisy Nałęczów – Unia Bełżyce 1:0 (0:0)
Bramka: Nowak (5).
Tarasola: Berbecki – Koput, Plewiński, Sowa, Pluta (70 Dube), Złocki (46 Hołoweńka), Adamczuk (84 Medrek), Domagalski, Nowak (60 Okon), Pielach, Rodzik (88 Derewicz.
Unia: Śliwka - Bezklubyi, Bartoszcze (75 Bednarczyk), Pomorski, Suski, Kołodziejczyk, Żyszkiewicz, Plewik, Bara, Sułek (46 Wójcik), Wójtowicz.
Żółte kartki: Złocki, Domagalski, Dube – Baran, Plewik, Żyszkiewicz, Bartoszcze, Wójcik. Czerwona kartka: Bezklubyi (88 min za faul). Sędziował: Jackowski. Widzów: 200.
