W Konopnicy walczono w lokalnych derbach, ale również o utrzymanie się w lidze
Tegoroczne derby miały wyjątkowo smutny wydźwięk. Już dawno nie było takiej sytuacji, że Sokół Konopnica i Unia Bełżyce znajdowały się w tak trudnej sytuacji pod względem sportowym. Zagrożenie degradacją do A klasy oraz potężne kłopoty kadrowe – to wszystko sprawiło, że mecz był wyjątkowo zacięty, chociaż nie stał na najwyższym poziomie. Oprócz wspólnych kłopotów, Sokół i Unię łączy również fakt, że oba kluby nie lubią zmieniać trenerów. Tomasz Prasnal opiekuje się piłkarzami z Konopnicy od 2016 r., staż w Bełżycach Radosława Steca jest tylko o rok krótszy. Dlatego wśród kibiców na trybunach w Konopnicy nie brakowało żartów, że zarówno Tomasz Prasnal, jak Radosław Stec są jak Alex Ferguson. Legendarny Szkot prowadził Manchester United przez 26 lat.
Sobotnia rywalizacja niewiele zmieniła w położeniu obu klubów, bo zakończyła się remisem. Uczciwie trzeba przyznać, że bardziej z tego wyniku powinni cieszyć się gospodarze. Chociaż w 20 min objęli prowadzenie za sprawą Jakuba Kawalca, to zarówno wcześniej, jak i później zdecydowaną przewagę mieli goście. Długo jednak nie potrafili znaleźć drogi do bramki strzeżonej przez Pawła Borzęckiego. Obijali słupki, poprzeczki, czasem nie trafiali w idealnych sytuacjach, a momentami po prostu świetnie spisywał się golkiper Sokoła. W 70 min nie był jednak w stanie zatrzymać piłki po uderzeniu głową Dominika Sieńko, dla którego był to pierwszy gol w seniorskiej piłce. Co ciekawe, w doliczonym czasie gry gospodarze mogli szczęśliwie zapewnić sobie komplet punktów, ale Kawalec w prostej sytuacji przeniósł piłkę nad poprzeczką Daniela Raddzewicza. – Przynajmmniej 7 zawodników nie mogło wystąpić z powodu kontuzji czy kartek. To wszystko sprawiło, że na ławce rezerwowych mieliśmy tylko dwóch zawodników z pola, a także rezerwowego bramkarza. Dodatkowo Dawid Sowiński w 35 min nabawił się kontuzji i musieliśmy go zdjąć z murawy. W drugiej połowie urazu nabawił się Tomasz Sekrecki, który przecież niedawno skończył się leczyć. Końcówkę meczu dokończył na stojąco i już chyba tylko siłą woli – wyjaśnia Sławomir Sarna, prezes Sokoła.
Klub z Konopnicy nie może spać spokojnie, bo wciąż nie jest pewna liczba drużyn, która opuści w tym sezonie lubelską klasę okręgową. Wszystko zależy bowiem od rozstrzygnięć w wyższych ligach, a zwłaszcza na czwartym froncie. – Gramy na tym poziomie od 2017 r. Mocno wierzymy w to, że uda nam się pozostać w „okręgówce”. Wspieramy się bardzo mocno i jesteśmy zjednoczeni – przekonuje prezes Sokoła.
Unia w ligowej tabeli jest tuż nad Sokołem, na jedenastej pozycji. – Myślę, że do zapewnienia utrzymania brakuje nam góra jednego punktu. Przyczyny słabszej dyspozycji? Kontuzje, mamy ich olbrzymią ilość. Do tego w okresie przygotowawczym frekwencja na treningach niebyła najlepsza – przyznał Radosław Stec.
Sokół Konopnica – Unia Bełżyce 1:1 (1:0)
Bramki: Kawalec (20) – Sieńko (70)
Sokół: Borzęcki - Lis, Sowiński (35 Styżej), Obara, Próchniak , Gano, Sekrecki, Puhaiev, Kawalec, Uściłowski, Jęczeń (70 Gil)
Unia: Radzewicz – Kępka, Dajos (25 Kwiatkowski), Żyszkiewicz, Tatara, Kołodziejczyk, Szaniawski (55 Wójcik), Sieńko- Suski, Parada (65 Nieradko), Pomorski (65 Sułek)
Żółta kartka: Kołodziejczyk. Sędziował: Boryca. Widzów: 150.