Po meczach kandydatami do czołowych lokat na zapleczu ekstraklasy, Górnik Łęczna zmierzy się z niżej notowanym rywalem. W poniedziałek o godz. 18 zielono-czarni zagrają w Głogowie z tamtejszym Chrobrym, obecnie piątą drużyną od końca.
Po wygranej z GKS Tychy w Łęcznej na pewno powiało optymizmem. W końcu zielono-czarni pokonali niedawnego lidera. Poprawiły się humory, ale i sytuacja w tabeli, bo podopieczni Pavola Stano są bardzo blisko strefy barażowej. Wygrana w poniedziałek pozwoli im zrównać się punktami z Wisłą Kraków i Odrą Opole. Najpierw trzeba jednak pokonać Chrobrego.
– Pokazaliśmy dobrą grę, a chłopcy sporo pracowali z piłką i bez piłki. Cieszę się, że zrobili progres, zobaczymy co przyniosą kolejne mecze. Na pewno trzeba potwierdzić dobrą grę. Pod kątem nastawienia do dalszej pracy ta wygrana da nam więcej wiary. Zespół zrobił krok do przodu i bardzo się z tego cieszę. Wiadomo, że drużyny będą nas analizować i z każdym meczem będzie się grało trudniej. Drużyna jest jednak dobrze nastawiona, ciężko pracują i mam nadzieję, że rozegramy w tej rundzie więcej takich spotkań, jak to z GKS Tychy – mówił po ostatnim zwycięstwie Pavol Stano.
Wszystko wskazuje na to, że w poniedziałek szkoleniowiec będzie miał już do dyspozycji kolejnego zawodnika. Wypożyczony z Wisły Kraków Enis Fazlagic nie znalazł się w kadrze na GKS, z powodu braku pozwolenia na pracę. Trener zielono-czarnych liczy jednak, że uda się załatwić wszystkie formalności i zawodnik będzie mógł wystąpić w Głogowie.
A skoro o rywalu mowa, to trzeba przyznać, że gospodarze poniedziałkowych zawodów u siebie grają w kratkę. Do tej pory zanotowali: cztery zwycięstwa, remis i pięć porażek. Stracili też na własnym stadionie aż 18 bramek. Gorsze pod tym względem są tylko dwie drużyny w Fortuna I Lidze: ostatnie Zagłębie Sosnowiec (20 straconych goli przed własną publicznością) oraz Polonia Warszawa (19).
Co ciekawe, drużyna Piotra Plewni potrafiła jednak pokonać na swoim stadionie dwie czołowe ekipy ligi: GKS Tychy i Arkę Gdynia. Dostali za to lanie od Bruk-Bet Termaliki (0:5) czy GKS Katowice (1:4).
Na inaugurację rundy wiosennej Chrobry wywalczył za to cenny punkt w Niecieczy. Rywale szybko zmarnowali rzut karny, a później sami sprokurowali jedenastkę. Na dodatek winowajca – bramkarz Tomasz Loska obejrzał drugie „żółtko” i wyleciał z boiska. Ekipa z Głogowa zdobyła z „wapna” gola do szatni, ale tuż po zmianie stron od razu doszło do wyrównania. W kolejnych fragmentach jedni i drudzy mieli swoje szanse jednak zawody zakończyły się podziałem punktów.
W zimie do zespołu trenera Plewni dołączyli: Adrian Klimczak (Wieczysta Kraków), Szymon Lewkot (Śląsk Wrocław) oraz Adrian Szczutowski (Wisła Płock). W Niecieczy na boisku pojawił się tylko ten pierwszy i to na ostatnie kilkanaście minut.
– Skupiamy się tylko na Chrobrym, bo to mecz ważny i niewdzięczny. Mamy swoje ambicje i cele, potrzebujemy trzech punktów, a to nie będzie łatwe spotkanie, jak niektórym się wydaje, że zagraliśmy super z Tychami, to już nam dopisują punkty. To będzie bardzo trudne spotkanie i jeżeli nie podejdziemy na pełnym zaangażowaniu i z szacunkiem do rywala, to może być różnie. Dopiero później są derby, ale z tyłu głowy nie ma co mówić, na mieście już się o tym rozmawia, a to takie spotkanie, które już elektryzuje Lubelszczyznę – mówi Damian Zbozień.