Górnik Łęczna w drugim meczu z rzędu stracił gola w doliczonym czasie gry. Jednak tym razem nie przegrał spotkania tylko podzielił się punktami ze Zniczem Pruszków. Jak niedzielny mecz podsumowali trenerzy obu ekip?
Mariusz Misiura, trener Znicza
– Nawet gdybyśmy ten mecz przegrali 0:1 to uważam, że w dwumeczu pomiędzy Zniczem i Górnikiem to my stworzyliśmy sobie wiele dogodnych okazji – słupek, dwie poprzeczki. Rozumiem rozgoryczenie gospodarzy, że stracili bramkę w 90. minucie na 1:1, ale ja jeszcze chciałem żeby moi piłkarze strzelili kolejną. I nie świadczy to o moim braku pokory. Górnik strzelił nam gola po stałym fragmencie gry, tak samo jak miało to miejsce w Pruszkowie, w końcówce był strzał zza 16. metra w słupek i to były wszystkie sytuacje tego zespołu przeciwko nam w obu spotkaniach. A uważam, że możliwości obydwu klubów dzieli przepaść. Dlatego niesamowity szacunek i brawa dla moich piłkarzy. To jak grają w piłkę i jaki mają charakter pokazuje wiele. Zdaje sobie sprawę z tego, że najważniejsze są punkty, ale będę jednym z nielicznych trenerów, dla których bardziej liczy się styl gry. I nawet gdybyśmy tutaj przegrali to pogratulowałbym moim zawodnikom. Tej grupie ludzi zostało już tylko 10. spotkań do rozegrania, bo nie jest żadna tajemnicą, że część zawodników odejdzie do lepszych klubów. Dziękuję naszym kibicom za obecność w Łęcznej i zachęcam ich do tego aby przyszli na nasze kolejne mecze. Ciężko będzie w przyszłości stworzyć drużynę z takim charakterem. W meczu z Polonią Warszawa czeka mnie pauza, bo dostałem już czwartą żółtą kartkę. Górnikowi życzę punktów w kolejnych spotkaniach i realizacji nakreślonych celów.
Pavol Stano, trener Górnika
– Wiadomo, że kiedy traci się w drugim meczu bramkę w doliczonym czasie gry to jest się smutnym. Ten mecz miał różne fazy. Pierwsza część to nasza dobra praca, ale pojawiły się niepotrzebne straty i nerwowość. Udało nam się jednak strzelić bramkę, a pierwsza połowa była wyrównana. Po przerwie przeciwnik miał sporo okazji do zdobycia gola, ale my mieliśmy fajne kontry i możliwość zamknięcia meczu golem na 2:0. Nie udało nam się to i mecz zakończył się remisem. Mamy punkt, a szkoda, że nie zdobyliśmy trzech. Taka jest jednak piłka nożna i musimy myśleć o kolejnych spotkaniach.
– Liczyliśmy na to, że przeciwnik zaryzykuje i otworzą się szanse dla nas. Te okazje były, ale my ich nie wykorzystaliśmy. Na każdy mecz mamy swój plan, ale nie wiemy do końca jak będzie grać rywal. Nie jesteśmy drużyną, która chce grać z kontry tylko chcemy dominować. Z takim nastawieniem wyszliśmy na drugą połowę kiedy przeciwnik grał na większym ryzyku.
– Mamy teraz dość nietypowy mikrocykl. W piątek gramy sparing z Widzewem Łódź, a potem przygotowujemy się do kolejnego spotkania.