Kto by się tego spodziewał. Beniaminek z Międzyrzeca Podlaskiego w minioną sobotę rozgromił na Wieniawie Lubliniankę 5:0. Po 14 kolejkach Huragan ma na koncie aż 32 punkty. Tyle samo co lider tabeli – Lewart Lubartów
Trzeba dodać, że od 17 minuty klub z Lublina grał w dziesiątkę, a od 49 minuty nawet w dziewiątkę. Dlatego rozmiary porażki nie mogą specjalnie dziwić. Nie można jednak także mówić, że piłkarzom Damiana Panka dopisało szczęście. Beniaminek nie pierwszy raz w tym sezonie pozytywnie zaskoczył.
– Po drugiej czerwonej kartce dla rywali od razu zdobyliśmy gola na 0:2. Przeciwnik miał na boisku dwóch piłkarzy mniej i przegrywał dwoma bramkami. A to oznaczało koniec meczu. Na pewno bardzo się cieszymy z wyniku. Jest sporo pozytywów, ale ja widzę także negatywy. Jest nad czym pracować i na pewno nie będziemy jeszcze bujać w obłokach, bo do rozegrania pozostały dwie kolejki – ocenia Damian Panek.
Czy skoro beniaminek dogonił lidera, to w Międzyrzecu Podlaskim zaczynają po cichu myśleć o czymś więcej niż tylko utrzymaniu? – Wiele osób mnie o to pyta. Odpowiem tak samo: nie myślimy o awansie, na pewno nie. Jesteśmy pokornym beniaminkiem. Chcieliśmy się zweryfikować na tym poziomie, bo ja też nie znałem czwartej ligi. Kupę lat pracowałem w trzeciej, potem przyszedłem do piątej i szybko wywalczyliśmy awans. Chcemy się spokojnie utrzymać. Naszym celem wewnętrznym była pierwsza ósemka. To że gramy dobrze i wygrywamy to efekt ciężkiej pracy, którą wykonujemy już od 10 stycznia – wyjaśnia szkoleniowiec.
I dodaje jeszcze, że nie wiedział, czego się spodziewać po awansie. – Nie wiedziałem, jak to wyjdzie, bo naprawdę nie znałem wcześniej tej ligi. Byłem dwa razy na meczach Polesia Kock i to w zasadzie wszystko. Wierzyłem jednak w chłopaków, wszyscy chcą się uczyć i fajnie pracujemy. Mamy 15-16 wyrównanych zawodników i żadnych gwiazd, a raczej bardzo zbilansowany zespół. Wszyscy podchodzą pokornie, a ja też mam dużą satysfakcje z pracy. Chciałem się zweryfikować na innym tle. Wcześniej byłem tak naprawdę zaszufladkowany jako trener ratownik, czy później trener w Radzyniu Podlaskim. Chciałem się sprawdzić i mogę na dzień dzisiejszy powiedzieć, że nie żałuję przenosin do Międzyrzeca Podlaskiego – wyjaśnia trener Panek.
Wyjaśnia też, że nie spodziewał się aż tak dobrych wyników. – Miałem nadzieję, że będzie dobrze, bo w meczach sparingowych wyglądało to nieźle i wiedziałem, że nie będziemy chłopcami do bicia. Mierzyliśmy się z Motorem, Podlasiem, czy Radzyniem. Jeżeli ktoś by mi jednak powiedział, że zdobędziemy ponad 30 punktów, to bym się uśmiechnął pod nosem. Teraz mamy ich 32, a przecież są do rozegrania jeszcze dwa mecze. Możliwe, że już jesienią się utrzymamy. To nie znaczy, że nie wierzyłem w chłopaków. Wierzę w swoją drużynę i naszą pracę. Jestem jednak realistą – przekonuje opiekun Huraganu.
Co ciekawe, jego drużyna w tym sezonie ma zdecydowanie najlepszy atak w całek lidze. W 14 meczach zdobyła aż 44 gole. Nie ma też żadnego znaczenia, czy gra u siebie, czy na wyjeździe. W domowych spotkaniach Igor Paczuski i jego koledzy zdobyli 22 bramki i tyle samo w roli gości.
A MOŻE W PRZYSZŁYM SEZONIE?
Teraz nikt w obozie beniaminka nie myśli o awansie, a co z kolejnymi rozgrywkami? – Nie wiadomo co będzie. Może w tej lidze wyląduje ktoś z trzeciej ligi? W końcu na razie parę drużyn z naszego regionu jest zagrożonych. Nikomu jednak źle nie życzę. My na pewno o awansie nie myślimy, a co będzie w przyszłym sezonie? Na razie jest za daleko, żeby się nad tym zastanawiać. Idziemy siłą rozpędu, ale twardo stąpamy po ziemi – zapewnia trener Panek.