Rozmowa z Lukasem Klemenzem, obrońcą Górnika Łęczna
- Derby pomiędzy Górnikiem, a Motorem tym razem na remis. Czy jesteście zadowoleni z podziału punktów?
– Z perspektywy całego meczu remis jest sprawiedliwym wynikiem. Motor dwa razy trafił w słupek, a do tego doszły dobre interwencje Macieja Gostomskiego. My z kolei mieliśmy szansę po strzałach Ilkaya Durmusa, Marko Roginicia czy Karola Podlińskiego. My również mogliśmy strzelić więcej niż jedną bramkę. Myślę, że oba zespoły zagrały otwarty mecz, który był dobry do oglądania przez kibiców.
- Pełne trybuny miały wpływ na to co działo się na boisku?
– Na pewno. Gdybyśmy grali co dwa tygodnie przy pełnym stadionie to te mecze byłyby ciekawsze. Zarówno dla kibiców na trybunach, przed telewizorem, jak i dla piłkarzy. Kiedy wyszliśmy na rozgrzewkę i usłyszeliśmy głośny doping fanów obu zespołów, to od razy dostaliśmy dodatkowej motywacji.
- Trener Motoru powiedział po spotkaniu, że tempo tego spotkania mogłyby pozazdrościć drużyny z ekstraklasy. Zgadza się pan z tym?
– Tempo było wysokie, a w ostatnim kwadransie widać było, ze nasi boczni obrońcy i pomocnicy, a także zawodnicy z tych samych pozycji w Motorze nie mają już tego „depnięcia”. Dlatego myślę, ze zmiana systemu gry była dobra, by zabezpieczyć boczne sektory była trafna.
- Czy przygotowania do takiego derbowego meczu różni się od przygotowań do innych meczów?
– Na pewno jest nieco inne podejście. Pojawia się inne napięcie, a wiadomość o tym ilu będzie kibiców też robi swoje. A jak wiadomo derby mają swoją specyficzną atmosferę.
- Straciliście gola dość niefortunnie…
– Tak. Nie zdążyłem złączyć nóg i piłka po strzale Wolskiego odbiła mi się od pięty po czym wpadła do siatki. Takie rzeczy się jednak w piłce nożnej zdarzają. Szkoda, że to spotkało mnie, ale koledzy bardzo fajnie zareagowali i chcieli mi pomóc mentalnie.
- Co powiedzieliście sobie w przerwie meczu w szatni?
– Trener powiedział nam, że dobrze utrzymujemy się przy piłce i mamy to kontynuować czekając na błąd rywala. Udało nam się stworzyć sytuację po ładnej akcji i ją wykorzystać.
- Patrząc na mecz w Lublinie i ten w Łęcznej to choć tym razem padł remis to Górnik lepiej piłkarsko wyglądał w niedzielę niż w sierpniu?
– Trzeba oddzielić to, że tym razem graliśmy u siebie. Kiedy gościliśmy na stadionie w Lublinie to musieliśmy przyjąć warunki Motoru. Mieliśmy wówczas inną taktykę i innego trenera, a co za tym idzie inną wizję gry. Od tamtego czasu i przyjścia trenera Stano sporo się zmieniło i na naszym boisku to my dyktowaliśmy warunki gry.
- Szczególnie mocny w waszym wykonaniu był początek meczu. Takie było wasze założenie, by zepchnąć Motor do głębszej obrony?
– Tak. Dwa dni przed meczem pracowaliśmy nad pressingiem w treningu. Motor miał z tym problem w pierwszym kwadransie spotkania i szkoda, że tego nie wykorzystaliśmy.
- Za wami cztery mecze rundy wiosennej, w których zdobyliście osiem punktów. Początek obiecujący, a co będzie dalej?
– Sezon zaczęliśmy od 12 meczów bez porażki więc, teraz nie pogniewałbym się gdybyśmy ten rekord wyrównali, a nawet poprawili.
- A co zrobicie by za rok spotkać się na derbach Lubelszczyzny w PKO BP Ekstraklasie?
– To dobre i ciekawe pytanie. Nie ma jednak drogi na skróty – trzeba trenować i zdobywać punkty. Mamy za sobą większość meczów z górą tabeli i teraz czekają nas kolejne. Jednak nikt, kto obecnie jest niżej niż my w stawce się przed nami nie położy. Musimy gryźć trawę w każdym kolejnym meczu i zobaczymy co to przyniesie.
- Strefa barażowa jest coraz bliżej. Czy wobec tego presja również będzie u was wzrastać?
– Nie ma mowy o żadnej presji. Kibice nas wspierają i chcą by Górnik znów był w ekstraklasie. Drużyna ma duży potencjał. Wielu z nas grało już na najwyższym poziomie i chcemy tam wrócić znowu z Górnikiem Łęczna. Skupiamy się jednak na każdym najbliższym rywalu i tak będzie do końca sezonu. Jesteśmy świadomi tego o co gramy i nie chcemy schodzić poniżej pewnego poziomu, a po meczu z Motorem zrobiliśmy postęp.