Lublin po raz pierwszy w swojej historii usłyszał hymn Ligi Mistrzów. Stało się to przy okazji meczu Dynama Kijów z FC Salzburg, w którym Ukraińcy przegrali 0:2
Lublin w ten sposób dołączył do wąskiego grona polskich miast, które miały okazję usłyszeć tę melodię. Przypomnijmy, że jest ona grana już od fazy play-off kwalifikacji Ligi Mistrzów. Po raz ostatni wybrzmiała ona w Polsce rok temu w Sosnowcu, kiedy Raków Częstochowa rywalizował z duńskim FC Kopenhaga. Warto wspomnieć, że w Lublinie brzmiał on inaczej niż w Sosnowcu. W tym sezonie UEFA zdecydowała się bowiem na zmianę wersji tej legendarnej melodii. Od sezonu 2006/07 obowiązywała odświeżona wersja, a na finały decydowano się na wokalne odśpiewanie. Teraz federacja sięga do korzeni i postawiła na klasyczną wersję wykonywaną przez orkiestrę, która obowiązywała od 1992 r.
Sprowadzenie środowego meczu tylko i wyłącznie do hymnu czy oklejenia lubelskiej Areny oficjalnymi symbolami Ligi Mistrzów byłoby olbrzymim uproszczeniem. Rozgrywana w strugach ulewnego deszczu rywalizacja była bowiem wydarzeniem, którego w Lublinie nie było dawno. Przede wszystkim na własne oczy można było się przekonać, jak wysoki poziom prezentują uczestnicy Ligi Mistrzów. Spotkanie było rozgrywane w wysokim tempie, którego ciężko uświadczyć w meczach rodzimej Ekstraklasy. Do tego zawodnicy imponowali piłkarskimi umiejętnościami. I mowa tu nie tylko o graczach zwycięskiego Salzburga, ale również pokonanego Dynama. Sposób i tempo w jakim wicemistrzowie Ukrainy wyprowadzali kontrataki był imponujący. Polskich kibiców natomiast może cieszyć fakt, że w Salzburgu pierwszoplanową rolę odgrywał Kamil Piątkowski. 24-letni defensor opuszczał Polskę trzy lata temu z łatką olbrzymiego talentu. Pierwsze lata na emigracji były jednak dla niego trudne. W Salzburgu nie grał tyle, ile oczekiwał, a jego wypożyczenia do KAA Gent czy Granady również nie okazały się sukcesem. Dlatego fakt, że w obecnym sezonie jest liderem defensywy Salzburga jest olbrzymim zaskoczeniem. W Lublinie grał jak weteran, świetnie dyrygował swoimi kolegami, a zablokowanie strzał Vladyslava Vanata w drugiej połowie było jedną z kluczowych interwencji. - To był dobry mecz w naszym wykonaniu! Zagraliśmy dobrze, strzeliliśmy dwa gole i nie straciliśmy żadnego. Wyjątkowe było dla mnie to, że w Lublinie około 20 osób z mojej rodziny. Chcemy dostać się do Ligi Mistrzów i nie możemy się doczekać rewanżu – mówi klubowej stronie Salzburga Kamil Piątkowski, który po meczu był oblegany przez kibiców.
Warto też podkreślić, że znakomicie w roli gospodarza odnalazł się Lublin. Arena miała bardzo trudne zadanie, bo był to pierwszy w historii tego obiektu mecz o tak dużym prestiżu. Przynajmniej jeżeli chodzi o rozgrywki klubowe, bo w przeszłości lubelski obiekt był gospodarzem mistrzostw świata U-20, a gole na nim zdobywał chociażby norweski gwiazdor Erling Haaland. Na niwie klubowej największym osiągnięciem Areny było goszczenie Zorii Ługańsk w fazie play-off Ligi Europy czy fazie grupowej Ligi Konferencji Europy. Tak jak jedno ciężko zrównać te rozgrywki z Ligą Mistrzów, tak ciężko zrównać Zorię z Dynamem Kijów. Klub z Ługańska jest mało rozpoznawalny nawet na ukraińskiej scenie sportowej. Dynamo to natomiast marka rozpoznawalna w całej Europie i mająca miliony kibiców na Ukrainie. Środowy mecz obejrzało ponad 7 tys. widzów, co jest nieco gorszym wynikiem, od tego osiągniętego w poprzedniej fazie kwalifikacji Ligi Mistrzów. Wówczas rywalizację kijowian z Rangers FC na żywo śledziło 8315 widzów. Warto wspomnieć również o imponującej fladze Ukrainy złożonej z kartonów trzymanych przez kibiców, która została stworzona podczas hymnu Ligi Mistrzów. - Chcielibyśmy podziękować kibicom za wsparcie. Robili naprawdę dużo, aby udało nam się osiągnąć w Lublinie korzystny wynik – powiedział Taras Mykavko, zawodnik Dynama.
Rewanż odbędzie się w Salzburgu już we wtorek. Jego początek jest zaplanowany na godz. 21. Austriacy, mając dwubramkową zaliczkę, są zdecydowanym faworytem do zakwalifikowania się do fazy ligowej Champions League. Dynamo, nawet w przypadku porażki w dwumeczu, grać będzie dalej w fazie ligowej Ligi Europy. Tam również będzie mierzyć się z interesującymi przeciwnikami. W gronie potencjalnych rywali są chociażby Olimpiakos Pireus, Manchester United, AS Roma czy FC Porto.