Wisła Grupa Azoty w piątek przegrała u siebie z Sandecją Nowy Sącz i widmo spadku coraz mocniej zagląda jej w oczy. Jak piątkowe spotkanie podsumowali trenerzy obu drużyn?
Robert Kasperczyk, trener Sandecji
- To było dla nas bardzo ważne spotkanie, jak zresztą każde. W ostatnim mikrocyklu mieliśmy w sztabie dodatkową pracę, bo bardzo bolały nas okoliczności porażki z Pogonią Siedlce. Przeciwko Wiśle było już jednak zdecydowanie lepiej. Gratuluję moim zawodnikom postawy, szczególnie w pierwszej połowie. Nie mogliśmy zostawić dużo przestrzeni Gielowi i Klichowiczowi. Do tego osiągnęliśmy przewagę w środku pola. Nie było to perfekcyjne, ale założenia nakreślone przed meczem były realizowane. Wiedzieliśmy, że każdy stały fragment gry dla Wisły może skończyć się dla nas źle. Tak też było, bo straciliśmy gola po rzucie rożnym. Jednak stracona bramka zadziałała na zespół bardzo pozytywnie. Zrobiliśmy kolejny krok by zbliżyć się do strefy dającej utrzymanie, ale przed nami bardzo daleka droga. Wiem, że wiele się jeszcze wydarzy, bo ta liga jest bardzo wyrównana. Gdybyśmy w Puławach przegrali to nie wiem jakie byłby nasze dalsze losy. Wiśle życzę utrzymania.
Mikołaj Raczyński, trener Wisły
– Gratulacje dla Sandecji za zasłużone zwycięstwo. W pierwszej połowie przegraliśmy wszystkie pojedynki jeden na jeden. Każde nasze podanie było w zasadzie do przeciwnika albo w aut. Jeśli tak mamy wyglądać, a jako trener ponoszę za to odpowiedzialność, to będziemy mieć w tej lidze ciężko. Uczulaliśmy się przed meczem na kontakty w polu karnym, bo wiedzieliśmy, że sędzia lubi w takiej sytuacji gwizdnąć faul. Szkoda tylko, że nie widział dokładnie linii pola karnego. Choć karny dla Sandecji był słuszny. W przerwie zrobiliśmy pewne korekty i zaczęliśmy fajnie wyglądać. Szybko strzeliliśmy gola i uwierzyliśmy, że możemy ten mecz wygrać. Ale chwilę potem popełniliśmy kardynalne błędy, a jakościowi zawodnicy rywala to wykorzystali. Nie rozumiem naszego zachowania przy drugiej bramce, ani przy trzeciej. Tracąc takie bramki będziemy mieli wielki problem z utrzymaniem. Ten mecz to dla nas kubeł zimnej wody. Po starciu z Kaliszem cieszyliśmy się z dobrego meczu, ale zdobyliśmy tylko punkt. Musimy wziąć się do roboty i punktować żeby pozostać w drugiej lidze. Jeśli będzie taka potrzeba to będziemy spędzać w klubie całe dnie. Bo jako drużyna – zawodnicy i sztab – robimy wszystko co w naszej mocy by zapewnić sobie utrzymanie. W środę gramy kolejny mecz i będzie to okazja do rehabilitacji.